Wiem, wiem, tu powinna być okładka, ale znaleźć porządny obrazek polskiego wydania (czy nawet angielskiego!) jest trudniej, niż odkryć, kto jest mordercą. Tak więc zamiast okładki – miejsce akcji, Beehive Cotage. Nie ma to jak morderstwo w pięknym, klasycznym, brytyjskim stylu.
Tęsknicie za takimi kryminałami? Wiecie, takimi, gdzie więcej jest opisu domów, ubrań i ludzi, niż roboty policyjnej? Sięgnęłam po książkę dawno, dawno temu, bardziej z uprzejmości wobec hurtownika wydawnictwa, niż z zainteresowania i wsiąknęłam w światek Midsomer. To małe fikcyjne hrabstwo gdzieś na południu Anglii jest miejscem dość niebezpiecznym. Prawie tak zabójczym, jak Sandomierz ojca Mateusza. Trup ściele się gęsto, a nad wszystkim unosi się zadowolony duch Agaty Christie.
Na co się natknęła dziarska staruszka, która w lesie polowała na rzadkie okazy storczyków? Cóż, właściwie to najpierw usłyszała charakterystyczne „unf-unf”, więc zaciekawiona zerknęła… i skończyła martwa. Jak na dziarskie angielskie starsze panie przystało zdołała dobiec do domu i wykonać jeden telefon za pośrednictwem centrali telefonicznej. Telefonistka później zeznała, że staruszka mówiła do siebie „zupełnie jak biedna Annabella”. Czyżby miała na myśli zagadkową śmierć Belli Trace, zastrzelonej podczas polowania?
Gdyby nie upór sąsiadki ofiary, morderstwo uszło by na sucho. Jednak angielskie staruszki są siłą nie do przezwyciężenia, dlatego inspektor Tom Barnaby w towarzystwie zarozumiałego i nadętego sierżanta Gavina Troy’a podejmują się śledztwa. To nie atak serca, to trucizna, ale może starsza pani zatruła się przypadkiem? Czytelnik jednak wie więcej, niż śledczy, bo w miasteczku wybitnie dzieją się paskudne rzeczy, a o wszystkim wie pani Rainbird (kolejna staruszka, tym razem z gatunku wścibskich i śliskich). Chcąc, nie chcąc, policjanci zaczynają się zapuszczać w bagno przeszłości.
Jeśli chodzi o ukryte brudy, Badger’s Drift nie robiło porządnego prania od bardzo, bardzo dawna. Grzeszki małe i duże zaciemniają śledztwo, podejrzanych jest więcej, niż policjanci by chcieli, w dodatku Barnaby ma paskudne uczucie, że wszyscy naokoło kłamią i kręcą na potęgę. W dodatku komuś nie podobało się być obiektem szantażu pani Rainbird (i jej okropnego syneczka-grabarza), więc pozbawił staruszkę życia w dość nieprzyjemny sposób.
Poskładanie do kupy wszystkich elementów wydaje się być robotą głupiego, więc czytelnik do końca nie wie, jak i dlaczego. Kunszt autorki widoczny jest dopiero na ostatnich stronach, kiedy czytelnik – jak również pan inspektor – dowiadują się, że wszystkie odpowiedzi mieli pod nosem. Ba, nawet wzięli do ręki wskazówki i odłożyli je na półkę (no, nie dosłownie). Powieść czyta się rewelacyjnie, choć wielbiciele realistycznie oddanych opisów scen zbrodni i „brudnej policyjnej roboty” mogą się czuć nieco zawiedzeni.
Kiedy czytałam, miałam wrażenie, że oglądam jakiś stary serial kryminalny, gdzie trup na ziemi był symboliczny, a policjanci rozwiązywali sprawy nie analizując kłaczki ze sceny zbrodni, ale chodząc od człowieka do człowieka, grzebiąc w przeszłości i poznając małe i duże ukryte bolączki małej społeczności. Tu ważniejsze jest kto kogo nie lubi i za co, motywy są stare jak świat – zazdrość, pieniądze, miłość, nienawiść. Posmarujcie to jeszcze angielską uprzejmością, postawcie filiżankę herbaty i aż można zobaczyć Sherlocka dyskutującego z Poirotem.
Na podstawie książek Graham powstała seria filmów telewizyjnych, znanych w Polsce jako „Morderstwa w Midsomer”. Serial emitowany jest nieprzerwanie od 1997 roku, każdy sezon liczy kilka półtoragodzinnych odcinków (emitowanych początkowo w częściach), tak więc miłośnicy kryminałów mogą się najeść do woli. Ja jestem po pierwszym odcinku, właśnie „Zabójstwach w Badger’s Drift”, dlatego postanowiłam przybliżyć Wam książkę, od której się wszystko zaczęło. Chwała niech będzie jakiemuś świrowi w Gdańskim Wydawnictwie Psychologicznym, który postanowił wydać książki kompletnie niezwiązane z profilem wydawnictwa…
a na zakończenie – jeszcze jeden śliczny angielski widoczek. Dla samych krajobrazów warto oglądać serial…
Widok z kościoła w Bedlow udaje miejscówkę w Badger’s Drift
PS. Książka znajduje się na brytyjskiej liście 100 najlepszych kryminałów wszech czasów na pozycji 80.
Caroline Graham, Zabójstwa w Badger’s Drift
wyd. GWP, 2005
chinchilla
A to mnie zaskoczyłaś z tym wydawnictwem ;).
uwierz, mnie też ono zaskoczyło 😀
Kocham ten serial właśnie za klimat angielskiej prowincji. Nie wiedziałam, że powstał na podstawie książek. Dzięki 🙂
Miło wiedzieć, że się do czegoś przydałam 🙂
z tego, co doczytałam, to pierwsze pięć filmów jest na ich podstawie, a soczyste są niesamowicie. Zarówno książki, jak i filmy. Połknęłam je błyskawicznie!
witam
dzięki za ten blog. szukam sezonu 5 i kolejnych, ale chyba jeszcze nie ma w Polsce. Mam sezony 2-4. Miło się ogląda, choć przyznam, że atmosfera zbyt sielska, brakuje trochę dreszczyka jaki jest w odcinku „Komu bije dzwon”
Dodaje ten blog do ulubionych 🙂
blog się bardzo cieszy 😀