RPG w cieniu Dworów cierni, róż, skrzydeł i furii

Seria Dworów Sarah J. Maas kompletnie zmieniła moje życie. Naprawdę. Mam nadzieję, że w Waszym życiu też trafiły się takie tytuły, które wbiły się Wam w duszę, zrobiły bałagan, wywróciły wszystko do góry nogami i wyłoniły z tego chaosu nową, lepszą wersję Was. U mnie tych tytułów jest kilka, ale chyba Dwory były najbardziej spektakularne.

Nie będę Was zanudzać szczegółami, bo zmian było całkiem sporo, duchowych i zawodowych. Dziś chcę napisać o wspaniałej przygodzie, jaką postanowiłam przeżyć w świecie Feyry i Rhysanda.

Zaczęło się od maili

Już tak mamy z Mirandą, że jak nas coś zachwyci, to korespondencja i rozmowy idą w setki tysięcy znaków. I wtedy nasza dworowa współtowarzyszka, niecnie zwabiona do naszego kącika, Duża Mi, napomknęła nieśmiało, że brakuje jej jednej sceny, bo jej mhrochne serduszko pragnie więcej. To jej napisałam, chyba pierwszego fanfika w życiu, w którym naprawdę się przejęłam. I potem coś tam jeszcze. I maile z Mirandą zaczęły bardziej przypominać RPG niż fanfiki… a od tego był rzut kamieniem do Pewnego Pomysłu.

Jestem zapaloną graczką RPG, ale dopiero niedawno zrozumiałam, czego oczekuję od sesji (między innymi dzięki Dworom właśnie). Równocześnie zaczęłam trochę bardziej współpracować z Baniakiem, autorem kanału na youtubie, gdzie można zobaczyć, jak wyglądają sesje (i obejrzeć poradnik z moimi ilustracjami!). Dodatkowo jest pewna kwestia, która gnębi mnie od dawna, a dotyczy obecności kobiet w fantastyce (a raczej ich braku). To wszystko skumulowało się, zawinęło w kłębek, powarczało i wypluło POMYSŁ, o którym poniżej.

RPG w świecie Dworów.

Widzicie, „babska” fantastyka jest wkładana do nieco niższej szufladki (pisałam o tym w poście o erotyce w literaturze) . A tymczasem jest niesamowicie prężnym, energetyzującym, świetnym kawałkiem literatury, który rozpala wyobraźnię i motywuje ludzi do działania. Ludzie po przeczytaniu godzinami siedzą na forach internetowych rozważając losy postaci, ich charaktery, dodają fanarty, opowiadania, piszą fikcyjne dialogi oddające charakter postaci…

Dlaczego więc nie zapytać szalonych, cudownych fanek, czy nie chciałyby również przeżyć przygody w takim świecie? Bez oceniania, w przyjaznym, kobiecym gronie, coś jak babski wieczór z gadaniem o facetach… tyle, że w nieco bardziej usystematyzowanej formie (oczywiście panów, wielbicieli Dworów także zapraszamy!)

Wymyśliłam przygodę, napisałam bohaterów… teraz tylko gdzie znaleźć osoby, które czytały Dwory? Wiecie, większość czytelników nie ma za bardzo pojęcia o RPG, mimo bycia otwartym na fantastykę jako taką. tak więc muszę przekonać je, że warto przyjść, zagrać, coś zrobić fajnego.

Tu muszę bardzo podziękować Wydawnictwu Uroboros, które wydaje Dwory.  To dzięki nim udało mi się poprowadzić przygodę na Falkonie, festiwalu fantastyki w Lublinie – gdzie mimo szeregu niesprzyjających okoliczności, braku informacji, komunikacji między organizatorami, zagubionego stolika i mojej chrypy osiem osób przeżyło fenomenalną przygodę.

RPG, co to jest?

Role Playing Game to zabawa, która polega na wcielaniu się w różne postacie. Wystarczy wyobraźnia i osoba, która pociągnie historię (czyli mistrz gry). Wiem, że osobom, które nie miały nigdy nic do czynienia z graniem tego typu wydaje się to trochę dziwne, ale zapewniam Was, wystarczy pięć minut i załapiecie, o co chodzi.

Siadamy przy stoliku i Mistrz Gry opowiada:

Mur oddzielający krainę śmiertelnych od mitycznej krainy Fae legł w gruzach dawno temu. Przez świat przetoczyły się wojny, ale wreszcie nastąpił pokój. Ludzie odbudowali domostwa, rozbudowali miasta. Co odważniejsi ruszyli na północ, „za mur”. Tam podobno wszystko jest piękniejsze i bogatsze, piękny lud powoli uczy się życia u boku śmiertelników, wznosząc miasta o niepisanej urodzie, gdzie bogactwo jest na wyciągnięcie ręki.

Ciebie jednak nie pociąga złoto ani klejnoty. Według starej legendy, jeśli śmiertelnik dokona wielkich czynów na rzecz Fae, może zostać obdarzony nieśmiertelnością. Dlatego wyruszasz odważnie leśnym duktem w nieznane…

Tak zaczyna się opowieść. Prawda, że brzmi to jak ciekawa przygoda?

Co mam robić w tym RPG?

No właśnie nic nie musisz robić. Możesz dać się ponieść przygodzie, ale zapewniam, bardzo szybko każdy ma ochotę dołożyć swoją cegiełkę do zabawy. A zaczyna się to tak:

Słyszycie tętent kopyt. Tego dźwięku nie da się z niczym pomylić – w waszą stronę zmierza oddział konny. Co robicie?

Sytuacja jest prosta: można zostać na drodze, można schować się w krzakach, można stanąć z dobytym mieczem. To właśnie jest piękne w grze wyobraźni – można robić cokolwiek się będzie chciało, a zadaniem Mistrza Gry jest na to zareagować, w zależności od tego, co wymyślą gracze. Tu był moment zawahania, bo dziewczyny jeszcze nie wiedziały, jak można reagować. Jedna z graczek przejęła inicjatywę i zadeklarowała pierwsza, że się chowa za drzewo – pozostałe zrobiły to samo. Ale to chyba była ostatnia rzecz, jakiej nie były pewne, bo oto pojawił się…

Na czele konnych widzicie mężczyznę. Jest wysoki i piękny, ale nie jest Fae – świadczą o tym okrągłe uszy. Mężczyzna trzyma włócznię i na widok waszych twarzy nerwowo zerkających zza drzew nakazuje jeźdźcom stanąć. Sam zatrzymuje konia, zeskakuje na ziemię: miękko i zgrabnie, jego mięśnie tańczą pod przewiewnym strojem jeździeckim.

I wtedy pokazałam obrazek.

(posługiwałam się cudzymi fanartami, więc moje serduszko trochę krwawiło, ale myślę, że im dalej będziemy opracowywać grę, tym więcej rysunków będzie naszych, polskich, specjalnie rysowanych pod przygodę).

RPG co biszami stoi

Kim jest bisz pisałam tutaj, więc nie będę się rozpisywać – chodzi o to, że ma być przystojny i mieć tak zwany Potencjał Dramatyczny. Obrazek zmienił nastrój grania. Dziewczyny wskoczyły na znajome, normalne tory typowego babskiego wieczoru, gdzie niezobowiązująco się dyskutuje o walorach bohaterów filmowych czy książkowych. Atmosfera wyraźnie się rozluźniła, bo wszyscy zrozumieli, że jesteśmy tu po to, by dobrze się bawić. Bez oceniania, bez wyśmiewania. Ot, jesteśmy grupką babek, które kochają Dwory i z przyjemnością poszerzą panteon ekscytujących męskich postaci o parę dodatkowych.

I już na tej drodze, na samym początku grania, zdarzyło się parę przygód (z omdleniem w męskich ramionach włącznie!). Było więcej obrazków, było więcej chichotów, piwo, motylki z lodu, upierdliwa recepcjonistka, namolny nerd militariów… i ani się obejrzałyśmy, minęła godzina przeznaczona na granie. Jęk rozczarowania słychać było chyba aż w Radomiu!

Dalsze losy RPG w świecie Dworów

Przyznam, że nie miałam pojęcia, że to aż tak dobrze pójdzie. Teraz jestem kosmicznie zakochana w idei i mam nadzieję, że uda mi się poruszyć serca innych wielbicielek Dworów. Już planujemy z Uroborosem kolejne mocne uderzenia, dłuższe sesje – ale to oczywiście zależy nie tylko od nas, ale przede wszystkim od chętnych. Mam jednak nadzieję, że tych nie zabraknie!

A Wam jak się podoba pomysł?

[Szyszka]

9 Replies to “RPG w cieniu Dworów cierni, róż, skrzydeł i furii”

  1. Bardzo chciałabym to wypróbować w praktyce :). Teorie już coraz bardziej rozumiem. Ogromnie przydatny wpis 🙂

    1. a ja z przyjemnością bym z Tobą zagrała!

  2. Czytam drugą część, chyba bardziej mi się podoba niż pierwsza.Uroczo piszesz, szyszko! Dobrej zabawy!

    1. druga jest najlepsza! Ach, trochę Ci zazdroszczę, że tyle fajnych rzeczy przed Tobą 😀

      1. Stalo w bibliotece , już o tym pisałyście, to wzięłam.Jeszcze dała teściowej, też lubi.

        1. tyle szczęścia! No to czasu na czytanie życzę!

  3. Czy jeszcze kiedyś można będzie zagrać? Na Pyrkonie, na przykład?

    1. Tak, planowane są sesje na Pyrkon, a może nawet uda się na Warszawskie Targi Fantastyki!

Dodaj komentarz