Przy niedawnej recenzji Podróży z Charleyem przyznałam się (chyba po raz kolejny), że zazwyczaj nie po drodze mi z pisarzami uważanymi za „poważnych”. Tym razem postanowiłam sięgnąć po coś „ambitniejszego”, czego nawet nie łagodziłaby tematyka, jak w przypadku powieści Steinbecka. I tak na mojej półce pojawił się Henry James…