Parks and Recreation, sezony 1-7

parks 1

Ten serial był dla mnie prawdziwym objawieniem. Urzędnicy, którzy są przyjaźni, urząd, który faktycznie wprowadza w życie sensowne przepisy, a wszystko jest przezabawne, ale nie opiera się na darciu łacha z postaci? To takie coś istnieje? Niemożliwe. A jednak.

W dzisiejszej medialnej rzeczywistości, gdzie trudno nie natknąć się na polityczne rzucanie się do gardeł, serial o dobrych politykach wydaje się wręcz produkcją science-fiction. Bardziej jestem skłonna uwierzyć w elfy i jednorożce… ale dałam się namówić na opowieść o urzędnikach w małym miasteczku w stanie Indiana.

Powiem szczerze – pierwszy sezon nie zachwycił. Mam wrażenie, że bardzo starał się wpasować w manierę słynnego „The Office”, gdzie przez niekompeetencję pracowników ukazuje się szersze problemy – w tym przypadku debilizm urzędniczy. Jednak nie dało się odmówić serialowi pewnej sympatyczności oraz nieoczekiwanych rozwiązań. W miarę rozwoju fabuły postacie przeinaczają się z nawiedzonych, stereotypowych archetypów w pełnowymiarowe osoby z krwi i kości. Ludzi, których łączy wspólny mianownik – są mili. Szaleni, ale mili.

To było dziwne – patrzeć na 7+ osób, które nie chcą sobie nawzajem podstawić nogi, które nie snują planów, by komuś zaszkodzić… no dobrze, z wyjątkiem April, bo sensem jej życia jest zostać mrocznym pomiotem szatana. Jednak jej narzekanie, złośliwości i mroczne poczucie humoru nigdy nie dociera do poziomu, kiedy z premedytacją może kogoś naprawdę skrzywdzić.

Parks_recreation_canvassing

Malutkie miasteczko  Pawnee jest miejscem, gdzie mieszkańcy mają problemy pierwszego świata (o ile przez pierwszy świat rozumiemy prawo do pobierania zasiłku, obżerania się ponad miarę i narzekania na inwazję szopów), a urzędniczka Leslie Knope faktycznie stara się uczynić je lepszym. W sezonie pierwszym walczy o zasypanie wielkiego dołu na działce numer 48, by zrobić tam park, a w końcu urasta do prawdziwego polityka, FAKTYCZNIE zmieniającego świat na lepiej poprzez sensowne zarządzanie publicznymi funduszami, akcje uświadamiające, oczyszczanie rzeki… a wszystko najpierw robi sama. Potem zmusza do tego swoich podwładnych, bo Leslie swoim entuzjazmem (czytaj – upierdliwością) potrafi zmiękczyć kamień. Ale wszyscy się na to godzą, bo wiedzą, że ona nigdy nic nie chce w zamian – z wyjątkiem poczucia dobrze spełnionego obowiązku.

applying-for-post-grad-jobs-as-told-by-parks-rec--2-31452-1424807079-24_dblbig

Diabelnie trudno opisuje się serial, który stoi charakterami postaci oraz dialogami. Żartów sytuacyjnych jest mało… no dobrze, jest masa, ale większość wynika z kontekstu, który poznajemy poprzez kolejne odcinki. To trochę jak z Allo Allo: fraza ” ty głupia kobieto” nie jest śmieszna, ale staje się, kiedy wypowiada ją Rene. Tak samo śmieszne stają się żarty dotyczące Indian w Pawnee (głównie drastyczne, z gatunku nie ma rączek nie ma ciasteczek), powiedzonka Rona, komplementy Leslie, pomysły Toma, mordercze aluzje April czy totalna naiwność Andyego. To rodzaj humoru, który powoli wrasta w widza.

Sposób kręcenia – udawany paradokument, który pozwala na nieustanne obalanie czwartej ściany, sprzyja poznawaniu postaci, ich prawdziwych intencji, myśli i pomysłów. Widz błyskawicznie otrzymuje puentę, a równocześnie odkrywa, że zaczyna kochać szaleńców z działu Parków i Rekreacji. Okazuje się, że nawet w tak mało znaczącym dziale można uczynić wiele dobrego dla ludzi… którzy często okazują się niewdzięczni, ale nie o to chodzi.

Parks and Recreation - Season 6

Jak już wspomniałam ,serial stoi dialogami i postaciami. Te pierwsze są rzutkie i operują inteligentnym, ciepłym humorem (co samo w sobie jest ostatnio rzadkością) – nie sztuka jest wyśmiewać kogoś czy coś, ale prawdziwym mistrzostwem jest przeprowadzić zabawną rozmowę o gofrach i polityce (równocześnie) bez popadania w banał.

Ale najwspanialszym skarbem są postacie. Szalona, idealistyczna Leslie, która kocha Pawnee do szaleństwa (z jego małymi sukcesami… jak spadek w rankingu najbardziej „otyłych” miast w USA z 5 na 9 miejsce czy uznanie gleby w mieście za spełniającą absolutne minimum norm zdrowotnych… nareszcie!). Leslie kocha swoich przyjaciół i zrobi wszystko, by byli szczęśliwi. Nie jest jednak denerwująca w typowy sitcomowy sposób. Najbardziej przypomina zaaferowanego czipmanka.

Dodatkowo jest Ron, szef działu, który otwarcie przyznaje, że jest anarchistą, marzy o upadku rządu, ma fioła na punkcie prywatności i jest Prawdziwym Męskim Mężczyzną. Je tylko mięso, najlepiej takie, które sam upolował, odzywa się rzadko i głównie po to, by kogoś zbesztać. Nie lubi okazywania uczuć i najchętniej w ogóle nie spotykał się z ludźmi. A już szczególnie z petentami. Drżyjcie, kiedy Ron sięga po siekierę!

Parks-Recreation-Andy-Ron

O April już wspominałam, ale nie mówiłam, że jej prywatnym słoneczkiem jest Andy – najbardziej pozytywna osoba na świecie. Niestety wraz z osobowością szczeniaczka na speedzie idzie podobny poziom inteligencji, więc Andy popaełnia gafę za gafą, a niektóre jego wnioski aż bolą. Tyle, ze w rzeczach ważnych i dotyczących uczuć czasem to właśnie on jest najmądrzejszą osobą na świecie. Ciekawostka – gra go Chris Pratt, który W NICZYM nie przypomina tego seksownego mięśniaka ze Strażników Galaktyki czy Jurrasic Parku. No dobra, rozbrajający uśmiech, który sprawia, że nawet dinozaury nie mają serca go zjeść.

Jest jeszcze irytujący Tom, który snuje marzenia o wielkim sukcesie finansowym i popełnia błąd za błędem, nie tracąc przy tym zapału (i często nie wyciągając wniosków z porażki), jest Donna, która przytłacza swoim puszystym, czarnoskórym seksapilem, Jerry, który jest biurowym fajtłapą o złotym sercu… a później także Ben i Chris, którzy przybyli ratować miasto przed bankructwem, a zostali na zawsze. Pawnee może i jest bardzo dziwnym miasteczkiem, ale na pewno da się je pokochać.

Wybaczcie, że recenzja jest tak opisowa – po prostu pisanie jej jest jak próba wyjaśnienia, czemu dowcip jest śmieszny.

Po prostu włączcie Parks and Receation kiedy będziecie chcieli zobaczyć, jak dobrym ludziom dzięki ich ciężkiej pracy i wzajemnej sympatii dzieją się dobre rzeczy. Choćby dlatego warto oglądać.

Parks & Recs (2009-2015)
wyst. Amy Poehler, Rashida Jones, Nick Offerman, Aubrey Plaza, Jim O’Heir, Chris Pratt

3 Replies to “Parks and Recreation, sezony 1-7”

  1. „[…] zobaczyć, jak dobrym ludziom dzięki ich ciężkiej pracy i wzajemnej sympatii dzieją się dobre rzeczy.” Ha! To ja mam na co dzień w pracy przy poprawianiu softu do ericssonowych eNB-ów. 🙂

    1. nie mam pojęcia, co to, ale bardzo się cieszę!

      1. Już tłumaczę: eNB jest anteną i jej sterownikiem w sieciach LTE (telefonii komórkowej 4G).
        („Soft” to, oczywiście, oprogramowanie.)

Dodaj komentarz