Nawyki czytelnicze Szyszki

Depositphotos_12389743_s
Zaczepki od Tanayah Czyta  zlekceważyć nie można! Generalnie nie lubię blogowych łańcuszków, ale cóż… Miranda o swoich nawykach czytania pisała TUTAJ, a teraz kolej na mnie, Szyszkę. Czy i u mnie herbata jest za daleko?

01. Czy masz w domu konkretne miejsce do czytania?
Cierpię na brak fotela czy kanapy, a krzesło się do czytania nie nadaje. Nie posiadamy łóżka, tylko futon i po paru godzinach leżenia wszytko jest wygniecione. Wstyd się przyznać, ale jestem namiętnym czytaczem autobusowym a także… toaletowym

02. Czy w trakcie czytania używasz zakładki, czy przypadkowych świstków papieru?
Nie używam zakładek. W ogóle. Jeśli nie jestem w stanie zapamiętać, w którym miejscu skończyłam czytać i czy otwarty kawałek już czytałam, to nie jest to książka warta czytania. A ja nie tracę czasu na książki, które nie wniosą nic w moje życie.

03. Czy możesz po prostu skończyć czytać książkę? Czy musisz dojść do końca rozdziału, okrągłej liczby stron?
Zupełnie nie mam problemu z przerwaniem w połowie strony i potem wrócić do miejsca, w którym skończyłam. Wyjątek stanowią książki, których nie mam zamiaru skończyć, ale o tym w innym pytaniu. Przyznaję, koniec rozdziału to miła granica, która przypomina, że trzeba odłożyć lekturę, ale w większości przypadków zupełnie się tym nie sugeruję.

04. Czy pijesz albo jesz w trakcie czytania książki?
O ile mogę, to tak, ale jeśli książka jest wciągająca, to zupełnie o tym zapominam. Dobrze mi się czyta do obiadu (jedzenie to taka monotonna czynność, a przecież można czytać w trakcie). Czasem, kiedy książka jest bardzo ekscytująca, muszę wstać i pochodzić sobie, a wtedy chętnie szykuję coś na przekąskę. I zapominam zalać herbaty, wziąć kanapki z kuchni albo po długim czasie odkrywam, że kawa jest lodowata (na szczęście lubię zimną).

05. Czy jesteś wielozadaniowa? Potrafisz słuchać muzyki lub oglądać film w trakcie czytania?
Generalnie nie słucham muzyki, bo po paru chwilach i tak przestaje ją słyszeć. Jestem bardzo jednozadaniowa i słuchanie czegokolwiek jest możliwe tylko wtedy, gdy robię coś rękami bez użycia mózgu.

06. Czy czytasz jedną książkę, czy kilka na raz?
Życie jest za krótkie na czytanie tylko jednej książki. Zazwyczaj czytam 4-5 naraz i nie mam problemów z przeskakiwaniem od treści do treści. Leżą one w różnych miejscach domu i jestem głęboko nieszczęśliwa, gdy mąż mi je posprząta na jedną kupkę…

07. Czy czytasz w domu, czy gdziekolwiek?
Gdzie tylko się da. Nawet na ulicy w drodze do sklepu. Jeśli mam książkę, od której nie potrafię się oderwać (ostatnio było to Wołanie kukułki), to czytam ją bez przerwy, w każdej możliwej sekundzie, a kiedy nie mogę tego robić, cierpię głęboko. Książki „takie se” mogę odkładać bez problemu.

08. Czytasz na głos, czy w myślach?
Nie umiem czytać na głos. Mam dysleksję i nie umiem czytać literek po kolei, czytam obrazami (dlatego też kompletnie nie widzę literówek, a imiona postaci to często dla mnie tajemnica ze wskazówką „ta baba na W.” lub „ten facet na J”.). Paradoksalnie lepiej czytam na głos po angielsku, niż po polsku, więc jeśli coś czytam głośno, to tylko po to, by posmakować dźwięki na języku. Polskie zdania wolę wykuć na pamięć i je recytować.

09. Czy czytasz naprzód, poznając zakończenie? Pomijasz fragmenty książki?
Czytam końcówkę tylko wtedy, gdy książka mnie nudzi. Zdarza się, serio. Na przykład kryminały, które wrzucają całą masę obyczajowo-głębokich przemyśleń mnie wkurzają, bo zamiast zająć się ważną rzeczą (łapaniem tego złego), bohater gapi się przez okno i duma, jakby to było, gdyby dziesięć lat temu jednak zagadał do tej laski, a potem przez pół książki się na siebie gapią, dumając nad życiem, wszechświatem i całą resztą. Generalnie czytam koniec każdej rzeczy, którą a) mam zamiar odłożyć i nigdy do niej nie wrócić; b)diabelnie mi się podoba, ale tak bardzo mnie ciekawi, jakie jest rozwiązanie intrygi, że łapię się na nieuważnym czytaniu i przeskakiwaniem fragmentów odbijających od głównego wątku. W przypadku a) czytam ostatnią stronę, a może nawet kilka stron do tyłu (raz przeczytałam od tyłu książkę prawie do fragmentu, w którym byłam i przyznam, że było to o wiele bardziej interesujące, niż czytanie poprzedniej połowy normalnie). W przypadku b) wystarczy mi przeczytanie ostatniego zdania.

Nawyk ten uratował mi parę razy życie, bo zauważyłam, że książka jest pierwszym tomem czegoś, a ja NIE CZYTAM kawałków czegoś, jeśli nie mam w łapie całości. Dotarcie do „koniec tomu pierwszego” bez wiedzy o tym, że to kawałek, jest najgorszą rzeczą jaką można zrobić psychice Szyszki. Nie ma znaczenia, że każda część ma 1000 stron i w sumie jest zamkniętą całością. Psinco prawda, dla mnie ma znaczenie. Mam bardzo poważny problem z niezamkniętymi procesami poznawczymi.

10. Czy zginasz grzbiet książki?
Zaginam, miętolę, brudzę, moczę, chlapię, plamię. Książka ma być do czytania, a nie do oglądania. Dla osób, którzy argumentują, że książka to przyjaciel: ja z moim i przyjaciółmi lubię się tarzać, szlajac w durne miejsca i czasem ich stłuc na salce. Nie oznacza to, że książek nie szanuję: nie zaginam rogów, jestem gotowa sama wpaść do błota, by uchronić książkę przed zabrudzeniem i przysięgam, że pod prysznicem czytałam tylko trzy razy, ale bardzo się starałam, żeby nie zamokła. I naprawdę możecie mi wierzyć, że niektóre książki czytam po 5-6 razy* i wcale nie wyglądają jak porzucony w ciemnym lesie pudel.

Nie kreślę po książkach, bo interesujących cytatów uczę się na pamięć. Nie rozciągam stron – chyba że złożenie uniemożliwia przeczytanie wewnętrznych kawałków tekstu. Nie tłuszczę stron, a zabrudzenia grzbietu czasem przecieram gumką. No i zupełnie mam w nosie, jak wygląda okładka, w sensie obrazek na niej.

*przeczytać coś 5-6 razy nie jest takie trudne, jeśli się czyta z szybkością 120 stron na godzinę… no, 200 jeśli to Fabryka Słów. I zna się tekst, to bardzo ułatwia czytanie obrazami.
Nominować nikogo nie będę do odpowiedzi, bo nie mam zielonego pojęcia, kto już to robił, a kto nie. Jeśli macie ochotę, to zapraszam do dyskusji w komentarzach!

7 Replies to “Nawyki czytelnicze Szyszki”

  1. Szyszuś, ja Cię tak lubię zaczepiać! *ciągnie Szyszkę za koszulkę* Ale skoro piszesz, że nie przepadasz za łańcuszkami, to teraz mam dylemata czy zaczepiać Cię w przyszłości *wilgotne puppy eyes*

    Widzisz, bardzo ciekawych rzeczy się o Tobie dowiedziałam 😀 Jesteś zupełnie innym czytelnikiem niż ja! Czytanie pod prysznicem, brr… Ale na tronie to i ja lubię sobie poczytać 😀

    1. well, nie lubię łańcuszków z prostego powodu: narzucają niejako, co mam napisać. a narzucone teksty to ja mam w pracy 😛 No i lubię się dowiadywać takich rzeczy osobiście, bo na blogach to jednak jest „rozrzucona” dyskusja.

      1. To bardzo proszę wrzucać chociaż raz na miesiąc jakąś niewymuszoną tematycznie notkę, bo inaczej będę Cię napastować ;>

  2. Wystygnięta kawa! o7 Salut od programisty. Przy czytaniu też się zdarza że mi wystygnie. 🙂

    Co do imion bohaterów: w pełni Cię rozumiem… najgorzej jak jest kilku z podobnym imieniem – no nie potrafię rozróżnić…

    A dobre cytaty same się zapamiętują. 🙂

    1. namiętnie mam problem z bohaterami Agaty Christie, bo ona ma Johnów, Jonów, Jamieh…. zła kobieta.

  3. Z nr 5 tak samo mam :). // Aleś mnie zszokowała tymi książkami pod prysznicem. W wannie to sobie jeszcze jakoś potrafię praktycznie wyobrazić, ale pod prysznicem… Chyba by dodatkowe ręce były potrzebne

    1. woreczek, ręka na zewnątrz kabiny, szczotka-myjka. Da się 😀

Dodaj komentarz