Jeśli zastanawiacie się, czemu u nas tak cicho, zdradzę Wam tajemnicę… Juwenalia/Piastonalia. A także – w moim przypadku – cowieczorna porcja przecudownej gry, jaką jest „Drawn. The Painted Tower”.
Mała dziewczynka obdarzona niezwykłą mocą zamknięta na szczycie wieży. Szary, smutny świat, który trzeba naprawić. Wędrówki wgłąb obrazów… to tylko nieliczne zalety przepięknej gry logicznej, gdzie liczą się przede wszystkim spostrzegawczość i umiejętność kojarzenia faktów (no i, niestety, znajomość języka angielskiego). Gra polega głównie na wyszukiwaniu elementów potrzebnych do interakcji z obrazem i mini-puzzlach. Jednak jest coś, co wyróżnia ją spośród stada gier o podobnych zasadach.
Przede wszystkim bardzo plastyczne i interakcyjne „miejscówki”, które zmieniają się jak zaczarowane pod wpływem naszych działań oraz rewelacyjna idea ożywiania szkiców – wrzucony w odpowiednie miejsce szkic zamienia się w zwinną wiewiórkę czy królika… Iris, nasza uwięziona bohaterka posiada niezwykły dar wzbogacania rzeczywistości poprzez swoje rysunki, tak więc plansze, które odwiedzamy są niejako miejscem jej zabaw – dlatego nie zdziwi nas ukryty domek na drzewie czy teatrzyk kukiełkowy, gdzie bohater ratuje księżniczkę z opałów. Jeśli zaś dodam, że wszystko jest uderzająco piękne, a rysunki łączą w sobie dziecięce wyobrażenia z profesjonalnymi szkicami, to możecie być pewni, ze gra jest prawdziwą ucztą dla oka.
Gra jest niezwykle logiczna i spójna, praktycznie nie ma możliwości, żeby się zaciąć tak, żeby szukać rozwiązania w sieci – zestaw podpowiedzi jest bardzo przejrzysty, a każde zadanie ma kilkustopniowy system podpowiedzi, od najbardziej ogólnej do szczegółowej. Jedyną trudność mogą sprawić mini-gierki, ale gra oferuje nam możliwość „przeskoczenia” zadania, które sprawia nam trudność (sama z tego raz skorzystałam, naprawdę mnie przyblokowało kosmicznie). Fabuła nie jest do końca liniowa i często musimy wracać w poprzednie miejsca (np. żeby złapać motylki czy rozgrzać jajo), ale to jest najmniejsze utrudnienie gry. W dodatku jest w pełni zrekompensowane urokiem poszczególnych plansz.
Zadanie jest proste – trzeba dostać się na samą górę wieży, gdzie zamknięta jest Iris. Po drodze odwiedzimy Wieżę Zegarową, Stracha na Wróble, Magiczne Drzewo i wiele, wiele innych lokacji, które – jak pisałam – zmieniają się w miarę naszego w nich przebywania. Moim ulubionym motywem jest zmiana jednej lokacji z dziennej na nocną i odwrotnie za pomocą… rysowania kredą słoneczka bądź księżyca. Taki sposób interakcji jest rewelacyjny i przypomina mi gry na mojego ukochanego NDSa, gdzie za pomocą rysika można wyczyniać cuda. Tutaj cudów dokonujemy myszką i na szczęście nie jest potrzebna jakaś mega precyzja, żeby narysować pożądany obiekt.
Gra nie jest szczególnie długa, ale bardzo sycąca, zarówno umysł jak i zmysły. Zachęcam do spędzenia z nią paru godzin wieczorkiem – zapewniam, że jest lepsza od niektórych baśni na dobranoc.
Witamy w krainie Stracha na Wróble (który w tym przypadku straszy wrony)
Od razu widać, że ten młotek nie leży tam bez powodu… ale co jeszcze?
Zameczek jak z bajki. Ta ponura gęba strasząca na każdym obrazku to pan podpowiadacz.
Pierwsza plansza. Tutaj pan Straszna Gęba w całej okazałości.
Big Fish Games, Focus Home Interactive, 2009
Drawn. The Painted Tower PC
Uwielbiam gry 🙂 zaraz poszukam czy gdzieś ją dostanę 🙂
demo jest do ściągniecia tutaj:
http://www.reflexive.com/DrawnThePaintedTower.html?&related=12
Zapowiada się ślicznie… Ale najpierw Machinarium skończę :]
moje drogie Zło, Drawn jest dużo prostszy od Machinarium i bardziej na umiejętność kojarzenia faktów, niż wpadanie na pomysła 😛 poza tym jest dużo, dużo krótsza, ot, na jeden wieczór.
Gra na jeden wieczór?! WTF?!
Choć w patrząć na wychodzącą zza horyzontu sesję, to może nie być taki zły pomysł. 😛
Machinarium miejscami bywało przegięte. Po nocach śniły mi się przesuwające kulki…
Ale za to takie urocze 😉
@Ijon – well, śmiem twierdzić, że nie będzie to wieczór zmarnowany 😀
@Sir_Ace: Machinarium było na twórcze myslenie i znajomość dzikich puzzli – ja bezczelnie te kulki przeszłam z solucją w łapie (przerysowałam sobie schemacik z pomocniczka ;P). Drawn jest bardziej na umiejętność kojarzenia faktów i zdolność myślenia outside the box (nawet nie wiesz, ile czasu zajęło mi szukanie jednego szkicu, a okazało się, że przepłoszone wrony uciekły także z tapety otaczajacej obraz ;p)
Zupełnie nie mój świat… Chodzi mi o gry. Nigdy w żadną nie grałam, no może kiedyś, bardzo dawno temu, w takie śmieszne samolociki na ekranie TV, za pomocą dżojstika. Ach, to były czasy… Ale przyznaję bez bicia, że obrazy, które widnieją w tej grze, są przecudowne. Aż zazdroszczę 🙂
Pozdrawiam serdecznie 🙂
@Anhelli – w tę grę warto choćby dla tych obrazów… jeden z nich, „The Catwalk” mnie zachwycił do tego stopnia, że przez chwilę nie miałam pojęcia co z nim zrobić 🙂