Ludzie, ogarnijcie się!

Postcrossing

Tym razem będzie na poważnie, bo poważnie mam już tego dość. Choć mam wrażenie, że pisanie o tym tutaj to trochę tak, jakby krzyczeć w niedzielę z ambony, że ludzie nie chodzą do kościoła – usłyszą to tylko ci, którzy przecież przyszli. Niemniej jednak spróbuję.

Jak wiecie z paru poprzednich wpisów, w czerwcu poleciałam na kilka dni do Petersburga. Jak również wiecie, wróciłam zachwycona. A wiecie, co było przed wyjazdem? Były pytania:

Jedziesz do Petersburga? Nie boisz się? A jak cię internują i nie wypuszczą?

Brakowało jeszcze tylko:

Przecież tam już czołgi na ulicach!

Serio? Jedyny dziwaczny pojazd, jaki tam widziałam, to przerobiony na limuzynę Hummer, reklamujący jakiś nocny klub. Nie wiem, jak można to pomylić z czołgiem, ale widocznie ktoś ogląda bardzo specyficzne filmy dla dorosłych. Spoko, można i tak, ale nie mylmy pornoli z rzeczywistością, dobra?

W październiku lecę do Moskwy i już pojawiły się pierwsze wątpliwości wśród znajomych:

Lecisz do Moskwy? A jak cię zestrzelą?

A to było jeszcze zanim powiedziałam, że lecę z Budapesztu, a nie z Warszawy, więc pewnie zahaczymy też o ukraińską przestrzeń powietrzną… I wiecie co? Tego akurat trochę się boję. Ale nie mam zamiaru podpisywać się pod petycją, żeby usunąć Putina raz na zawsze.

Trwoga, ludzie, wielka trwoga
Trzeba nam wyznaczyć wroga
Bo inaczej Panie, Pany
Same się powybijamy…

(Z. Wodecki Trwoga)

Naprawdę nie da się inaczej? Czy ludziom tak konieczna do życia jest nienawiść do… czegokolwiek? Nieważne, czy to inna religia, czy inny pogląd na życie, czy inny kraj, po prostu czegoś musimy nienawidzić. A może dawno nie mieliśmy wojny? Wiecie jak to jest mieć w kraju wojnę? Ja nie wiem i z całą pewnością nie chcę wiedzieć. Naprawdę, po tylu wiekach ktoś powinien wreszcie załapać, że to nie z ludźmi trzeba walczyć, tylko z ludzką nienawiścią. Cudownie bezsensowną i kompletnie bezmyślną w znakomitej większości przypadków. Więc jeśli koniecznie chcecie z czymś walczyć, to walczcie z uprzedzeniami i ignorancją. Do tego nie potrzeba mieczy ani karabinów, ale to akurat lepiej, bo i tak ci, którzy najbardziej nawołują do wojny, nie umieją się nimi posługiwać.

Na łopatki rozłożył mnie jeden z komentarzy na Facebooku (umieszczony pod postem o polskich dzieciach, rysujących obrazki kojarzące im się z Rosją) głoszący:

Mojemu dziecku Rosja kojarzy się ze zbrodniami, a Putin z Hitlerem.

No pięknie, brawo, chłopie, naprawdę masz się czym chwalić. Ojciec roku po prostu… Człowieku! Do ciężkiej cholery! Ogarnij się! Rosja to nie Putin, tak samo jak Polska to nie (tu wstaw imię dowolnego nawiedzonego polityka / innego ojca dyrektora)! Czego jeszcze chcesz nauczyć swoje dziecko? Niemcy będą się mu kojarzyć tylko z Trzecią Rzeszą, a Norwegia z Wikingami? Tłumaczenie, że „takie są fakty” jest idiotyczne – to są pojedyncze fakty wyciągnięte z całej ogromnej historii. Spójrz w ten sam sposób na Polskę i zastanów się, czy faktycznie nasz kraj jest czysty, nieskalany i nie urodził żadnego błędu, z którym reszta świata może go kojarzyć.

Bo oni zaczęli, to my musimy skończyć!

Mama was niczego nie nauczyła? Nieważne, kto zaczął – wszyscy oberwą! Ile jeszcze będziemy się przerzucać kolejnymi sankcjami? Ile jeszcze będziemy się przekrzykiwać, że „ci drudzy” są gorsi? W końcu to wszystko wybuchnie nam w twarz. Tak, właśnie, również „nam”, nie tylko „tamtym”.

Bo dawniej ruskie nas gnębiły!

No tak, jest jakiś powód, dla którego pokolenie moich rodziców i dziadków nie chce mieć nic wspólnego z językiem rosyjskim, bo uczyli się go pod przymusem. Faktycznie, w przeszłości działo się wiele niefajnych rzeczy. Ale wiecie co? To przeszłość! Historia nie jest po to, by ją rozpamiętywać w nieskończoność, tylko po to, by się czegoś od niej nauczyć. By spojrzeć na nasze przeszłe działania, pomyśleć nad nimi i wykombinować, że właściwie to nie potrzeba powtarzać starych błędów. Polecam.

Putin to zło, więc odwołujemy Rok Kultury Rosyjskiej w Polsce!

Jasne! Doskonały pomysł! Bo przecież czego jak czego, ale kultury to mamy w nadmiarze. Po prostu się nam uszami wylewa. Rzućmy w cholerę świetną okazję do tego, by pokazać, że Rosja to nie tylko Putin, że Rosja to normalni ludzie, którzy mieszkają trochę daleko, posługują się innym językiem i mają inną, arcyciekawą kulturę… Ale nie, foch, nie będziemy się bawić w takie rzeczy, na pohybel Putinowi!
Murwa kać, witki opadają…

Jedzmy jabłka na złość Putinowi!

Super. Fajna akcja. A nie możemy jeść jabłek tylko po to, by pomóc rodzimym przedsiębiorcom? Musi to być na złość Putinowi? Naprawdę tak mało wokół złości, że koniecznie trzeba jej jeszcze dokładać? No żesz ludzie, ogarnijcie się!

Uwielbiamy nienawidzić. Nienawidzimy kogo popadnie, a raczej kogo nam podsuną media. Raz są to homoseksualiści, innym razem moherowa gwardia. Raz zwolennicy aborcji, raz podpisy pod klauzulą sumienia. Raz feministki, raz Donatan. Raz Niemcy, raz Rosjanie… A dajcie sobie spokój z tą nienawiścią! Przestańcie przelewać własną frustrację na to, co popadnie! Kupcie sobie psa i biegajcie z nim w parku dwa razy dziennie. Zyskacie kogoś, kto będzie was bezwarunkowo kochał, a wszystkie siły, jakie wkładacie w krzyki nienawiści, pójdą na wysiłek fizyczny. Ciszej, zdrowiej, fajniej.

Chciałabym móc na lekcjach rosyjskiego dyskutować o ostatnio obejrzanym filmie, a nie wspólnie z Dawidem załamywać ręce nad tym, co się tu wokół dzieje. Chciałabym móc polecieć we wrześniu do Dublina i nie zastanawiać się, czy wykorzystam bilet powrotny, czy jednak lepiej szukać sobie jakiejś pracy w Irlandii. Chciałabym móc pojechać do Rosji, zobaczyć znowu Petersburg, odwiedzić znajomą w Jekaterynburgu, zwiedzić Moskwę i pojechać koleją transsyberyjską – a wszystko to bez konieczności słuchania tych samych, choć coraz bardziej uzasadnionych żartów o braku możliwości powrotu. Chciałabym po prostu żyć sobie w spokoju… Tutaj mam rodzinę, znajomych, mieszkanie i pracę. Jeżeli kiedyś stąd wyjadę, to niech to będzie na moje własne życzenie, a nie dlatego, że komuś zachciało się wojny.

17 Replies to “Ludzie, ogarnijcie się!”

  1. Najgorsze jest to, czego rodzice uczą swoje dzieci. Naśladują one rodzicielską nienawiść, bo właśnie to mają wpojone.

    Podam przykład z życia. Kiedy miałam 11 lat wyjechałam na kolonię do Włoch. Nasz ośrodek był imponujący – pełen atrakcji i basenów. Któregoś dnia udaliśmy się na jeden z basenów, gdzie miały bawić się również inne dzieci. Dzieci z Rosji. Reakcja bandy 9-12latków? 'Z Ruskimi do wody nie wejdę’, 'brzydzę się Rusków, nie zmusicie mnie do kontaktu z nimi’ i inne takie. Naprawdę? Dzieci sobie wzięły to z Księżyca? Ktoś już wcześniej musiał wpoić im podłe uprzedzenia, a efekt jaki był i jaki jest, widać dookoła.

    Niestety, na zaciemnienie nic się nie poradzi. Moja teściowa zareagowała histerycznie na wieść, że uczę się rosyjskiego. Okej, tak jak piszesz – to pokolenie było do nauki zmuszane, ale to nie znaczy, że wszystko, co rosyjskie jest złe…

    1. Właśnie, najbardziej przykro i słabo się robi, jak patrzę, czego ludzie uczą swoje dzieci… Moi Rodzice (ani Dziadkowie) na szczęście nie wpajali mi takich bzdur, więc mogę teraz spokojnie przyjaźnić się z Rosjanką, wymieniać się pocztówkami ze znajomą w Rosji, z radością uczyć się języka i poznawać nowych ludzi.

      Tak jak piszesz – nie wszystko, co rosyjskie, jest złe. Tak samo jak nie wszystko, co polskie, jest dobre. Trochę dystansu i zdrowego rozsądku przydaje się zawsze.

    2. rewelacyjny opis

  2. Dobrze napisane !”podzielam opinie!

  3. Jestem z Ciebie dumny. Wspaniały tekst i głębokie przemyślenia. Po ludzku i apolitycznie.

  4. Och, jak ja czekałam na takie słowa. Teraz już nie opowiadam nikomu, jaki film rosyjski ostatnio widziałam, jakiej muzyki rosyjskiej słucham, żeby nie spotkać się z ostracyzmem otoczenia, które najprawdopodobniej i tak uważa mnie za rusofilkę. Na temat przeszłości też mam swoje przemyślenia, niekoniecznie zgodne z „nauką kościoła”. Moja rodzina przeżyła w 1943 r. piekło pogromów banderowskich. Proszę zauważyć, nie piszę ukraińskich. Dziadkowie, brat ojca i niemal wszyscy ich sąsiedzi zostali spaleni żywcem. Ciotki uratowali Rosjanie. Nigdy jednak nie wpajano mi nienawiści do Ukraińców ani do żadnej innej nacji. Były jedynie słowa żalu, że nie zdobyto się na godne uczczenie prawie 100 tys. ofiar. Nie słyszałam też w domu pogardliwych określeń typu, kacap, moch, rusek, parch, pepik, szwab, pastuch, czarnuch, czy co tam jeszcze? Cieszę się, że tak mnie wychowano i boleję, że tak wielu Polaków jest zniewolonych przez nienawiść. Nie będę się rozpisywać. Dziękuję.

    1. Nie chciałam zostać anonimem, więc się podpisuję. Dodam jeszcze, że należę, do pokolenia, co to go gwałtem do nauki języka rosyjskiego przymuszano.

      1. Hanka, dziękuję za ten komentarz. Pokazujesz, że da się żyć bez nienawiści, nawet jeśli ma się do niej powody. Mi jest o tyle łatwo, że nikt mi krzywdy nie zrobił. Tym bardziej budujące jest to, co napisałaś.
        Pozdrawiam serdecznie!

  5. Chcę Wam opowiedzieć moją historię.
    Uczyłam się języka rosyjskiego od IV klasy szkoły podstawowej. Kiedy miałam okazję jechać do Jałty na obóz pionierski, bałam się. Tyle niedobrych rzeczy słyszałam o Ruskach. Byłam młoda i głupia!
    Maturę zdawałam również z j.ros.,ponieważ profesorka od niemieckiego nie chciała poświęcać czasu uczniom dobrym i bardzo dobrym, tylko dwójkowiczom i trójkowiczom. Rozumiem, że chciała im pomóc ale jawnie dyskryminowała nas, lepszych a tak niewiele wysiłku to kosztowało. W każdym razie na j.ros. wszyscy czuliśmy się jednako ważni i tak też szybko osiągaliśmy świetne wyniki. Woleliśmy angielski, ale wtedy nie każdemu było dane uczyć się kapitalistycznego języka.
    Minęło przeszło dwadzieścia lat. Mój niemiecki i angielski okrył się kurzem na półkach ze wspomnieniami o szkole. Myślałam, że z rosyjskim stało się to samo. Otóż byłam bardzo zaskoczona, gdy pewnego dnia do naszej firmy przyjechał rosyjski kierowca tira z towarem dla naszego oddziału. Jemu nużno było ujechac jeścio sorak kiłometrow. Nikt w moim wieku nie potrafił wytłumaczyć tego kierowcy. Jedni uznali, że zapomnieli rosyjskiego, inni, że w ogóle nie potrafią. A mnie przyszło to zdanie tak naturalnie, jakbym dopiero wyszła z lekcji języka rosyjskiego.
    Nie tak dawno zaproszono mnie do Rosji. Niestety, nie mam już urlopu i bardzo żałuję, że nie mogę jechać. Jednak planuję zrealizować zaproszenie za rok, może dwa, jak się uporam ze wszystkimi niezbędnymi sprawami i środkami finansowymi niezbędnymi do tej wyprawy. Teraz nie boję się, piszę esej o Rosji i bardzo chcę ją zobaczyć, poznać duszę rosyjską, bo tylko poprzez ludzi można zrozumieć ten kraj. To wielkie imperium i czuję do niego szacunek i podziw dla wielokulturowej różnorodności, skupionej pod jedną wspólną flagą.

    1. Alicjo, dziękuję za komentarz! Czekam z ciekawością na Twój esej i trzymam kciuki, by udało Ci się uporać ze wszystkim, co wstrzymuje Ci wyjazd do Rosji.
      PS. Dzisiaj grupa ludzi z mojego kursu rosyjskiego znów poleciała do Petersburga – mi na to nie pozwolił brak urlopu, ale w przyszłym roku lecę na pewno 🙂

  6. Trafnie.

  7. Warto dodać, że duży udział w rozkręcaniu kampanii nienawiści mają polskie media. Jako ktoś, kto kilka razy bywał w Rosji, ma tam znajomych i coś niecoś wie o stosunkach międzynarodowych (piszę magisterkę o Putinie), nie chce mi się już nawet prostować bzdur wypisywanych na fejsbukowych stronach gw i tvn24, bo ludzie zaraz mnie nazywają komuchem. A że jeszcze mam SPBGUT wpisany w wykształceniu, to już w ogóle hoho, panie, kacapski agent :p

    1. Zdrajca narodu jeszcze dodaj 😉
      To przykre, że media nakręcają tę nienawiść, jakby niczego innego ludzie nie chcieli czytać i tylko to przyciągało ich do gazet / monitorów…

  8. Jakkolwiek uważam, że ludzie wszędzie są tacy sami, a winę za wszelkie zło ponoszą politycy to jednak reakcję naszych rodaków jest dla mnie zrozumiała. Minęło 20 lat od opuszczenia przez „bratnią” armię naszej ojcowizny i raptem 3 pokolenia od zbrodni katyńskiej. Za uwagę zasługuje też fakt, że to nie Polska robi rajd przez suwerenny kraj w stronę Rosji tylko raczej odwrotnie. I o ile lubię i szanuję większość Rosjan, których osobiście znam to jednak nie mam złudzeń, że od wieków stosunki między naszymi krajami są dalekie od przyjaznych.

    1. Ano właśnie – od wieków te stosunki są dalekie od przyjaznych. Czy to znaczy, że trzeba kontynuować tę tradycję?
      Rusofobicznych (i wszelkich innych -fobicznych) reakcji Polaków wciąż nie rozumiem. Bo do czego prowadzi chociażby takie wygwizdanie rosyjskiej reprezentacji sportowej? Jest to reakcja kompletnie dla mnie idiotyczna. Co miałoby to przynieść? Pokój na Ukrainie? No chyba nie. Policzek dla Putina? Wątpliwe. Pokazanie małostkowości i bezsensownej nienawiści tej grupy ludzi? To już prędzej. Czy przez to poczuli się lepiej? Jeśli tak, to tym bardziej jest mi przykro…

  9. Witam, jestem Rosjanką i bardzo dziękuję za miłe słowa wobec mojego kraju i Rosjan! Cieszę się, że jeszcze są tacy Polacy, którzy rozdzielają ludzi i władzę. Na szczęście jeszcze nie spotkałam się w Polsce z wrogością, wszyscy Polacy, których znam są bardzo życzliwi, a kiedy dowiadują się, że jestem Rosjanką, bardzo się cieszą, ktoś od razu zaczyna sobie przypominać rosyjskie słówka z czasów liceum albo piosenkę „Sołniecznyj krug, niebo wokrug…” 🙂 Zdaję sobie sprawę, że każdy naród ma dobrych i złych ludzi, ale zawsze mam nadzieję, że tych pierwszych jest i będzie więcej! Jeżeli znacie naszą radziecką kreskówkę o kocie Leopoldzie, to na pewno znacie i jego słowa: „Riebiata, dawajtie żyt’ drużno!” 😉

    1. Pisząc o tej piosence od razu przypomniała mi się moja Mama, która bardzo ją lubi. I to właśnie Mama zachęciła mnie do nauki rosyjskiego, choć przecież była jedną z tych, którzy uczyli się „ruskiego” pod przymusem…
      Mam nadzieję, że dalej nie będzie Ci brakować tej zwyczajnej, ludzkiej życzliwości 🙂 A teraz idę pisać maila do znajomej z Rosji – dostałam od niej w prezencie słownik rosyjskich frazeologizmów, żeby mi pomógł w dalszej nauce 😉

Dodaj komentarz