Przyzwyczaiłam się do tego, żeby śląską godkę traktować jak „drugi” język. Wiecie, taki od święta. Język, który się tłumaczy znajomym (którzy, nie wiedzieć czemu, nie znają takich OCZYWISTYCH słów jak klopsztanga, lacie czy krojcok). Nigdy w drugą stronę. Tymczasem zbiorek poezji, który trzymam w dłoniach, wywrócił moje przekonania do góry nogami.
książki po śląsku
Komisorz Hanusik – Marcin Melon
Jako Ślązaczka na dobrowolnym wygnaniu nie mogłam przepuścić takiej okazji! Wreszcie coś „dla ludzi” napisane po śląsku, wreszcie coś więcej niż słowniczek-ciekawostka, legendy i inne bojki, wreszcie coś, co nie jest poezją wydaną z okazji iluś-tam-lecia.