Czarnoksiężnik i Genevieve – Jack Yeovil

Zawsze zastanawiało mnie, czemu okładki książek fantastycznych z dawnych lat zamiast zachęcać do odkrywania nowych światów straszą drętwymi typami łypiącymi z okładek, rozdziawionymi paszczękami potworów i na wpół rozebranymi paniami…

Miłościwie zamiast straszydła okładkowego z polskiej wersji „Wiecznej Genevieve” umieściłam nowe wydanie angielskie. O moim miłosierdziu niech świadczy fakt, że na okładce obok jest ta sama pani, która w innej wersji wygląda jak idź stąd i nie wracaj. Brrr…

Na szczęście życie nauczyło mnie nie oceniać książki po okładce, inaczej ominęła by mnie wspaniała przygoda z błyskotliwą wampirzycą Genevieve.

Wampirzyca, jakich nie znacie

Zazwyczaj myśląc „wampir” mamy przed oczami bladego młodzieńca o przepastnych oczętach, otoczonego fascynującym mrokiem, który uwodzi panie w nocnych koszulach. Rzadko kiedy mamy do czynienia z wampirzycą, w dodatku inteligentną, pozbawioną wyniosłości i lubieżności, która każe zaciągać do łóżka męskie pacholęta.

Tym milej sięga się po książki pana Yeovila, które przedstawiają losy wampirzycy właśnie, Genevieve, która od ponad 600 lat wciąż wygląda jak szesnastolatka. Bystra, ciekawa świata i ludzi, zadziwia swą uczciwością i odwagą. Poznajemy ją, kiedy wraz z księciem Oswaldem wyrusza, by pokonać opętanego przez siły Chaosu czarnoksiężnika Drachenfelsa, który od wieków terroryzuje ludzkie ziemie (coś na kształt Saurona z „Władcy Pierścieni”).

Jest to jedynie wstęp do historii właściwej, która toczy się wiele lat później. Bohaterowie i zbawcy świata są tylko zmęczonymi, zniszczonymi przez wspomnienia ludźmi, którzy jeszcze raz muszą stawić czoła czarnoksiężnikowi – tyle, że na deskach teatru, w ramach sztuki stworzonej przez niesfornego geniusza Detlefa. Z kolei Wieczna Genevieve opowiada o dalszych losach samej wampirzycy.

Pratchett na poważnie

Książki czyta się z zapartym tchem, głównie dlatego, że autor posługuje się barwnym językiem i tworzy żywe postaci. Mogę śmiało rzec, że to Pratchett, tylko na poważnie i w świecie Warhammera. Te same nawiązania do kultury współczesnej, do sztuki, znane historie przedstawione w nieco innym świetle, ale – podobnie, jak u ojca Świata Dysku – jest też miejsce dla rozważań o naturze zła, fascynująca podróż w ogarnięte szaleństwem umysły, odrobinka kryminału, a wszystko ujęte w bardzo dobre dialogi i świetne opisy.

Nie jestem osobą, która sięga po książki umieszczone w świecie gry, ba, wręcz się od takich produkcji odganiam miotłą, nauczona smutnym doświadczeniem choćby z Zavanta, gdzie rewelacyjna fabuła potykała się o żenujący styl i jeszcze gorsze tłumaczenie. W przypadku książek Yeovila mogę ze spokojnym sumieniem powiedzieć, że książki bronią się same.

Nawiązania, skojarzenia, wampiry

Jeszcze raz przeczytać o Upiorze w operze*? Utknąć w mrocznej wersji Dnia Świstaka? Być świadkiem mrocznej przemiany doktora Jeckylla w pana Hyde’a… a może odwrotnie? Zobaczyć co się dzieje z wampirami, które decydują się przestać pić krew, poznać legendy i mitologię niezwykłego świata, zaczytać się do rana? Tego nie może przegapić żaden miłośnik dobrej literatury fantastycznej.

Wiadomość z ostatniej chwili (a właściwie z okładki nowej książeczki, którą dorwałam) – pan Yeovile to tak naprawdę Kim Newman. Też pan, ale inaczej 🙂 Chociaż okładka Bestii w aksamicie twierdzi, że to pani. O zupełnie innym nazwisku…

*jest to jedyna jak dotąd wersja, która sprawiła, że poryczałam się jak bóbr… naprawdę!

10 Replies to “Czarnoksiężnik i Genevieve – Jack Yeovil”

  1. Wampir… Zaczęło się od hrabiego Draculi i odpychającego Nosferatu – osobników nie tyle złych, co odmiennych i samotnych. Potem pani Rice postanowiła zrobić z nich biszów z yaoistycznymi ciągotami. To jeszcze było do przyjęcia. Ale dalej… Ostatnio w Empiku natrafiłem na regalik specjalnie wydzielony dla powieści z wątkami wampirycznymi. Po pobieżnym przejrzeniu ksiąg (i książeczek) rzuciło mi się na myśl, że prawie wszystko napisane w przeciągu ostatnich lat są do siebie cholernie podobne (choć, jak i tu widać, istnieją chlubne wyjątki). Wampir trafił do popkultury, jak przedtem Elvis i Szatan. Szkoda…

  2. Niestety to, co się obecnie dzieje w temacie wampirów woła o pomstę, mniejsza o to do kogo. Dobrze, że czasami pojawia się iskierka nadziei, że gatunek jeszcze nie umarł. Przy najbliższej okazji postaram się poznać bliżej z Genevieve :]

  3. z przyjemnością informuję, że historia panny Genevieve jest co najmniej nietuzinkowa i zachęcam do lektury!

  4. Z chęcią i apetytem przeczytam, zwłaszcza że lubię taką tematykę 🙂

    …rzeczona Genevieve nie błyszczy w świetle słonecznym, prawda…? No powiedz, że prawda… Niech sobie nawet chleje syntetyczną krew, niech podróżuje w saniach Mikołaja… ale, na miłość czyjąkolwiek, niech to robi w nocy jak wąpierzowi przystało! I błyszczeć ma prawo też w nocy! Czymkolwiek, byle cholera nie w pełnym słońcu!

  5. Genevieve krew żłopie prawdziwą, w głównej mierze od swych kochanków, ale potrafi ją ogarnąć naprawdę morderczy szał (te sceny są napisane niezwykle plastyczne i naprawdę potrafią dreszczyk wywołać). Co do pełnego słońca to wiem, że nie błyszczy. Generalnie nie rzuciło mi się w oczy, żeby w południe latała i skrzyła – ot, łazić może, ale jest dużo słabsza, ma kłopoty z koordynacją i głównie chce jej się spać. Na szczęście akcja głównie toczy się nocą i w pomieszczeniach zamkniętych, więc wąpierz paradujący w pełnym słońcu nie wali po oczach. Poza tym ona nie jest w pełni przemieniona, zachowuje swoje człowieczeństwo w pewnym stopniu, a łazić może jeśli się krwi żywotnego człeka opije. I srebro ją boli jak trzeba. Generalnie całkiem dobry wampir, w dodatku baba, co jest rzadkością. Szczerze polecam 🙂

  6. No no,interesujący babiszon. Postaram się dorwać :]

  7. Dzięki ekranizacji sagi Zmierzch teraz jest popyt na wampiry jak nigdy. Jakiś czas temu widziałem jak jakaś małolata przychodzi do księgarni i prosi (tu dosłowny cytat) „cokolwiek o wampirach”.

  8. Hollow, wobec tego bardzo Cię ucieszy nasz kolejny podcast (o ile dożyję do końca edycji >.<) 🙂 zapraszam do słuchania już niebawem!

  9. Jeśli zmieszacie z błotem ten film to aż nie mogę się doczekać

  10. Zmieszamy. Nie aż tak, jak w onsenie mieszałyśmy Vampire Knight, ale i tak będą momenty ;]

Dodaj komentarz