Proszę nie marudzić, że daję Wam kolejna kreskówkę. Mam misję uświadamiania ludziom, że japońska animacja to nie tylko poziom Księżycowej Pyzy i Yattamanów. Poza tym mam Mirandę na chacie, a ona zmusza mnie do oglądania Nyanpirów (a broni się przed My Little Pony, zaraza jedna). Nu, w każdym razie postanowiłam sobie przypomnieć piękny i mądry film z absolutnie powalającą animacją. Oto „Biały Kokon”.
Fabuła zabiera nas do roku 2218, do świata ludzi mieszkających w podziemiach. Doskonale zorganizowany system wentylacyjny powoli zaczyna się psuć, ściągając ludzi coraz niżej i niżej. Młodzi ludzie, Ura i Riko, pracują w Departamencie Odzyskiwania Obrazów – ich zadanie polega na naprawianiu plików elektronicznych i uzyskiwaniu materiałów do badań. Ura wydaje się być podekscytowany każdym nowym znaleziskiem – ukradkiem kopiuje co piękniejsze zdjęcia przyrody, zwierząt, fragmenty gazet. Wciąż intryguje go przeszłość ludzkości, tym bardziej, że zniknęły praktycznie wszystkie dane.
Z kolei Riko, młoda kobieta, coraz częściej bywa zamyślona i zrezygnowana. Uwielbia leżeć na schodach „donikąd” i snuć przypuszczenia, dokąd one mogą prowadzić. Opowiada Urze, że jej babcia żyła wiele pięter wyżej, a i tak nie było widać końca schodów. Riko powoli „schodzi wgłąb” siebie. Nie chce oglądać obrazków z przeszłości, nie wierzy w nie. Chce odejść z Departamentu, tak jak wcześniej zrobili praktycznie wszyscy. Ura nadal widzi sens w swojej pracy, szczególnie teraz, kiedy natrafił na bardzo duży i skomplikowany plik, który jest dla niego wyzwaniem.
Młoda kobieta na zamazanym, postrzępionym obrazie wypowiada dziwne słowa. Brzmią one nienaturalnie dla uszu Ury, nie rozumie ich znaczenia. W miarę, jak Riko traci swoją nadzieję, Ura czuje coraz większą gorączkę poznania prawdy. Finał opowieści rozgrywa się symultanicznie – obserwujemy żmudną wędrówkę chłopaka po nieskończonych schodach i poznajemy prawdę wyśpiewaną przez aktorkę z odzyskanego pliku. Prawdę o zniszczonej Ziemi, o świecie, w którym przyszło nam żyć i o cenie, jaką płacimy za arogancję wobec przyrody. Ludzkość bez korzeni zawija się coraz ciaśniej w swym kokonie, powoli obumierając.
Wspomniałam już, że animacja w filmie jest pierwsza klasa, dodam do tego świetną muzykę. Wpadająca w ucho, smutna melodia piosenki finałowej zostaje na długo w głowie i wzrusza słowami „nie chcę cię zapomnieć” (specjalnie wersja z napisami niekoniecznie zrozumiałymi dla ludzi, he he).
[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=xF_FNtuvS1M]
Film zdecydowanie dla ludzi którzy lubią sobie trochę pomyśleć i nie boją się pozostać otwartymi na dość smutne i zaskakujące zakończenie. Historia ludzi, którzy zapomnieli Ziemi, błękit nieba i zieleń trawy pojawia się nie od dziś, ale tu przedstawiona jest niezwykle wiarygodnie. Jak bohaterowie jesteśmy zagubieni i nie znamy przeszłości, możemy się jej jedynie domyślać ze strzępków obrazów i niedomówień starszych. Mądry, piękny film, który zostaje w głowie na długo.
Pale Cocoon,
scen. i reż.Yasuhiro Yoshiura,
muz.Toru Okada
Mirando, przyjaźń to magia! I nauczysz się tego z kreskówki albo od Szyszki. 🙂
Na „Pale Cocoon” poluję od jakiegoś czasu ale z kiepskimi rezultatami. Tak czy siak, zaciekawiłaś mnie jeszcze bardziej !
Ja obecnie zabieram się – strasznie topornie – za „Opowieści z Ziemiomorza” studia Ghibli i strasznie ciężko mi się przebić przez to … Swoją drogą to znów ciągnie mnie do Ghost in the Shell – tylko jak tu wyrobić się z czasem na 3 kinówki i 2 sezony TV ?..
Jedno z pierwszych moich anime i dalej jedno z moich ulubionych ( Zaraz po Kigeki ). Uwielbiam ten klimat, kreskę i piosenkę…