Mgnienie ekranu – Terry Pratchett

Mgnienie.ekranu_okl

Istnieją książki, które powinien przeczytać każdy, kto chce się parać pisaniem w sposób bardziej ambitny niż tworzenie opowiastek dla grona znajomych – choćby po to, by zrozumieć, na czym polega całe to pisarstwo i nauczyć się, którymi ścieżkami podążać. Albo raz na zawsze zrozumieć, że pewnych rzeczy po prostu nie przeskoczy i może lepiej zająć się garncarstwem. Dla mnie taką książką było właśnie Mgnienie ekranu.

Nie ukrywam, jak chyba każda osoba pisząca recenzje sięgam czasem po pióro (klawiaturę) i coś tam sobie stukam – robię to jednak zbyt rzadko i systematycznie, żeby wyszło z tego coś porządnego. O ile jednak opowiadania Stephena Kinga sprawiają, że mam ambicję, czuję moc i możliwości (tak, czasem w najśmielszych marzeniach widzę siebie jako jego pisarski podnóżek), tak Pratchett nieodmiennie wbija mnie w fotel i zostawia z rozdziawioną buzią.

Weźmy pierwsze opowiadanie. On w wieku 13 lat napisał lepsze opowiadanie, niż ja w ciagu całego swojego życia. Cudownie lekki, pomysłowy, krótki Piekielny interes to ewidentnie podstawa późniejszego Dobrego omenu, z zakłopotanym diabłem i ludźmi, którzy mają gorsze od piekielnych pomysły. I tak jedno za drugim, małe perełki, wprawki, w których poznajemy zalążki Świata Dysku, bohaterów, sytuacji – wszystkie wydają się być notatkami na marginesach, na serwetkach (oczywiście musiałyby to być duże marginesy i olbrzymie serwetki, ale wiecie, o co chodzi).

Jednak jak na niewinne bazgroły, o których sam autor mówi, że strasznie dużo go kosztują pracy i samodyscypliny, są nadzwyczaj zgrabne. Widzimy tu Długą Ziemię w świetnym opowiadaniu o uciekającym przez wszechświaty przestępcy, czytamy o tym, co się stanie, jeśli bohater będzie bardziej żywy, niż jego autor, a nawet możemy się zastanowić, co by było, gdyby król Artur był kobietą. Albo komputer spotkał świętego Mikołaja.

Pratchett to kopalnia pomysłów… nie, to galaktyka możliwości. W dodatku w nawet najprostszej historyjce potrafi stworzyć wiarygodnego bohatera. Ten zbiorek mnie zachwycił, ale równocześnie nieco przeraził, bo nikt nie może być TAK DOBRY. A jednak.

Terry Pratchet, Mgnienie ekranu. Zbiór opowiadań;
wyd. Prószyński i s-ka, 2013

Dodaj komentarz