Zgodnie z obietnicą – kawa. A właściwie pogadanki o kawie, przy czym zaznaczam – będziemy się uczyć razem. Tak, moi kochani, jestem kawowym ignorantem, a warsztaty, które odbyły się w opolskiej Kofeinie pokazały mi to w pełnej krasie.
Zaczniemy od tego, że dostaliśmy do łapek dwie kawy. Jedną była znana marka, w wersji tzw. „odjechanej”, czyli nie mielona, tylko całe ziarna. Ot, normalna kawa, jakie moje polskie podniebienie zwykło kosztować. W drugim dzbanuszku czaiła się inna kawa, w podobnej cenie, ale z uprawy ekologicznej. Oczekujecie okrzyków w stylu „o rany, nie wiedziałam, że to takie paskudztwo pijam!!”? To nie jest tak, że mi ta „zwykła” nie smakowała, owszem, była smaczna, odpowiednio łagodniejsza od tradycyjnej zalewajki, dwa łyki, mniam. Po prostu druga była… hm… lepsza. O niebo lepsza, a nawet o dwa.
Dziś nauczymy się rzeczy najważniejszej: KAWA NIE JEST GORZKA!
Owszem, ma posmak goryczki, jednak jest on jedynie minimalną częścią całego bukietu smaków kawy. Na potrzeby dzisiejszej pogadanki wysmażyłam malutki wzór, którym będziemy się posługiwać w kolejnych lekcjach, bo o każdym elemencie składowym można pisać godzinami. Dziś jednak spojrzymy bliżej na element, jakim jest SMAK, który znajduje się na końcu równania.
GATUNEK + UPRAWA + ZBIORY + PALENIE + PRZECHOWYWANIE + MIELENIE + ZAPARZANIE = SMAK
Wydaje się Wam, że przesadzam? Cóż, pewnie znawcy kawowi pogonią mnie z miejsca… i dodają ze dwa czynniki do tego równania. Z kawą jest tak samo, jak z winem – jakość końcowa zależy od całej masy czynników, a samo to, czy lato było deszczowe czy słoneczne sprawia, że wina z poszczególnych roczników różnią się od siebie. Być może minimalnie, ale czy w takim przypadku ludzie robili by awanturę z powodu podania im „złego” rocznika wina?
Oczywistym jest, że błąd na każdym etapie równania spowoduje pogorszenie smaku. Zła uprawa, nastawiona na szybkie dojrzewanie ziaren, nieodpowiednie przechowywanie, „przepalenie” kawy, a nawet zbyt grube zmielenie jej przy konkretnej metodzie palenia – to wszystko składa się na efekt końcowy. Z tym, że my w Polsce jesteśmy wręcz wyszkoleni w lubieniu gorzkiego, mulistego posmaku, który kwaśnieje po schłodzeniu i nie nadaje się do picia.
(…)
To, co przedstawia powyższe zdjęcie jest kawowym grzechem. Jednym z przekonań, które nam wpojono, jest to, że kawa powinna być czarna jak noc, a błyszczenie to wyraz jej szlachetności. Jest to bzdura, bo tak właśnie wygląda kawa, którą ktoś elegancko spalił, a błyszcząca otoczka to są wytopione olejki i esencja samej kawy. Gdybyśmy ją powąchali, uderzyłby nas w nos „zapach PRL-u”, jak to powiedział mój kolega – niestety, lata picia tego koszmaru stępiły nasz zmysł estetyczny. Samo to wystarczy, by naprawdę dobre ziarno straciło praktycznie wszystkie swoje walory.
Poniżej prezentuję listę aromatów i smaków kawy. Kto nie wierzy, ten trąba.
Jak widzimy, smak gorzki/bitter (a właściwie – gorzkawy) to zaledwie jedna czwarta możliwości smaków kawy. Ludzie to dziwne stworzenia, które smak czują nie tylko językiem, ale również nosem, to przy niesamowitej gamie aromatów, które widzimy po prawej, praktcznie niemożliwe jest uzyskanie gorzkiego smaku. No, chyba, że ktoś preferuje muliste fusy, które mu włażą w zęby… ale o tym przy omawianiu kolejnych elementów równania.
Tyle tytułem wstępu. Mnie pisanie o kawie sprawia przyjemność, mam nadzieję, że Wam się spodoba czytanie o niej. Smacznego!
Tak jak na winie się nie znam, tak kawę pijam. Co nieco poczytałem / pooglądałem, to takim ignorantem jak Szyszka nie jestem 😛 ale nie przesadzam w 2gą stronę; pijam, lubię, „parzę” z takiego „wyciskacza” (ustrojstwo przeciska wrzątek pod ciśnieneim przez zmieloną kawę) i jest ok. 🙂
Teraz nie jestem pewny co jest przyczyną a co skutkiem: bo smak / zapach to ja słabo rozróżniam (tak kawy jak wina i pewnie wszystkiego 😛 ). Może jak bym pijał / interesował się / wyszukiwał / itp, to bym się nauczył. (A może nie.)
O, proszę! Człowiek uczy się całe życie. Dzięki za ciekawe informacje.
Oj podoba mi się! Ekologiczne górą!
Krótko mówiąc można, a nawet należy tutaj dodać, że kawa ekologiczna – segmentu Speciality Coffee (http://scae.com/about-us/what-is-speciality-coffee.html) z natury musi być słodka. Słodycz owa w zależności od odmiany botanicznej / plantacji / uprawy / palenia, czasem jest bardziej intensywna i wyczuwalna, czasem mniej. Często bywa tak, że im chłodniejszy napar, tym słodycz wybija się bardziej na pierwszy plan.
Dlatego dodanie do tego typu kawy, parzonej metodą przelewową, mleka lub broń Boże cukru, oznaczać może brak szacunku do kawy.
To tak, jakby do porządnego wytrawnego wina dodać mleko bo wino okazało się zbyt cierpkie w smaku…
Trzeba zaznaczyć, że kawa uchodzi za najbogatszą w związki aromatyczne spośród wszystkich produktów spożywczych oraz używek. (Kawa ma ich około, a nawet ponad 1000, gdzie wino około 800).
dla wszystkich zainteresowanych – Krzysiek jest moim aktualnym guru kawowym 😛 Dziękuję za wizytę, jakbym coś pisała nie tak, to mnie pogoń, dobrze? To właśnie przez niego wyrzuciłam zapasy kawy, które miałam w domu, bo patrzeć na nie nie mogę, a pić tym bardziej 😛
A wszystkich tych, którzy mają ochotę spróbować NAPRAWDĘ doskonałej kawy zapraszamy do opolskiej Kofeiny właśnie.
Witam, bardzo mi się tutaj u Was podoba i będę zaglądała 🙂
Dawno temu, kiedy pijałam jeszcze czasami kawę rozpuszczalną… Brrr…
Całe szczęście, że trafiłam kiedyś do Italii, a tam poczułam/zobaczyłam/posmakowałam, co to znaczy prawdziwa kawa. PRAWDZIWA. Niestety, tylko sobie tym zaszkodziłam, bo teraz nigdy nie wypiję nigdzie czego innego, jak tylko kawę z ekspresu – dobrego, dobrą – i pod warunkiem, że widzę, że robią ją z kawy mielonej w danym momencie, a nie takiej, która sobie umielona czeka od czasów Mieszka I.
No i w domu też robię tylko ze świeżo mielonej. Niestety, dobrego ekspresu ciśnieniowego (ale takiego najprawdziwszego, profesjonalnego) nie mam – ale to takie marzenie, które kiedyś spełnię. Póki co zostaje moka, czyli przyrząd skręcany, nr 1 w każdym włoskim domu.
We Włoszech dowiedziałam się też, że po otwarciu kawy należy ją dobrze zamkniętą trzymać w lodówce, wtedy aromat nie ucieka. Rzeczywiście. Ale słyszałam, że nie wszyscy tak robią.
witamy, witamy! i kłaniamy się nisko kobiecie, która ksiązki ratuje i kocha 🙂 smacznej kawy!
🙂 Dziękuję.
Czekam na opis warsztatowy nr 2! Pozdrawiam Autorki tego bloga, które również mają skłonność do książek!
Ja dopiero zaczynam swoją przygodę z kawą i mogę tylko pozachwycać się w milczeniu : )
A ja tu z przypadku jestem…
Kawę pijam regularnie od kilku lat.. ot plujkę w kubku, ale… ale…
Na wyjeździe służbowym ostatnio usłyszałem kilka docinków nt. brzuszka itp… stąd decyzja o tym by spróbować jakiejś diety… nie śmiać się dziewczyny.
Skutkiem ubocznym trwającej od dobrych kilku dni diety jest znaczne wyostrzenie smaku… plujka po prostu sama z siebie przestała mi smakować i szukam czegoś nowego.
Jestem po zakupach, na półce właśnie wylądowała wanilia, kardamon, cynamon w laskach, kawa w ziarenkach (włoska), oraz ostra papryka jak też i kakao.
Na wszelki wypadek w lodówce mleko (0%), gdyby któryś z eksperymentów wyszedł zbyt ostry.
Ciekaw jestem, czego dowiemy się w drugiej części warsztatów..
Szkoda, że nie ma kontynuacji, zapowiadało się ciekawie. Nie zdawałem sobie sprawy, że jest aż tyle możliwości smaków kawy.