Gliniarz / The Guard (2011)

Podział na dobro i zło nie ma zbyt wielkiego sensu w Irlandii, gdzie rasizm podobno wysysa się z mlekiem matki. Nie jakiś szczególny rasizm – ot, żywiołowa niechęć do wszystkiego, co nie jest irlandzkie. A jest tego całkiem sporo. I to wcale nie sprawia, że są źli i nikczemni. Ot, Irlandczycy. A irlandzcy gliniarze to szczególny gatunek.

Dobro i zło splatają się ze sobą w odwiecznym tańcu na udręczonej irlandzkiej ziemi. Bo wiecie, że Irlandczycy idą od razu do nieba, choćby nie wiem, jak mieli paskuny charakter? I wypić lubią, i bawić się potrafią, a jak rozpaczają, to skały z żalu pękają. Brzmi to bardzo swojsko, prawda? To pewnie dlatego dobrze się dogadują z Polakami…

 Mój ukochany dramaturg współczesny, Martin McDonagh (który wygląda jak skrzyżowanie Stinga z Mikiem Oldfieldem), większość swoich dramatów umieścił wśród irlandzkich wiosek, zaskakując zwrotami akcji i niejednoznacznością moralną bohaterów. Tutaj maczał palce tylko w produkcji, ale czuć to… coś. I jestem pewna, że reżyser to jakiś jego krewniak (nazwisko McDonagh to dość mocny trop). No i pojawia się Connemara, miejscowość przeklęta, miejsce akcji jednego z jego dramatów.  Dodatkowo w obu filmach, które do tej pory wyreżyserował, grał właśnie pan Gleeson – stąd skojarzenia. Koniecznie obejrzyjcie Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj i Sześciostrzałowca.

Dzieciak jest w porządku, choć stuknięty

Tytułowy gliniarz, Gerry Boyle, jest stary, nikt mu nie dotrzymuje towarzystwa (jeśli nie liczyć alkoholu i dziwek), jego matka umiera na raka, a on sam woli się napić piwa niż biegać za przestępcami. Jest bezczelny, brutalnie szczery i wszystko robi po swojemu. W swoim rasizmie jest zaskakująco uczciwy – obraża wszystko i wszystkich, bez wyjątku, a jego ulubionym narzędziem jest brzytwa Ockhama.

Nie ma w nim jednak buty i bezczelności małomiasteczkowego gangstera. Zadaje pytania, które wszyscy myślą, ale nikt nie odważy się wypowiedzieć ich na głos. Musi sobie pogderać, zanim dojdzie do sedna, przeciąga strunę do granic możliwości… a potem uderza argumentem czy celną uwagą i zostawia wszystkich w ciężkim zdumieniu.

Jeśli twoje dzieci są ładne, to mi nie pokazuj ich zdjęć, nuda. Tylko brzydkie są interesujące

Agent FBI, Wendell Everett, nie potrafi tego zrozumieć. Wychowany w lukrze politycznej poprawności, dostaje w głowę młotkiem nieagresywnego rasizmu. Tak, rasizm może być pozbawiony nienawiści, ale tylko ten w wykonaniu Irlandczyka. No, w tym przypadku Gleesoma. Wydaje się, że nigdy się nie dowiemy, kto stoi za przemytem kokainy, bo panowie się nie dogadają.

Film nie bazuje na prostym zderzeniu dwóch charakterów i stylów prowadzenia śledztwa. Jest raczej połączeniem Fargo Wachowskich i Przekrętu Ritchiego, niż komedyjką kryminalną. Ma niezwykle inteligentny humor, który opiera się na błyskotliwych dialogach i długich scenach bez słów. To sprawia, że może wydać się nudny i bez sensu. Jak dla mnie przypomina mi on słynny filmik Obrałem dziemniaka (poszukajcie w googlach) – nic, płasko, ponuro, pusto, (cycki), a potem puenta, która zwala z nóg.

Zielona Wyspa w wersji zdechłożółtej. Dzieje się nic. A potem jeszcze więcej nic

Jako bonus mamy jak zwykle mrocznego Marka Stronga, który czaruje swym łysym urokiem i przewierca spojrzeniem spod krzaczastych brwi. Drugi bonus to Liam Cunningham, który zawsze gra podłych facetów. W tle – Irlandia, zielona wyspa, trochę spłowiała i zamglona, z ludźmi, którzy są uparci i dumni, mówią gaelic, a nade wszystko kombinują, jak mogą, żeby wyjść na swoje. Podobno nie ma bardziej mściwej gadziny, niż wkurzony Irlandczyk.

Czy tylko mnie irlandzka mafia narkotykowa przypomina cinkciarzy z Narodowego?

Dowiemy się, dlaczego geje są potrzebni IRA, jaka jest rzeczywista wartość rynkowa kokainy, dlaczego warto podziwiać Meksykanów oraz co jest pociągającego w rekinach. Polecam miłośnikom humoru przewrotnego, inteligentnego i niepoprawnego politycznie. A, byłabym zapomniała: są wybuchy.

Gliniarz (The Guard)
reż. John Michael McDonagh
wyst. Brendan Gleeson, Don Cheadle, Mark Strong

3 Replies to “Gliniarz / The Guard (2011)”

  1. A, widziałam – rewelacja 🙂 Bardzo lubię Gleesona i Stronga. „Najpierw strzelaj…” też miałam okazję, ale tego „Sześciostrzałowca” jeszcze nie, muszę się rozejrzeć 🙂

    Pozdrawiam!

  2. Świetny film. Ja miałem skojarzenia z irlandzkim westernem (istnieje coś takiego?). Samotny, sprawiedliwy glina, który staje naprzeciw złu. Jest nawet czarnoskóry pomocnik:)

    Glina, który jest cyniczny i złośliwy, ale w zadziwiający sposób budzący sympatię i uśmiech na twarzy. Cały film to naprawdę kawał dobrego kina.

  3. OD WYBUCHÓW TRZA BYŁO ZACZĄĆ!!!1 o/

Dodaj komentarz