Podsumowanie 2017 roku (Miranda)

Kawa z Cynamonem - Podsumowanie 2017 roku

Nie jestem dobra w podsumowaniach. Jestem jeszcze gorsza w podejmowaniu długofalowych wyzwań… Ale i tak próbuję dalej! Dlatego dzisiaj mam dla Was podsumowanie 2017 roku, a w kolejnym poście będzie wyzwanie na rok 2018 😉

Na początek powinnam chyba napisać kilka zdań o tym, że ten miniony rok był dobry (lub nie), przeminął zbyt szybko (lub dłużył się niemożebnie), że natknęłam się zarówno na dobre dni, jak i na te gorsze (duh!), że teraz nowy rok i nowa ja… Nie, spokojnie, nie uciekajcie, nie będę tak pisać! 😀 Nie czuję tej wszechobecnej magii zmiany cyferek, ale pragmatycznie lubię zamknięte rozdziały. Dlatego przy okazji zamykania rozdziału „2017” opowiem Wam pokrótce o jego najlepszych fragmentach.

Najlepsza książka 2017 roku

O to miano nie walczyło zbyt wiele tytułów – po części dlatego, że nie przeczytałam w minionym roku wielu książek, a te, które przeczytałam, wcale nie były jakieś wybitne. Pod koniec roku dorwałam się do romansideł, które zapewniły mi sporo rozrywki, ale nic poza tym. Dlatego też śmiało wręczam złoty medal przepięknej opowieści „The Bear and the Nightingale” 🙂

Kawa z Cynamonem - Podsumowanie 2017 roku

Najlepszy komiks 2017 roku

Specjalnie oddzieliłam komiksy od książek, choć na co dzień oba te rodzaje opowieści wpadają do jednej, czytelniczej kategorii. Podobnie jak mangi, ale o nich za moment. Nie zaskoczy Was zapewne, że najlepszym komiksem 2017 będzie dla mnie „Sunstone”, którego polecam Wam na każdym kroku 😀 Obiecywałam Wam też porządny wpis o „Sunstone”, ale zanim się do niego zabiorę, chcę przeczytać wszystkie tomy jeszcze raz na spokojnie, bez kilkumiesięcznych przerw między nimi. To jeden z moich czytelniczych planów na 2018 rok 😉

Kawa z Cynamonem - Podsumowanie 2017 roku

Najlepsza manga 2017 roku

Tutaj również nie miałam wątpliwości – ta nagroda wędruje do mojego mangowego odkrycia roku, czyli do „Dziewczynki w Krainie Przeklętych”. Fakt, ta historia nie jest jeszcze skończona, ukazały się dopiero dwa tomy i ciężko powiedzieć, co będzie dalej… Ale z całą pewnością to sprawdzę. Nie mogę się już doczekać kolejnych tomów! Które w dodatku są tak pięknie wydane… I pewnie przy okazji premiery trzeciego tomu zrobię sobie powtórkę z dwóch poprzednich 😉

Kawa z Cynamonem - Podsumowanie 2017 roku

Muzyczne odkrycia 2017 roku

Próbowałam i próbowałam, ale nie mogę sobie przypomnieć jednego wykonawcy czy zespołu, których odkryłam w 2017 roku. Wydaje mi się, że to mogli być The Lumineers, ale nie jestem pewna, czy jednak nie znałam ich wcześniej. Natomiast moimi muzycznymi myślami zawładnęły pod koniec roku… trzy musicale.

„Hamilton”

Tak, ten „Hamilton”, którym zachwyca się cały świat 😉 Nie mam niestety możliwości obejrzenia tego widowiska na żywo, pozostaje mi więc ścieżka dźwiękowa. A ta jest fenomenalna! Przesłuchałam sobie całość kilka razy, ale zaczęłam też słuchać kolejnych utworów, mając przed oczami ich tekst (moja znajomość angielskiego wysiada przy tych dzikich rapach) i mój zachwyt wciąż rośnie. A moim faworytem, póki co, jest przepysznie przewrotny utwór „You’ll be back” 😀

„The Greatest Showman” („Król rozrywki”)

Zacznę może od tego, że odkąd pamiętam, kocham się w Wolverinie. Ortodoksyjni fani komiksów pewnie mnie zjedzą, ale co tam: znam tylko filmy aktorskie i jedną animację. I od pierwszych filmowych „X-menów” uwielbiam Hugh Jackmana. Nie tylko za tę jedną rolę, o nie! A moje uwielbienie wzrosło, gdy zorientowałam się, że ten pan… śpiewa. I tańczy. Na scenie. W pełnoprawnych widowiskach i na galach oskarowych. I nie wiem, jak to się stało, ale o jego najnowszym muzycznym filmie dowiedziałam się kompletnie przypadkowo, raptem dwa tygodnie przed premierą. Co właściwie wyszło mi na dobre, bo nie musiałam długo czekać 😀 Film jest pięknym, barwnym widowiskiem, a od kilku utworów naprawdę nie mogę się już od dłuższego czasu uwolnić. Nie, żebym jakoś specjalnie próbowała… 😉

„Dear Evan Hansen”

O tym tytule dowiedziałam się, gdy zaczęłam szukać utworów do „The Greatest Showman”. Okazało się, że za słowa piosenek do obu tych widowisk odpowiadają ludzie od „La La Land”, więc nie mogło być źle. I nie było. Było świetnie. „Dear Evan Hansen” to – niestety – impreza na Broadwayu, więc nie sądzę, bym prędko mogła ją zobaczyć na żywo, ale na szczęście muzyka jest dostępna wszędzie. Słuchajcie, jaka to jest ciekawa historia! I jak świetnie, wciągająco rozegrana, choć porusza bardzo trudny temat. A moim muzycznym faworytem jest zdecydowanie utwór „Sincerely, Me” 🙂

2017 trochę bardziej… osobiście

Ale tylko trochę 😉 Bo widzicie, w minionym roku podjęłam decyzję o zamknięciu mojego sklepiku z pocztówkami. Pozwoliło mi wrócić do blogowania tutaj, na Kawie z Cynamonem, i do publikowania zdjęć na Instagramie, po dość długiej przerwie od obu tych mediów. I to jest naprawdę fajne! Przekształcenie pocztówkowej pasji w pełnoprawny biznes nie udało mi się z wielu powodów, wróciłam więc do robienia tego, co lubię, znów tylko po godzinach pracy. I to była jedna z lepszych decyzji, jaką podjęłam w 2017 roku 🙂

Kawa z Cynamonem - Podsumowanie 2017 roku

Dziękuję, że byliście w pobliżu! Dziękuję za Wasze komentarze, za dyskusje pod wpisami i zdjęciami, za Wasze opinie i za Wasze wsparcie. Mam nadzieję, że zostaniecie tu na dłużej 😀

4 Replies to “Podsumowanie 2017 roku (Miranda)”

  1. Piosenka z „Króla” fajna, ale co to za film, gdzie śpiewają?!
    Dla mnie to był to rok Doctora Who, ale wszystko inne tyz pikne.
    Powodzenia w Nowym Roku, Mirando i Szyszko. Cokolwiek będziecie robić. (Bo ja akurat układam puzzle starwarsowe).

    1. Moja droga, jak to „co to za film”… Jeden z najfajniejszych filmów minionego roku, ot co! 😀 Ale poważnie, polecam bardzo ^^

      Dziękujemy najpiękniej za życzenia :* Powodzenia z puzzlami! Tymi i następnymi 😉 I tak ogólnie z życiem też powodzenia, żeby nam wszystkim żyło się lepiej, niż dostatecznie 😉

      1. Ja mam do musicali taki stosunek,jak jakiś kraj azjatycki, który wpuścił do kin „Dźwięki muzyki”:
        https://www.youtube.com/watch?v=zn-1d_h-g2Q
        tylko wyciął z niego wszystkie piosenki, hihi!
        Dzięki wielkie!

        1. Jak tak można :O Znaczy z tym wycinaniem, bo takie podejście do musicali też szanuję, choć wolę sobie pośpiewać 😉

Dodaj komentarz