Rany julek, nie mam pojęcia jak zacząć – wszystkie próby brzmią rozpaczliwie górnolotnie i banalnie. Przecież nie napiszę, że Toń wciąga w wir zachwytu i rzuca czytelnika na głęboką wodę – nawet jeśli robi dokładnie to. Ta książka zasługuje na coś więcej niż wyświechtane frazesy i żenujące gierki słowne. Dużo, dużo więcej. Ale po kolei.