Luther (mini-serial BBC), sezon 1

Przedstawiam Wam kolejny mini-serial stacji BBC. Na pierwszy rzut oka jest to kolejny serial policyjny z bohaterem balansującym na granicy prawa, jednak John Luther zdecydowanie nie jest jeszcze jednym „twardym gliną” z lekceważącym stosunkiem do przepisów. To nie „Szklana Pułapka” ani nie „Zabójcza broń”, ale twarda, psychologiczna gra o wszystko.

Rozgorączkowani policjanci szukają małej dziewczynki.  Jest zamknięta w szczelnym pojemniku, jak poprzednie ofiary porywacza, właśnie kończy się jej tlen. Poszukiwania nie przynoszą rezultatu. Tymczasem detektyw goni przestępcę. Zmagają się ze sobą, po czym przestępca zawisa na skraju barierki. Policjant, zanim mu pomoże, wydobywa z niego zeznanie. Dziewczynka jest uratowana, a przestępca spada w dół. Przypadek? Sprawiedliwość losu?

Szybko przekonujemy się, że John Luther jest osobnikiem obdarzonym nieprzeciętną inteligencją i intuicją. Prowadzone przez niego sprawy są trudne, brutalne, a przestępcy niezwykle przebiegli i przewidujący. Do tego stopnia, że złapanie ich jest niemożliwe, gdyż nie zostawiają za sobą śladów pozwalających na skazanie ich w sądzie. Budzi to frustrację detektywa, tym straszniejszą, że z natury jest cholerykiem skłonnym do agresji – głównie na przedmiotach martwych, ale jeśli pod ręką znajdzie się podejrzany… Widz przez większość czasu zastanawia się, czy tym razem pęknie i zrobi to, na co ma ochotę – a dzięki wyrazistemu Idrisowi Elbie można się domyślić, że jest to rozerwanie kogoś na strzępy. Najlepiej gołymi rękami.

Intrygi kryminalne przypominają raczej starego, dobrego „Coloumbo”, gdyż widz nie ma wątpliwości co do tego, kto jest mordercą, a cała zabawa w kotka i myszkę polega na tym, czy detektyw będzie w stanie winę udowodnić. Obserwujemy niezwykłe psychologiczne pojedynki, często zwodzi nas sam bohater, którego ciągle podejrzewamy, że tym razem na pewno pójdzie na skróty. Rozwiązania są zaskakujące, a serial trzyma w napięciu do ostatniej minuty. Dosłownie do ostatniej, gdyż końcowy odcinek zostawia widza ze szczęką na biurku.

Sześć godzinnych epizodów jest w stanie nasycić widza po uszy. Są dość ciężkie (w porównaniu do takiego na przykład Jekylla, którego recenzowałam wcześniej), a pan Idris wzbudza w nas niepokojącą mieszankę nerwowości i gniewu wobec przestępcy. Jak wspominałam, jest bardzo wyrazisty („wielka strasna pana Murzina” jak to ktoś powiedział) i przez to bardzo wiarygodny. W dodatku sama postać nie jest do końca jednoznaczna, oscyluje gdzieś w szarej sferze moralności.

Dodatkowym atutem jest postać Alice Mogan, która przeraża i fascynuje równocześnie, a jej chora, wynaturzona relacja z Lutherem trudna jest do ujęcia w jakiekolwiek logiczne ramy. Co dziwne, na koniec prawie poczułam do niej sympatię, ale może to była jeszcze jedna z jej gierek? Trudno powiedzieć. Szczególnie, że ta końcówka… Jak to dobrze, że drugi sezon się zbliża.

Właściwie na tym powinnam zakończyć recenzję, bo każde słowo ponad byłoby zepsuciem przyjemności, jaka sączy się z ekranu. zaznaczmy – przyjemności dla kogoś, kto nie boi się wejść w półmrok, gdzie prawo od bezprawia oddziela granica grubości ostrza noża.

7 Replies to “Luther (mini-serial BBC), sezon 1”

  1. O, może to być coś dla mnie. O ile jak to bywa w tego typu filmach się nie zgubię w fabule. 😛

  2. O, ten serial podobał mi się szalenie! Szczególnie główny bohater i jego pokręcona realacja z Alice. Świetnie mi się ten duet aktorski oglądało i czekam na kolejną serię.

  3. słyszałam o nim, ale przegapiłam go na BBC, kiedy był nadawany. Muszę się koło niego zakręcić, bo mnie zainteresowałaś po raz drugi

  4. widzę, że Luther Wam podszedł jako i mnie 🙂

  5. czas na Misfits?
    i czy widziałyście Prime Suspect z Hellen Mirren?
    bardzo jestem ciekawa tego serialu, a ciężko go trafić.

  6. Misfitsów próbowałam, ale wkurza mnie jeden bohater (ten, co ma się domyślić swych superpowers) i nie potrafię go przeżyć – nie lubię być przez większość czasu wkurzona. Mam alergię na takie typy.
    Prime Suspect na razie czeka. Dość mroku na teraz, szczególnie po „Changeling” Eastwooda i ponurym wątku dzieci-morderców w „Black Lagoon…

    1. racja z tym gnojkiem bez „pałeru”, choć sam pomysł na serial przedni.

      z radosnych seriali to Lost in Austen, może?

Dodaj komentarz