Jeśli na Ziemi istniało by takie miejsce, jak przedstawiona tu Neo Wenecja, to przeprowadziłabym się już dzisiaj. Choć ze spaniem pod mostem byłby problem, bo choć jest ich dużo, to pod wszystkimi przepływa woda – jak to w Wenecji…
Ostrzegam uczciwie, będę się zachwycać. Być może większość dyskretnie narysuje kółko na czole w moją stronę, no bo jakże zachwycać się serią rysunkową, to raz, dwa, serią, w której NIC się nie dzieje. Akcja pełza sobie powoli, snuje się leniwie w gondoli po kanałach, wyleguje się na nasłonecznionych placach i bezmyślnie patrzy się w chmury. W dodatku są dziwne koty (które – podejrzewam – nawet kotami nie są). Jak można zachwycać się światem, który w najlepszym przypadku ofiaruje nam wycieczkę po „skarb”, jakim jest widok z ocienionego tarasu?
Można. Od razu powiem, że to serial raczej na odczuwanie, niż przeżywanie, idealny dla wszystkich tych, którzy kochają wycieczki w miasto w poszukiwaniu magicznych zakątków, którzy dają porwać się zachodowi słońca i tracą głowę dla tęczy, wpadają na drzewa śledząc wzrokiem wyjątkowo tłustą pszczołę i nie poznają na ulicy znajomych, którzy przegrywają z jakąś zachwycającą myślą.
Aria to trzy serie animowane w oparciu o mangę Kozuo Amano o tym samym tytule. Akcja toczy się na terrareformowanym (czyli przerobionym na ziemską modłę) Marsie w 24 wieku. Mars jest pokryty wodą, a nad atmosferą, zmianami temperatury czuwa zawieszony wysoko na niebie kompleks budynków, gdzie rezydują Salamandry. Głęboko pod ziemią nad procesami tektonicznymi czuwają Gnomy. Jednak historia toczy sie na powierzchni, gdzie niepodzielnie królują Undyny, czyli Wodne Wróżki, Nimfy czy jak je tam zwał – czyli panie, które są gondolierkami.
Serial przedstawia nam Akari, główną bohaterkę i jej dwie przyjaciółki, które pilnie trenują, by stać się pełnoprawnymi gondolierkami. Każda z przyjaciółek ma inny temperament i pracuje dla innej kompanii, jednak razem jednoczą się w poznawaniu małych tajemnic Neo Wenecji, miasta jakby żywcem przeniesionego z Ziemi. Dodatkowo poznajemy mentorki dziewcząt, które też są dobrymi przyjaciółkami oraz paru panów, którzy od czasu do czasu wpadają, żeby narobić zamieszania.Całość dzieje się w dokładnej replice ziemskiego miasta. Wenecja została odwzorowana z wielką pieczołowitością przez ekipę, która spędziła długie tygodnie w mieście poszukując inspiracji i odwzorowując najpiękniejsze zakątki miasta.
Nadal nie widzicie, czym tu sie zachwycać? Moi drodzy, ja po prostu powiem tak: rzadko kiedy można spotkać serial, który byłby autentycznie dobry, ciepły i całkowicie pozbawiony przemocy, a nie byłby jeszcze do tego przesadnie cukierkowy i dziecinny. Świat, który badają dziewczęta wypełniony jest przyjaznymi ludźmi, którzy poświęcili się swojemu miastu i planecie z miłością i oddaniem. To świat, w którym ludzie są szczęśliwi wykonując swoje obowiązki, świat, gdzie każdy ma swoje miejsce i radość sprawiają mu proste czynności. Bez pośpiechu i groźby kary, gdzie jedynym dozorcą jest własne poczucie obowiązku. Świat tak dobry, że wyciska łzy, kiedy uświadamiamy sobie, że zmiany są nieuchronne, a przecież chcielibyśmy zachować ten właśnie status quo… i tak sie dzieje z kazdą następną zmianą.
Anime delikatnie prowadzi nas przez cały okres szkoleniowy Akari. W tym czasie spotykamy się z niezwykłym Kocim Duchem i innymi widmami miasta, tajemniczymi zakamarkami, które prowadzą nas pośród labiryntów zalanych korytarzy opuszczonych domostw, gdzie na środku sali balowej rośnie przepiękne drzewo o delikatnych kwiatach, każe przemykać się uliczkami z panem listonoszem, zaglądać za murki do magicznych ogrodów i karmi nas zwykłymi, słodkimi okruchami życia. I choć momentami wydaje się nudny i dziecinny, a biały kot zupełnie niepotrzebnie głupkowaty, to całość jest doskonałym balsamem na szarą codzienność duszy.
Mnie osobiście niesamowicie wzrusza, głównie dlatego, żę opowiada o przemijaniu. To takie dziwne uczucie końca wakacji, kiedy patrzy się na zachód słońca i czuje smutek połączony z nasyceniem, kiedy szkoda nam tego, co już przeżyliśmy, ale równocześnie wiemy, że to, co nas czeka też będzie ciekawe. Inne, ale ciekawe. Trochę się boję zmian, nie lubie ich, wolę trwać w błogostanie, a ten serial przypomina, że naturą człowieka jest zmiana. Bohaterkom też jest smutno i mocno przeżywają nieuchronne przemijanie pewnych stałych rzeczy, ale równocześnie potrafią zrobić kolejny krok naprzód.
Czytam siebie i czytam i wiem, że nie jestem w stanie oddać całego mojego zachwytu. To tak, jakby opisywać komuś na dnie doliny widok ze szczytu gór… Niemniej zachęcam, żeby spróbować. Nie zrażać się, że nudne na początku, że postacie robią dziwne minki, że animowane, że kot nie miauczy i używa widelca, że nic sie nie dzieje i że takie sobie. Dajcie się porwać paniom gondolierkom z ich śpiewem, chichotem i okrzykami. Wsłuchajcie się w krzyk mew i plusk wioseł. Dajcie się ponieść magii Neo Wenecji…
Aria the Animation(13 odcinków)
Aria the Natural (26 odcinków)
Aria the OVA: Arietta (1 odcinek)
Aria The Orygination (12 odcinków +1 specjalny na DVD)
reż. Jun’ichi Satou
manga: Kozuo Amano
W zasadzie nie wiem, co mógłbym do tekstu dodać. Strasznie fajna sprawa, choć sam nie mogłem się zmusić do więcej niż dwóch odcinków dziennie. Tego się nie ogląda, to się chłonie, a co za dużo (nawet sielanki i nostalgii), to niezdrowo 😉
o, zdecydowanie, wiecej niż dwa pod rząd odpadają, nie dalabym rady, pewnie bym się rozplaźmiła na fotelu w formie bezmyślnej papki w błogostanie 😀
Nie oglądałem.
Temat wg Ciebie mi mi pasował (chodzi o 3ci akapit- niby to z miastem nie pasuje, ale reszta- chyba- tak), to jakoś mam przeczucie że by mi „nie podeszło”.
Natomiast co do miejsca- na Ziemi fakt- raczej nie ma. A na Marsa biletów (w jedną stronę) nie widziałam nawet na amazonie. 🙁 A bym kupił i- jak to się mówi- „miał wy…” *ekhm-ekhm* no właśnie.