Wielka księga opowieści o czarodziejach (tom 2) – zbiór opowiadań

Miałam czytać „Nocarza”. Miałam czytać prace zaliczeniowe. Miałam zrobić zakupy, posprzątać i chyba zrobić obiad, nie pamiętam… pamiętałam tylko, że Surat-Kemad to bez wątpienia największy z bogów, kości ziemi są  stare i zmęczone, elfy i orki toczą odwieczną wojnę, a przede wszystkim to, że nie wsiada się do tajemniczych pociągów i nigdy, przenigdy nie powinno się otwierać zamkniętego okna w domu czarownika.

Drugi tom opowieści o czarodziejach powala na kolana już pierwszym opowiadaniem. Podziwiam autorów, którzy na niespełna 90 stronach potrafią stworzyć kompletny, doskonale skonstruowany świat zaludniony przez intrygujące postacie. Opowiadanie prowadzi nas poprzez miasto wśród trzcin obok bóstw-krokodyli o ludzkich ciałach wprost w paszczę boga życia i śmierci. Plastyczność opisów urzeka – jest to z resztą cechą całego zbiorku. Równie działające na wyobraźnię są opisy wędrówki przez pokoje przy Rue M. le Prince czy przygotowania do wymarszu Jeźdźców Chaosu z innych opowiadań. Miłośnicy soczystych obrazów z pewnością sie nie zawiodą.

Właściwie trudno mi cokolwiek powiedzieć poza „kurcze, ale to świetny zbiorek”. Mogłabym się oczywiście roztkliwiać nad każdym opowiadaniem, ale szybko zamieniło by się to w nudną wyliczankę. No bo jak tu zachwycać się perełką Ursuli le Guin  o mojej ulubionej postaci Ziemiomorza kiedy obok stoi jeszcze czarodziej Sekenre na początku swej ścieżki czy ubrany w łachmany Czarodziej Popiołów i Deszczu? Jak zachwalać krainę rządzoną przez Chaos obok tej, która kryje się za zabitym deskami oknem w wieży czarodzieja, oceniać wyżej demolujący wszystko pociąg kiedy na podium by się chciało ustawić jeszcze glinianą figurkę smoka czy płytkę tynka? Jak porównać urok historii ostatniej wiedźmy z mrokiem lodowych pustyń Dana’Man? Każde opowiadanie ma w sobie to magiczne „coś”, które sprawia, że chce się więcej i więcej i więcej. Czuje się tę niezwykłą zapowiedź szerszego świata, większość opowieści jest tylko kandyzowaną wisienką na czubeczku bitej śmietanki historii – daje podniebieniu rozkosz, ale równocześnie wzmaga apetyt na resztę.

Powiedzcie sami, czy nie chcielibyście więcej opowieści o świecie, gdzie elfami są wychudzone dzieciaki ulicy, a orkami wypakowana młodzież z „dobrych domów”? Albo o zimnych wojownikach ślepo posłusznych szalonym magom w świecie bez magii? O czarnoksiężniku, który przewędrował przez wszystkie krainy śmierci?  Ja tam bym chciała, nawet bardzo. Z drugiej strony sam tomik był tak sycący, że – metaforycznie rzecz ujmując – mam pełny brzuszek, bo podane mi przystawki spokojnie mogły zastąpić danie główne.

Dobra, dość gadania. Pora na sjestę umysłową.

Wielka ksiega opowieści o czarodziejach t.2 (antologia)
Fabryka Słów, Lublin 2010

8 Replies to “Wielka księga opowieści o czarodziejach (tom 2) – zbiór opowiadań”

  1. O jejku. Chyba nigdy jakoś specjalnie nie przepadałem za powieściami „Fabryki Słów”. Próbuję się jednak z nimi oswoić, a spodobał mi się zbiór opowiadań „Poczet dziwów miejskich”. W bibliotece wypatrzyłem pierwszy tom „Zbieracza burz”. Może jakoś to będzie? 🙂

  2. Koncept przypadł mi do gustu, aczkolwiek pozostaje pytanie: Czy bazowanie na dorobku innych pisarzy, tworzenie pewnego rodzaju antologii, nie jest aby czystym chwytem marketingowym? Ktoś mi kiedyś powiedział, że kiedy czyni tak jakieś wydawnictwo, znaczy to, że chyli się już ku upadkowi a przynajmniej ma braki w kasie ;]

    Pozdrawiam ciepło 🙂

  3. Kupuję na 100%, już się czaiłam, ale teraz jestem pewna 🙂

  4. @Anhelli: cóż, w Polsce niestety pokutuje tego typu przeświadczenie, jakoby zbiorki opowiadań były czymś gorszym od powieści, dlatego antologie spotykają się z niesłusznym – moim zdaniem – oporem ze strony czytelników. Na Zachodzie (skąd też pochodzi owa antologia, nie jest ona odfabryczna, więcej na temat w http://en.wikipedia.org/wiki/Mike_Ashley_%28writer%29#The_Mammoth_Book_series) napisanie opowiadania specjalnie do antologii bywa dla pisarza czymś wręcz nobilitującym i zdarzają sie absolutne majstersztyki (jak choćby mój ulubiony „Wariant Jednorożca” Zelaznego).

    @Lunatyk – warto sięgnąć, bo niniejsza antologia jest czymś naprawdę mocnym i sycącym 🙂 a do Fabryki trzeba po prostu się przekonać, moim zdaniem więcej jest w tyym wydawnictwie pozycji fajnych niz kaszanowatych 😛

  5. Kupiłem Wielką Księgę Horroru tom 1 i się bardzo rozczarowałem, chociaż może to wina gatunku, bo horror na mnie „nie działa”. Dlatego nie sięgnąłem jeszcze po zbiory o czarodziejach, chociaż ta tematyka jest mi bliższa.
    Jak opowiadanie Resnicka? Bardzo lubię tego autora.
    Czytałaś pierwszy tom? Jak wypada w porównaniu?

  6. uwielbiam takie opowiadania , pobudzają wyobraźnie i przenoszą w inny świat , musze koniecznie się z ta pozycją zapoznać bo wygląda interesująco

  7. @zbr: czytałam, czytałam, nawet jest w serwisie recenzja 😀 Jeśli chodzi o mnie, to w tym tomie było więcej opowiadań-fragmentów większej całości, więc nie da się tego porównać. Mnie ten tom przypadł nieco bardziej do gustu. Horroru nie czytałam – wlasnie głównie dlatego, że nie „czuję” tego tak jak czarodziejów…

    @Światoćpunko: zdecydowanie polecam obie części, dają cudownego kopa w samopoczucie 🙂

  8. To Twoja wina! Przez Ciebie wydałem pieniądze… Mam nadzieję, ze zakup okaże się warty swojej ceny 😀

Dodaj komentarz