Walentynkowe fantazje

KzC_walentynki00

Każda okazja jest dobra, by pogadać sobie o fikcyjnych postaciach, prawda? Jasne, że prawda, inaczej byście tu nie zaglądali 😉 W takim razie dzisiaj wykorzystam fakt, że mamy Walentynki i pofantazjuję sobie troszkę… Bo z pewnością zastanawialiście się kiedyś co by było, gdyby te fikcyjne postaci były prawdziwe? Gdybyście mogli z nimi… ej! To będzie przyzwoity wpis! Tak mi się przynajmniej wydaje 😀


KzC_walentynki01

Zacznijmy w miarę spokojnie od osób, z którymi po prostu poszłabym na piwo. Wyobraźmy więc sobie, że mamy piątek, godzinę siedemnastą, zapominamy o pracy i idziemy się odprężyć przy kuflu złocistego trunku. No, dwóch. Ewentualnie siedmiu. W czyim towarzystwie byłoby najciekawiej?

U mnie na pierwszy ogień idzie Atticus O’Sullivan (Kevin Hearne, Kroniki Żelaznego Druida). Przede wszystkim dlatego, że odpowiada mi jego poczucie humoru – czasami ździebko abstrakcyjne, w dodatku fantastycznie geekowskie. Poza tym powiedzmy sobie szczerze: gość, który w odpowiedzi na pytanie o wiek podaje czterocyfrową liczbę, musi mieć kosmiczną ilość ciekawych historyjek, w sam raz do opowiadania przy piwie. Ja bym ich z chęcią posłuchała…

Drugim kompanem do piwa byłby Loki – ten stworzony przez Kubę Ćwieka. Wyjaśnienie tego wyboru jest właściwie podobne do poprzedniego: facet ma tyle lat na karku, że chyba nigdy nie brakłoby mu porywających opowieści o oszukanych olbrzymach, śmiesznych ludziach i głupich aniołach. Co prawda takie siedzenie przy piwie z panem kłamstwa byłoby dość niebezpieczne, ale mogłabym zaryzykować.

KzC_walentynki02

No dobrze, piątkowe piwo wypite, sobotni kac wyleczony, czas na niedzielną randkę! Z kim byłoby najprzyjemniej? Do niedawna wydawało mi się, że mam mnóstwo takich typów, ale po głębszym zastanowieniu się (i przeczytaniu Tej Jednej Książki w styczniu) pierwszy wybór był praktycznie automatyczny. Moim pierwszym (tak, będzie ich kilku) wybrankiem został…

…niedawno poznany, a już uwielbiany Sazed (Brandon Sanderson, Z mgły zrodzony). Kojarzycie na pewno wyrażenie „perfekcyjny dżentelmen”, prawda? Otóż mało kto wie, ale owo wyrażenie powstało specjalnie dla Sazeda, a on sam stał się wzorcem perfekcyjnego dżentelmeństwa i rezyduje obecnie w Sevres pod Paryżem. Zapytacie o jego cechy? Z przyjemnością odpowiem: oczytany, posiadający przeogromną wiedzę, ale nie przytłaczający nią słuchacza, potrafiący oczarować swoimi opowieściami, uprzejmy, kulturalny, lojalny, inteligentny, skutecznie walczący tak słowem, jak i czynem, zawsze odpowiednio ubrany… A poza tym zgodnie z Szyszką uznałyśmy, że wygląda i zachowuje się jak połączenie Toma Hiddlestona (którego skóra ma odcień ciepłego karmelu) z Sebaścianem z Kuroshitsuji. Nie, nie przesadzam. Ale nie wierzcie mi, tylko idźcie czytać Z mgły zrodzonego.

Pozostając w dżentelmeńskich klimatach, na drugą randkę poszłabym z Lordem Akeldamą (Gail Carriger, seria Protektorat Parasola). Jego dżentelmeństwo jest trochę przejaskrawione, ale wybaczam mu to bez mrugnięcia okiem. W końcu jest wampirem i jego wiek zobowiązuje do pewnych dziwactw. Na przykład do nader kwiecistego języka i takiegoż odzienia…

Na koniec, dla pewnego kontrastu, przywołam osobę, która pojawia się chyba we wszystkich zestawieniach typu „mój fikcyjny chłopak”, a będzie to Will Herondale (Cassandra Clare, seria Diabelskie maszyny). Tak, wiem, zero w tym oryginalności, ale cóż poradzę, że uwielbiam gościa? Młody, gniewny, ale lojalny do bólu i potrafi z głowy cytować klasyków. Poza tym poradziłby sobie nawet wtedy, gdy naszą randkę postanowiłby przerwać Wielki Zły ze swoją małą armią niszczycielskich automatonów. Dziewczyna od razu czuje się bezpieczniejsza, czyż nie?

KzC_walentynki03

Porandkowaliśmy sobie, niedziela się skończyła… ale to nie koniec zabawy! Teraz bierzemy urlop i wyruszamy w podróż! Zapytacie „dokąd”? Odpowiem: a czy to ważne? Najważniejsze w końcu jest odpowiednie towarzystwo 🙂

Gdybym miała taką możliwość, bez namysłu zostałabym kompanem podróży wilczej bogini Horo (m.in. anime Spice and Wolf). Wiecie już, że ubóstwiam tę postać aż do przesady i na dobrą sprawę mogłabym ją uwzględnić też w pierwszej i drugiej części tej wyliczanki… Ale zostańmy przy opcji z przygodą. Więc czemu Horo? Ponieważ w jej towarzystwie nie sposób się nudzić. Czy to podczas święta zbiorów, czy ucieczki przed zbyt nadgorliwymi kupcami, czy nawet podczas zwyczajnej kolacji. Podróż na Północ razem z Horo z pewnością byłaby niezapomnianym przeżyciem.

A wracając do panów… Nie mogłabym nie wspomnieć tutaj Mala Reynoldsa, kapitana cyrku o wdzięcznej nazwie Firefly. Co prawda idea podróży międzyplanetarnych nie do końca jest dla mnie komfortowa, ale z Malem mogłabym zwiedzać wszystkie galaktyki. Byłoby to ryzykowne jak diabli, ale i fascynujące. Tyle nowych miejsc do zobaczenia, tylu ludzi do poznania, tylu członków Sojuszu do uniknięcia, tyle towaru do przemycenia! Ach, to by była przygoda…

I na tym dzisiaj zakończę moje fantazjowanie… W końcu Firefly sam się nie obejrzy (po raz czwarty) 😀 Zdradźcie mi w komentarzach: jakie są wasze typy na towarzysza do piwa, na randkę i na podróż życia? Tylko proszę bez spojlerów 🙂

PS. Po namyślę dodaję jeszcze Lagertę z Wikingów. Do wszystkich trzech opcji. Serio, ten serial można oglądać tylko dla niej (choć jest w nim sporo innych, niewiele mniej ciekawych postaci).

10 Replies to “Walentynkowe fantazje”

  1. Cudo! <3 Uwielbiam ten wpis!

    1. Dzięki! Polecam się 😀

  2. Z góry przepraszam za science-fictionowość wyborów, ale cóż…
    Piwo: na pewno Ijon Tichy i lekarz z Edenu Lema – za poczucie humoru.
    Randka: wygląda, że w tej kwestii jestem bardziej wybredny co do płci niż Miranda. Do głowy przychodzi mi tylko, ale za to zdecydowanie, Ky Vatta z serii Wojny Vattów E. Moon. (Choć przeczytałem tylko 3 z 5ciu książek, bo tyle po polsku wydali. 🙁 )
    Podróż: zdecydowanie popieram wybór Mala – z takim kapitanem mógłbym lecieć wszędzie. A jeszcze: tuż przed wysłaniem komentarza, przypomniał mi się Pan Kleks – też się fajnie napodróżował, nie? 🙂

    1. Ależ nie ma za co przepraszać! Tylko nie bardzo będę mogła skomentować wybory, bo nie znam ludzi 😉 (ale pamiętam, że o książkach pani Moon już tu wspominałeś, ha!) A Pan Kleks jako towarzysz podróży to ciekawy i nieco szalony pomysł 😀

  3. Na piwo: Też Atticus! Albo Granuaile, ona też jest cudowną postacią. O, albo dorosła Ciri z gry. Będę tego sobotniego kaca długo leczyć, coś czuję.
    Na randkę: lord Henry Wotton. Kaca będę leczyła jeszcze dłużej, ale co tam, na pewno będzie ciekawie!
    Na podróż: Dwunasty Doktor! Ile ciekawych rzeczy i miejsc można zobaczyć. I przy tej ilości biegania moja kondycja poprawi się sama.

    1. Łoho, odważne wybory! Ale co tam wielki kac, na pewno byłby wart spotkania się z tymi postaciami 😉

  4. Na piwo:
    Atticus, Kojot (mam do niego słabość), Jack Reacher, Lucifer, Sam i Dean Winchesterowie.

    Na randkę:
    akurat ja z serii „PP” nie wybrałabym wampira, a głównego bohatera lorda Maccona. Z kim tam jeszcze. Dary Anioła pod względem postaci, to koszmar. Banda nastolatków, którzy wyżej srają niż dupy mają, ale Magnus? Tak, z Magnusem mogłabym pójść na randkę. Co do Diabelskich Maszyn, powtórka z rozrywki i oprócz kilku pomysłów, nic mnie nie wzięło, a już na pewno nie nudny i ciągle umierający Will 😛
    Obi-Wan Kenobi z Gwiezdnych wojen.
    Z serii o Stephanie Plum – Morelli, mam do niego słabość 😛
    Feliks Castor XD MatkoBoskoRiczerowo, niech mnie wyegzorcyzmuje XD
    Moriarty z serialu od BBC
    Matko… jak włączyć w to seriale, gry, filmy i wszystkie książki… ja łatwa jestem 😛

    W podróż:
    Pani, w sumie każdego, kogo polubiłam 😛 Poważnie!

  5. Ha, Twoje piwne wybory nie były dla mnie zaskoczeniem 😀

    Przy pani Clare przyznaję, że Magnus rządził i z chęcią bym sobie poczytała coś tylko o nim… gdyby to było dobre, a nie jest 😛

    I miło mi widzieć, jak bardzo Cię pan Castor zainteresował 😀

  6. Lagerta to piękna i mocna postać. Zdecydowanie popieram uwagę na końcu.

    1. Oj tak… Z każdym odcinkiem coraz bardziej ją uwielbiam…

Dodaj komentarz