Nauka Świata Dysku IV – Terry Pratchett, Jack Cohen, Ian Stewart

nauka-swiata-dysku-iv-dzien-sadu_620

Babcia Weatherwax raz powiedziała, że wszystkie problemy zaczynają się, gdy zaczynamy traktować ludzi jak przedmioty. W tej odsłonie Nauki Świata Dysku dodamy jeszcze, że równie wielkim złem jest traktowanie nauki jako diabelskiego narzędzia.

O poglądach Pratchetta na temat religii przekonujemy się niejednokrotnie podczas lektury jego książek. Wyraźnie rozdziela on religię od wiary i za każdym razem udowadnia, że nie trzeba wierzyć w konkretną manifestację, by być dobrym człowiekiem. W moich ukochanych Pomniejszych Bóstwach widzimy, jak religia zmienia się w bezlitosne narzędzie do podporządkowania świata (czyli innych ludzi) własnym ambicjom.

Zaznaczmy wyraźnie – Pratchett nie jest przeciwko wierze, tylko skostniałej strukturze, która nie potrafi wzrastać wraz z myślą ludzką, tylko robi wszystko, by ową myśl powstrzymać. Nie zabrania nam wierzyć, a raczej każe krytycznie spojrzeć na systemy, które wyrosły na gruncie wiary. Wraz z dwoma „twardymi” naukowcami po raz kolejny wyjaśnia genezę pewnych przekonań religijnych. Panowie są bezlitośni dla czytelnika – opisy zjawisk fizycznych mogą przyprawić o zawrót głowy, ale równocześnie są do przejścia dla przeciętnego człowieka.

Miłośnicy fabularnych opowieści o Dysku mogą się poczuć zawiedzeni – ale wydaje mi się, że przy czwartej części czytelnik już wie po co sięga (inaczej sam sobie jest winien, bo nie poszukał aktywnie informacji, czyli popełnił jeden z podstawowych błędów rozumowania i nie zasługuje na czytanie książki). Ja bawiłam się przednio, bo wreszcie ktoś mi wytłumaczył, o co chodzi z tym wielkim przyspieszaczem cząstek co to miał czarną dziurę wywołać w Szwajcarii (a wywołał w budżecie, ale podejrzewam, że to korelacja pozorna).

Niewidoczny Uniwersytet znowu ma problem z małym  światem Kuli. Tym razem Omnianie postanowili uznać, że Kula tak właściwie należy do nich. Swoje argumenty opierają na całkowicie irracjonalnych przesłankach (z gatunku „Om tak chciał” i „bluźnierstwo”. Szczególnie dobrze sprawdza się to drugie, w większości debat jest tym dla dyskusji, co gilotyna dla francuskiego arystokraty). Dodatkowo Wielkie Coś spowodowało przerzucenie do Uniwersytetu bibliotekarki ze świata Kuli – jak wiemy, biblioteki to przestrzenie dość niestabilne. Oczywiście nikt inny nie może uratować Wszechświata, tylko Rincewind. Nie należy także zapominać o Bibliotekarzu…

Jak zwykle fragmenty fantastyczne czyta się szybko i przyjemnie, te naukowe sprawiają nieco trudności, ale są tak najeżone anegdotami (sprawdzonymi!), opowieściami o początkach badań naukowych, że książkę pochłaniamy w trzy popołudnia. Owszem, potrzeba nam będzie do tego dużo kawy (dla energii) i czekolady (dla lepszej pracy mózgu) i czasu, ale da się to zrobić.

Po raz kolejny żałuję, że raczej nie będę miała okazji spotkać Pratchetta i po prostu powiedzieć mu, że odwalił kawał dobrej roboty i nauczył mnie o moralności więcej, niż semestr zajęć na teologii (nie, nie kończyłam tego kierunku, nudziło mi się i chodziłam na niektóre zajęcia ze współlokatorami z teologii, w tym na analizę katechizmu kościoła). Mam jednak nadzieję, że (jak w jego powieściach) prędzej czy później trafimy tam, gdzie wierzymy, że się udamy. Dla mnie jest to niebo pełne ludzi czytających i piszących książki…

A jak u Was?

Terry Pratchett, Jack Cohen, Ian Stewart, Nauka Świata Dysku 4
wyd. Prószyński i S-ka, 2014

2 Replies to “Nauka Świata Dysku IV – Terry Pratchett, Jack Cohen, Ian Stewart”

  1. A ja jestem katolikiem. 😛

    Z książęk to wczoraj zamknołem „Sezon Burz” – bez szału.

    1. ja też 😀 naprawdę nie widzę przeszkód, żeby połączyć wiarę z nauką – Pratchett też nie, on ma raczej na pieńku z twardogłowym trzymaniem się regułek.

Dodaj komentarz