Jest coś niesamowicie magicznego w narracji Roberta Galbraighta, co sprawia, że zawsze wsiąkam w nie jak woda w gąbkę. Zwlekałam z Zabójczą bielą tak długo, aż ukazała się kolejna książka w serii, bo zwyczajnie nie miałam czasu na to, żeby przez dwa dni tylko czytać i czytać i czytać. Wreszcie się udało i mogę opisać […]
powieść
Precz z brunetami! – Marta Obuch
Mówi się, że nie należy oceniać książki po okładce… a po tytule? Jeśli spodziewacie się czegoś w stylu polskiej komedii romantycznej, to macie rację. Tyle, że filmy mają zdecydowanie mniej wdzięku od powieści Marty Obuch.
Na psa urok (Kroniki Żelaznego Druida t.1) – Kevin Hearne
Żelazny druid bardzo długo czekał na swoją kolejkę. Głównie dlatego, że nieopatrznie nabyłam tom drugi, pierwszy znalazł się w mym posiadaniu rok później. W każdym razie wzięłam byka… znaczy się irlandzkiego łobuza za tatuaże. W końcu te tłumy zachwyconych czytelników nie mogą się mylić, prawda?
Bostończycy – Henry James
Przy niedawnej recenzji Podróży z Charleyem przyznałam się (chyba po raz kolejny), że zazwyczaj nie po drodze mi z pisarzami uważanymi za „poważnych”. Tym razem postanowiłam sięgnąć po coś „ambitniejszego”, czego nawet nie łagodziłaby tematyka, jak w przypadku powieści Steinbecka. I tak na mojej półce pojawił się Henry James…
Huzar – Arturo Perez-Reverte
Kocham prozę Pereza-Reverte, jej mocne uderzenia, zawiłe opisy, ciężkie od niewypowiedzianych emocji akapity. Huzar jest zaledwie muśnięciem pędzla po kanwie, jednak zasługuje na swój czas antenowy.
Percepcja – Miroslav Žamboch
Wampiry od pewnego czasu są dość podejrzane – albo błyszczą, albo chodzą do liceum, albo udają, że wcale nie są Johnnym Deppem. Miejcie litość… Na szczęście książka Żambocha sięga po klasykę, a nawet dodaje jej parę interesujących elementów – ot, choćby słowiańskie wierzenie, że wampiry mają ssawkę pod językiem (albo mają język na modłę owadziej […]
Głos Boga – Jacek Sobota
Mnogość postaci, ponury świat, Ewangelia w alternatywnym świecie, filozofia i etyka… to nie brzmi dobrze dla Szyszek. Tym dziwniejsze jest to, że przeczytałam Głos Boga z niekłamaną przyjemnością i tylko trochę mnie przytykało w międzyczasie. Czy można opowiedzieć historię zbawienia, praktycznie w ogóle nie wspominając o człowieku, który go dokonał?