The Bear and the Nightingale – Katherine Arden

Kawa z Cynamonem - The Bear and the Nightingale

Poszukiwania najlepszej lektury na zimę zawiodły mnie w przedziwne rejony literatury… Ale też w te jak najbardziej znajome i przytulne 🙂

Ludowe opowieści i bajania mają w sobie niezwykłą magię. Nie chodzi tylko o same historie, ale też o sposób, w jaki są one opowiadane. I nieważne, że słyszało się je tak wiele razy, że właściwie zna się je na pamięć… Nie o to chodzi. Najważniejsze, że pośród siarczystego mrozu, w domu zasypanym śniegiem po sam dach, można zgromadzić się całą rodziną przy piecu i posłuchać opowieści o władcy zimowego lasu.

Opowiedz mi bajkę…

Osobom, które nie tolerują magicznego realizmu w powieściach, od razu odradzam ten tytuł. Za to ci z Was, którzy delektują się powieściami Neila Gaimana i zaczytywali się w „Osobliwych i cudownych przypadkach Avy Lavender”, bez trudu i z przyjemnością zanurzą się w tej historii. A w każdym razie ja tak właśnie miałam 😉

Są pewne elementy w książkach, które momentalnie przyciągają mój wzrok. I nie chodzi mi tu bynajmniej o okładki (choć te akurat są piękne), ale o pewne hasła, wrzucane do opisów z tyłu książek. „The Bear and the Nightingale” przyciągnął mnie obietnicą opowieści osnutej wokół rosyjskiego folkloru, której akcja toczyć się będzie dawno, dawno temu, bo aż w XIV wieku. Spoglądałam więc na ten tytuł już od jakiegoś czasu, aż w końcu postanowiłam go nadgryźć. I niemal od razu przepadłam.

„The Bear and the Nightingale” zaczyna się dość niepozornie. Ot, zmarznięta rodzina pewnego ziemskiego pana zebrała się jak co wieczór przy piecu, by ogrzać się przed snem i nasycić opowieściami starej niani. I choć chrześcijaństwo jest tu religią panującą, to w posiadłości skrytej wśród lasów, daleko od Moskwy i jej świętych mężów, ludzie nie widzą żadnego problemu w łączeniu nowej wiary ze starą. Fakt, że w niedzielę należy udać się na mszę, jest dla nich tak samo oczywisty, jak to, że każdego wieczora należy zostawiać przy piecu okruchy chleba, by domowik mógł się nimi posilić. Wiara w chrześcijańskiego boga współistnieje z niezachwianym przekonaniem, że leszy sprowadzi na manowce nieostrożnego wędrowca, która zapuścił się zbyt głęboko w las, a rusałka chętnie porwie w wodną toń przystojnego młodzieńca, jeśli ten nie będzie uważał.

W takim właśnie miejscu na świat przychodzi Vasya – dziewczynka, której babcia była uważana za… wiedźmę. Babcia mieszkała nie tutaj, nie w leśnej posiadłości, a w samej Moskwie, ale to Vasya będzie osią całej historii, jej główną bohaterką. I mówię to ze szczerą radością: bohaterką, która szybko zaskarbiła sobie moją sympatię. Więcej takich postaci, proszę!

Kawa z Cynamonem - The Bear and the Nightingale

Nie chcę Wam opowiadać, o czym dokładnie jest ta powieść. Nie polecam też czytać jej opisów, bo sądzę, że zdradzają zbyt wiele. Ale w takim razie co otrzymacie, jeśli weźmiecie do ręki tę książkę? Dostaniecie… kawałeczek sagi rodzinnej i powolutku rozwijającą się przygodę, umiejscowioną w głębi zamarzniętego lasu. Dostaniecie opowieść, która zapuściła korzenie w słowiańskich wierzeniach. I choć pozornie przez większość książki nic się nie dzieje, to jednak było mi przykro, gdy trzeba było ją odłożyć i iść spać, bo rano trzeba wstać do pracy. Podczytywałam więc w miarę możliwości po rozdziale, po dwa, aż w końcu nadszedł wieczór przed dniem wolnym i można było zarwać nockę. Co też skwapliwie uczyniłam, pochłaniając drugą połowę książki niemal na jedno posiedzenie. Bo im dalej w tę historię, tym ciężej jest się od niej oderwać.

Chcecie więcej?

„The Bear and the Nightingale” jest pierwszą częścią trylogii – druga część ukazała się dosłownie kilka dni temu – ale nie kończy się cliffhangerem i można też potraktować ją jako samodzielną opowieść. Aczkolwiek ja takiego zamiaru nie mam i od razu zabrałam się za „The Girl in the Tower” 🙂 Co prawda za moim oknem chwilowo śniegu nie ma, ale za to na kartach tej powieści jest go mnóstwo. I dokładnie tego szukałam, rozglądając się na prawo i lewo za lekturą na zimę.

Kawa z Cynamonem - The Bear and the Nightingale

Polecam ten tytuł do podczytywania leniwymi wieczorami, pod kocykiem, najlepiej z kubkiem grzanego miodu pod ręką. Powieść jest pisana malowniczym, ale nie przesadnie trudnym językiem. Więc jeśli tylko angielski Wam nie straszny, a poszukujecie spokojnej, magicznej lektury na kilka wieczorów, to „The Bear and the Nightingale” jest naprawdę mocnym kandydatem. I mam nadzieję, że oczaruje Was tak samo, jak oczarował mnie 🙂

Katherine Arden – The Bear and the Nightingale, pierwsza część trylogii The Winternight (na razie nie została wydana w języku polskim)

4 Replies to “The Bear and the Nightingale – Katherine Arden”

  1. Brzmi po prostu … magicznie 😍 Nie wiem tylko tak do końca, czy to lektura dla mnie, nie zmienia to faktu, że czytając Twoją recenzję cały czas się delikatnie uśmiechałam, już wyobrażając sobie las zasnuty śniegiem… ❄️🌲☃️

    1. Jak niezmiernie miło mi to czytać! Największy komplement dla autora wpisu, dziękuję 😀 😀 😀

      Przekonywać do książki nie będę, bo to zdecydowanie nie jest lektura dla każdego (zresztą nie sądzę, by jakakolwiek książka była „dla wszystkich”), ale jeśli za miesiąc-dwa ten tytuł wciąż będzie Ci chodził po głowie, to może warto się skusić 😉

  2. Bardzo sympatycznie brzmi!

    1. Cieszę się, taki właśnie był zamiar, bo to bardzo sympatyczna książka jest 😀

Dodaj komentarz