Mamy z mężczyzną mym umowę: raz w miesiącu obowiązkowo on karmi mnie tak zwaną „kulturą wyższą filmową”, a ja w odpowiedzi puszczam mu film animowany z wyższej półki. Istotą tej umowy jest to, że żadne nie ma prawa wybrzydzać, choć przyznam, że okładka filmu wyrwała ze mnie jęk rozpaczy: podejrzewałam mego chłopa o jakiś megadramat obyczajowy z trójkątem miłosnym w tle i gdyby nie umowa, to bym pewnie zwiała. Dobrze, że zostałam.
Praktycznie jedyne słowa, jakie padają w filmie to zdania pełne nienawiści, niepokoju, strachu. Są to jednak słowa „świata obok”, świata, który nie dotyka pary głównych bohaterów, którzy nie potrzebują mówić, by wyrazić swoją miłość – uczucie, które rozwija sie subtelnie jak motyl wychodzący z kokona.
Film jest doskonałym dowodem na to, że wyrażanie uczuć jest ponad wyznaczniki kulturowe. Każdy człowiek obdarzony minimum wrażliwości nie będzie miał problemu z odczytaniem znaczenia gestów, spojrzeń, delikatnych uśmiechów wymienianych przez młodego bezdomnego i maltretowaną żonę, którzy spotkali się przypadkiem w „pustym domu”.
Tae-suk wiesza codziennie ulotki na drzwiach – dzięki temu jest w stanie sprawdzić, czy w domu ktoś jest i użyczyć sobie lokalu na noc. Nie jest jednak złodziejem – za poczęstunek i nocleg dokonuje w mieszkaniu drobnych napraw, porządkuje i pierze ubrania. Jednak któregoś dnia nie zauważa, że w mieszkaniu jest kobieta, Sun-hwa, maltretowana żona, która nauczyła się „bycia niewidzialną”. Wiszące zdjęcia pięknej kobiety fascynują chłopaka, tym większe jest jego oburzenie, gdy widzi pobitą twarz Sun-hwa. Początkowo ucieka z mieszkania, jednak wraca, by zapobiec dalszemu niszczeniu piękna. Kobieta dokonuje wyboru – odchodzi od wściekłego męża i udaje się na tułaczkę z młodym nieznajomym.
Film urzeka obrazami – kobieta śpiąca na sofie, wędrówka pustymi ulicami miasta, ceremonia pogrzebowa staruszka… to wszystko odbywa się w milczeniu, bez podkładu muzycznego. Bohaterowie stają się duchami pustych domów, ulotni i dobrzy, odchodzą zostawiając za sobą odrobinę dobroci. Oczywiście nie zawsze jest kolorowo, tułaczka po mieście pełna jest przykrych niespodzianek, a zazdrosny mąż szuka swojej własności i nie zawaha się przed niczym. Na szczęście wszystko dobrze się kończy (inaczej odgryzłabym memu mężczyźnie ucho).
Prześliczna para bohaterów – nieco drapieżny Hyun-kyoon Lee jako Tae-suk i jak wycięta z obrazka Seung-yeon Lee jako Sun-hwa wprowadza nas w magię ciszy i miłości. Delikatnej jak akwarelka, ale namalowanej mocnymi, śmiałymi ruchami pędzla.
Dom może być pusty, nawet, jeśli mieszka w nim setka ludzi. Nie bójmy się powiedzieć „kocham cię” i wszystko zmienić…
Pusty dom (Bin jip)
prod. Korea 2004
reż. Kim Ki-duk
wyst. Seung-yeon Lee, Hyun-kyoon Lee
o rany uwielbiam ten film!! a jaka muzyka… mmmmm Natasha Atlas – piękny utwór gdzieś przewija się w tym filmie. Bardzo metafizyczny obraz.
Okładka rzeczywiście ma moc… nie wiem jak ją określić do końca;) Za to film wydaje się być naprawdę dobry! zapiszę sobie:) Może będę mieli w Videoworld;)
Fajne porównanie z akwarelką i pędzlem:)
dzięki 😀
Ten film ciągle przede mną, ale w końcu się zmobilizuję i obejrzę, bo słyszę o nim same zachwyty.
No dobrze, to ja się na to zasadzam niniejszym. Niby ta kultura nie w moim kręgu zainteresowań, ale intryguje mnie to milczenie… No zobaczymy. ^^ Jak będzie słabe, to osobiście Wam nakopię. Zarówno Kawie, jak i Cynamonowi. 😛
Osobom, które krąg ów obcym jest, mogą się poczuć zirytowane grą pozostałych aktorów 😛 uczciwie uprzedzam, Azjaci się kiwają i „wyszczekują” zdania 😛 Między innymi wątek milczącej pary był taki uroczy, hi hi.
Jeden z moich ulubionych filmów 🙂
Właśnie dzięki filmowi „Pusty Dom” odkryłem twórczość Kim Ki-Duka i jeśli komuś spodobał się ten film, to polecam zagłębić się dalej. Bo przecież nie bez powodu reżyser nazywany jest mistrzem słowa niewypowiedzianego ^^
bo to dobry film jest 🙂