Iron Man 3 (2013)

Plakat

Widzieliście już to widowisko? Jeśli nie, to uciekajcie szybciutko do kina, a przynajmniej z daleka od tego tekstu! Uczciwie uprzedzamy, że nie będzie to recenzja, a najeżone spojlerami omówienie filmu. Uznałyśmy, że sprawi to ogrom frajdy nie tylko nam, ale również tym z was, którzy już zapoznali się bliżej z trzecią częścią przygód dzielnego wojaka Starka. Mamy też nieśmiałe wrażenie, że Panowie mogą nie przebrnąć przez cały poniższy tekst…

!!!UWAGA, SPOJLERY!!!

Minął już jakiś czas, odkąd dziwaczne, latające maszyny zostały pokonane i odesłane w zaświaty (co mogliśmy oglądać w filmie Avengers). Mimo iż świat (to znaczy: Ameryka) powoli uczy się żyć z myślą, że został zaatakowany przez jakiś kosmitów, Tony Stark nie może spać. Wpadł w szał tworzenia coraz to nowych prototypów swojej zbroi, w szeregach armii USA działa jego Żelazny Patriota, ale samego twórcę wciąż dręczą wspomnienia.

Szyszka: I dlatego postać wreszcie zyskała to, co automatycznie rozpuszcza kolana i kręgosłupy najtwardszym feministkom – ślicznie opakowany kawałeczek traumy. W dodatku traumy, którą może uleczyć jedynie kobieta – my, baby, wiemy o tym od samego początku, ale grzecznie czekamy, aż bohater sam się o tym przekona. Głuptas taki, no.
Miranda: Ale jaki by z niego głuptas nie był, czego by nie wyczyniał, jak bardzo by się nie pogrążał swoimi wariactwami… Nie da się go nie kochać. Tak po prostu. Wystarczy, że obudzi się biedny w środku nocy, targany koszmarami i TRZEBA go przytulić, nie ma innej opcji. Nawet, jeśli przy okazji jest się atakowaną przez zbroję…
Sz: Ech, ta zbroja to zupełnie inna historia 😀 Może i czasem atakuje śliczne panny, tak sama z siebie, ale potem oczywiście użyta zostanie do ratowania damy w opresji… I w tym momencie Szyszka stwierdza, że to najlepsza “komedia romantyczna”, jaką widziała, a im dalej w film, tym wrażenie jest mocniejsze. No, bo Pepper rządzi.
Mi: Gdyby wszystkie bohaterki “normalnych” komedii romantycznych były takie, jak Pepper, to… cóż tu dużo mówić, oglądałabym! Panna potrafi… a nie, nie uprzedzajmy faktów, do tego, co Pepper potrafi, jeszcze dojdziemy.
Sz: A wydaje się być taką spokojną dziewczynką… (cóż, codzienność z Tonym wymaga nieskończonej cierpliwości). W każdym razie kiedy po raz pierwszy pojawia się “ten zły” – bo od razu wiemy, że zły jest – jest tak miła i grzeczna, że oczywistym jest, że “ten zły” wpadnie w szał i zrobi komuś kuku. Za jakiś czas. Wręcz zieje nienawiścią…
Mi: A idź z tym ziajaniem! Aczkolwiek, według mojego współoglądacza, do pełnego radowania się tym filmem należało wyłączyć mózg. Nie zgadzałam się z tym przez większość filmu… Dopóki nie przyszła pora na ziajanie ogniem. Kurde, wszystko inne byłam w stanie przełknąć, ale nie to!
Sz: Weź, to ziajanie było tak zue, że mi cierpło wszystko. Nie lubię nielogicznych rzeczy, a ta była wyjątkowo bez sensu. Po FMA mam ciężkie opory przed ludźmi, którzy regenerują się bez zasad zachowania energii 😛 Z powietrza się regenerowali, czy co? Poza tym jeśli za regenerację (i uboczne zianie) odpowiadałby mózg, to chyba po rozwaleniu głowy przestałoby działać? I jakim cudem odcięcie gościowi kończyn było mniej skuteczne niż zrobienie mu dziury w klacie? AAAaaaaAAA! Nie, głupie to było tak, że w ziejących fragmentach musiałam się gapić na męskie klaty i tyłki, żeby nie myśleć.
Mi: Korzystając z tego, że w tym momencie tracimy większość Panów, którzy jednak zaryzykowali czytanie tej recenzji, pozwolę sobie dodać, że było się na co pogapić! Co prawda Tony Stark rzadko paradował bez koszuli, za to Wielkiemu Złemu, kiedy już się naprawdę zeźlił, wyrastały na klacie smocze tatuaże. Wtedy to “wewnętrzne ciepło” miało już jakiś minimalny sens 😛
Sz: Tony Stark za to kręcił pupcią na samym początku i wręcz poczułam, jak budzi się we mnie prymitywny fangirlowski zwierz, którego zazwyczaj trzymam w piwnicy umysłu. Niskie zagranie… ale jakie przyjemne! No, ale o filmie, o filmie: “ten zły” w pewnym momencie przegina, bo porywa Pepper, przy okazji chce zrobić kuku prezydentowi i nieustannie zieje nienawiścią i żywym ogniem. A Tony dalej ma traumę, którą przezwycięża w imię swojego uczucia do Pepper i przy pomocy małego chłopca. Rany, ale to… no… “romantyczno-komediowe”. I jakie fajne!
Mi: Limitowana edycja! Dzieciak też był fajny, widać że marzył o dzikiej przygodzie, którą Tony z pewnością mu zafundował. A już kompletnie polubiłam chłopaczka, gdy zrobił bardzo smutną minkę, by wziąć Starka na poczucie winy. Lubię podstępne dzieciaki, są o wiele ciekawsze, niż takie zwyczajne 😛
Sz: I na szczęście twórcy nie postawili na niego zbyt dużo – ot, fajny, trochę zagubiony malec, który pewnie przypominał Starkowi samego siebie. W pełni akceptowalny chwyt superbohaterski w przypadku traumy bohatera. Szyszka lubi. No i lubi też wybuchy, a tych było sporo, podobnie jak latających fragmentów zbroi, ostrego naparzania się po pyskach i nawet złoczyńca, który tak właściwie to nie chciał wcale tu pracować, bo tu sami dziwacy.
Mi: Czekam tylko, aż ktoś policzy, jaki procent całego filmu stanowiły wybuchy… Niemniej juz teraz można stwierdzić, że był to procent bardzo zadowalający. Tylko przy końcu jakoś tak smutno było… Bo fajerwerki owszem, piękne, widowiskowe, ale szkoda materiału! Ja wiem, że to dla wyższego dobra, że dla Pepper (która przepięknie pozamiatała i dobiła Wielkiego Złego!), ale wciąż, szkoda…
Sz: Z drugiej strony, lepiej tak, niż czekanie, aż twórcy w pogoni za pieniądzem zrobią Iron Mana 99 i 1/3. Mam tylko nadzieję, że Robert Downey Jr nie ugnie się i nie podpisze kontraktu na następną seryjkę filmów. Teraz tylko czekać na Avengers 2. No i na Thora, ale to z zupełnie innych powodów. Jeśli chodzi o mnie – trzy części wystarczą.
Mi: Czyli lepiej zakończyć serię, gdy jeszcze trzyma jakiś poziom logiki, niż pozwolić jej stać się tylko zbitkiem efektów specjalnych bez sensu? Po części się zgadzam. Druga część będzie tęskniła za bezczelnym i uroczym Starkiem… Ale, jak słusznie zauważyłaś, nie zostaniemy na lodzie i znajdą się odpowiedni pocieszyciele 😀 Gdyby jeszcze ktoś się zebrał i zrobił film o Lokim…
Sz: Obawiam się, że nie zrobią, bo się widownia (złożona z całej rzeszy kobiet chcących naprawić biednego, złego chłopczyka za pomocą miłości) wykrwawi się na śmierć przy tych masowych nosebleedach. I odwodni przez parę puszczaną z uszu… ech, to kiedy ten Thor? Rozochociłam się wczorajszym Star Trekiem 😛
Mi: Nie pamiętam, ale za zbyt długo… I pięknie zeszłyśmy z tematu! Ale to było do przewidzenia, prawda?
Sz: Prawda! Bo z biszami, jak z solonymi paluszkami – weźmiesz jednego, na jednym nie poprzestaniesz… Ale to zupełnie inna historia. W każdym razie, nasi drodzy Czytelnicy – warto iść na Iron Mana 3, bo przynajmniej w moich oczach ta część jest dużo lepsza, niż 2.
Mi: Nie ma tutaj co prawda szalonego Rosjanina, jest za to nie mniej szalony Mandaryn. Dla niego również warto obejrzeć ten film, wierzcie mi, Ben Kingsley jest doskonały! Życzymy wam, żebyście wyszli z kina równie zadowoleni, co my 🙂

PS. Krótka informacja dla wielbicieli serialu Downton Abbey – uważajcie na scenę w szpitalu!

PPS. Wytrwaliście do samego końca filmu? Ale do samego, samiusieńkiego końca? Do chwili, gdy z pełnej sali kinowej zostaje tylko kilku najbardziej zagorzałych fanów (czyli pięciu ponuro wyglądających licealistów i ja)? Jeśli tak, to zgodzicie się ze mną, że scenka po napisach końcowych była kapitalna? 😀

Iron Man 3 (2013)
reżyseria: Shane Black
obsada: Robert Downey Jr, Gwyneth Paltrow, Don Cheadle, Guy Pearce, Ben Kingsley, Rebecca Hall

IronMan!

Jak zaczynać film, to stylowo!

Patriota

Machina Wojenna zmieniła nazwę na Żelazny Patriota. Ludzie to lubią. Naprawdę. Tak twierdzą ankiety.

Kłopoty

Każdy, kto oglądał Koniec defilady wie, że ta pani to same kłopoty…

Mandaryn

Zjem wasze dusze. I dusze waszych dzieci. I waszych zwierząt domowych.

Chillin

Siedzimy sobie. Nic się nie dzieje. Obmyślamy plan uratowania świata.

Romansidło

Gdyby jeszcze ktoś wątpił, że Iron Man 3 to komedia romantyczna 🙂

13 Replies to “Iron Man 3 (2013)”

  1. Nie widziałem, nie czytałem, ale:
    MIRANDA ŻYJE ! ! ! 😀

    1. Ijon, uwielbiam Cię, wiesz o tym? 😀
      Żyję, żyję, tylko jest trochę zamieszania z przestawieniem się z trybu studiującego na pracujący 😉

      1. Mirando, to w ramach uwielbiania Ijona trzeba jakąś recenzję o podróżach w czasie machnąć, wiesz? 😀

        1. Nie przesadzajmy „trzeba” – bardziej się zdziwiłem i zasugerowałem że wypadało by to poprawić.

      2. No to już wiem, ale nie przesadzaj bo się zarumienię.
        Ja też się przestawiam. (Szczegóły na GG, chyba że tu tylko można z Tobą gadać.)

  2. „W dodatku traumy, którą może uleczyć jedynie kobieta – my, baby, wiemy o tym od samego początku, ale grzecznie czekamy, aż bohater sam się o tym przekona. Głuptas taki, no.”
    Jaka kobieta? Same piszecie, że to takie mikre coś w wygwizdowie to był chłopaczek.
    „Poza tym jeśli za regenerację (i uboczne zianie) odpowiadałby mózg, to chyba po rozwaleniu głowy przestałoby działać?”
    Moge się mylić, ale po odstrzeleniu tego miejsca u nasady głowy przestawali się ruszać.

    1. Kobieta=Pepper
      Co do regeneracji – facet przetrwał wybuch nuklearny, który go prawie całkowicie spopielił, a się zregenerował, za to baba zdechła na drutach… jak dla mnie cała ta sprawa z regeneracją śmierdzi i jest przegięciem nawet jak na świat komiksów.

      1. Ale rok ekspozycji na Pepper bardzo mu nie pomógł w leczeniu traumy. Przeszło mu z jego własnej inicjatywy + parę dźgnięć w bok od młodego.

        Który facet przeżył?

        1. taki jeden, na samym początku, kiedy był ten niekontrolowany wybuch. Ale wiesz co, on miał „łeb na karku”, więc może go tylko nieźle osmaliło (odrastały mu całe stopy, więc jakoś założyłam, że reszta też poszła z dymem).

          1. Az poszłam do kina sprawdzić – faktycznie, był dalej niż Happy i poszły głównie nogi. Kołnierzyk garnituru był nienaruszony, więc chyba głowa i kark nie doznały krzywdy.
            Inna sprawa, że oni się często palili, a łachy zostawały w całości. Byłoby zabawniej, gdyby ten cykl wybuchów był podejrzany nie przez to, że nie było resztek bomby, tylko dlatego, że w centrum zawsze znajdywano nienaruszona parę gaci.

            1. oki, tą nienaruszoną parą gaci mnie zabiłaś 😀

  3. Wojciech "Żaba_2501" Listek says: Odpowiedz

    A mnie rozbawiła w tym filmie inna rzecz… Przez dwie pierwsze części Tony żyje z magnesem na klacie bo nie ma innego sposobu na przeżycia… Nagle, w III części przypomina sobie o pewnym cudownym doktorze?..
    Kobiety mają radochę z aktora i po części z Pepper… ja niemal rwałem włosy z głowy jak zobaczyłem jaką łamagą jest tutaj Mandaryn… a raczej Mandarynek.

    Szkoda, że nie umiem wyłączyć mózgu na tego typu filmach jak udaje mi się to zrobić w czasie oglądania serii Resident Evil… Aaaa…

    1. Podobno praktyka czyni mistrza. Oglądając Iron Mana 8… A nie, czekaj, podobno do tego nie dojdzie. O widzisz, to Ci już oszczędzi nerwów 😉
      (A Mandarynek był przeurokliwy! Mi tam pasował do ogólnej konwencji filmu 🙂 )

Dodaj komentarz