Iron Man 2 (2010)

Znajomi mówili – eee, nie spodoba ci się. Na internecie znalezione jeszcze dwie czy trzy opinie w podobnym stylu, oceny 2/6. A ja, pełna dobrych myśli, poszłam w niedzielę do kina. I wiecie co? Doskonale się bawiłam (:

Iron Man 2 idzie w ślady Mrocznego Rycerza udowadniając, że sequel nie musi być porażką. Owszem, można by się przyczepić do paru zgrzytów fabularnych, drobnych niedociągnięć… Tylko po co? Oglądając film nawet nie zwracałam na nie uwagi, tyle się rzeczy działo… Auta wybuchały, sypało się szkło, iskry leciały, a Tony rzucał takimi tekstami, że aż miło było posłuchać. W ogóle Tony Stark był chyba jeszcze bardziej uroczy, niż w pierwszej części, nie stracił nic ze swojego wizerunku narcystycznego playboya. Ogromna w tym zasługa Roberta Downey Jra (którego wierną fanką jestem od obejrzenia Kiss Kiss Bang Bang). Brawa otrzymuje także Mickey Rourke, który świetnie odegrał rolę „tego złego”. Męska część widowni również nie powinna narzekać – Scarlett Johansson, przez większość filmu tylko przewijająca się przed kamerą, pod koniec daje naprawdę niezły pokaz swoich możliwości.

Iron Mana oglądałam całkiem niedawno, więc mam jeszcze świeżo w pamięci bardzo dobre wrażenie, jakie na mnie wywarł. Iron Man 2 nie zawiódł moich oczekiwań – dostałam to, co mnie tak zauroczyło w jedynce, plus jeszcze więcej akcji i wybuchów. Jestem zdecydowanie na TAK!

PS. Jako jedna z bardzo nielicznych osób obejrzałam cały film. Łącznie z napisami końcowymi. I tak, podobnie jak to było w pierwszej części Iron Mana – łącznie ze scenką po napisach końcowych, która krótko i treściwie narobiła smaka na część kolejną :]

A na koniec – speszalowy akapit tylko dla tych, którzy już dwójkę widzieli! Są spojlery!

Kieszonkowy kombinezon w walizeczce. Jazda limuzyną po torze wyścigowym pod prąd. Elektryczne bicze rozcinające auta i asfalt. Wybuchające auta. Wybuchające roboty. Wybuchające zdalnie sterowane roboty! „Get a roof!” i mnóstwo innych, rewelacyjnych tekstów, serwowanych w większości przez uroczego, choć lekko podtrutego Roberta Downey Jra. Prześliczne hologramy w pracowni Tony’ego. Strasznie świetny Mickey Rourke z rosyjskim akcentem. Irytująco-idiotyczny Hammer (dopiero jak zdjął okulary rozpoznałam w nim Zaphoda z Autostopem przez Galaktykę, a cały film się zastanawiałam, dlaczego mam wrażenie, że gdzieś już tego wariata widziałam). No i muzyka. Ahhh, muzyka… Na dzień dobry dostajemy AC/DC, co od razu wprawiło mnie w dobry nastrój. Ale mój ulubiony muzyczny moment to ten na imprezie urodzinowej, gdzie na hasło „puść coś skocznego, będziemy się bić” DJ daje Another one bites the dust. Na dobranoc też AC/DC, aż miło było siedzieć na napisach końcowych i nucić Highway to Hell.

5 Replies to “Iron Man 2 (2010)”

  1. Scarlett Johansson nie podobała mi się ;P
    Rourke owszem, zwłaszcza gdy mówił po rosyjsku.
    Po „Another one bites the dust” leciał Daft Punk :]
    Ogólnie jest trochę minusów, ale to nadal niezły film. Może nieco słabszy niż część pierwsza.
    Taka dłuższa zapowiedź filmu Avengers.

  2. Jeszcze nie widziałam, ale wiem, że będzie mi się podobał, bo uwielbiam Jr. Za to nie trawię Jacksona… Nawet Rourke ujdzie, widziałam go ostatnio w świetnym Zapaśniku…
    Jednakowoż mam nadzieję, że podobnie jak ty będę zadowolona, bo pierwsza część bardzo mi się podobała. Od czasu do czasu można poszaleć ;D

    Pozdrawiam serdecznie 🙂

  3. Jackson jest krótko, ale średnio pasuje. Z resztą jego postać w oryginale nie była czarnoskóra.

  4. No właśnie… Gdzieś już czytałam, że ci Amerykanie to już przesadzają z tą poprawnością polityczną, za niedługo z Batmana zrobią czarnego.

    Pozdrawiam serdecznie 😛

  5. Mi też się „Iron Man 2” podobał, choć nie aż tak bardzo jak „jedynka”. Robert jak zwykle świetny 🙂 Znajoma, fanka Marvela, mówi że nadał Tony’emu jeszcze lepszy charakter niż w oryginale. Narzekała trochę na zakończenie, wg. niej przeczy ono charakterowi Starka, ale mi się podobało :3 (Zasadniczo czekałam na to od obejrzenia pierwszej części). Nie podoba mi się trochę, że właściwie nie pokazano czym Iron Man się zajmuje i gdyby nie owa znajoma, nie zrozumiałabym czym jest SHIELD.

    To był Zaphod? Też go skądś kojarzyłam o obmyśliłam, że to Knox z „Aniołków Charliego”.

    A co do samego Roberta to dobrych kilka lat temu zauroczył mnie jako Larry w „Ally McBeal” (widziałam niestety tylko kilka epizodów z nim, ponieważ rodzice twierdzili, że to serial nie dla dzieci ;), potem przeczytałam z nim jakiś obszerny wywiad połączony z artykułem, a po IM widziałam także „Kiss Kiss Bang Bang”, „Tropic Thunder” i „Cudownych chłopców”, Boże, jaki on był tam świetny! Za sposób w jaki patrzył na Maquire w „Cudownych Chłopcach”, czy fake trailerze do „Satan’s Alley” zdecydowanie powinien dostać jakąś nagrodę xD

    A na koniec.
    I vant my burd.

Dodaj komentarz