Skandynawowie muszą mieć nie po kolei w głowie. Nikt normalny nie zrobiłby takiego filmu, który przypomina mieszankę Fargo i I Pana Boga za piecem, obficie polanych sosem z Pulp Fiction. Film Andreasa Thomasa Jensena to prawdziwa pacyfistyczna czarna komedia z przemocą w tle. Serio, też nie wierzyłam, że takie coś jest możliwe.