Petersburg #3 – Klasyka

Petersburg01

Są takie miejsca, które po prostu trzeba zobaczyć, będąc w Petersburgu. Dzisiejszy wpis będzie poświęcony właśnie takiemu obowiązkowemu pakietowi turysty.

W Krakowie trzeba iść na Wawel, w Paryżu na Wieżę Eiffla, w Londynie pod Big Bena, w Moskwie na Plac Czerwony… A co ma do zaoferowania Petersburg? Okazuje się, że całkiem sporo i cztery dni to trochę za mało, by zapoznać się z całym podstawowym zestawem zabytków tego miasta.

Petersburg - Newski Prospekt

Newski Prospekt (Невский Проспект) – najsłynniejsza ulica Petersburga. Porównanie jej do krakowskiej ulicy Floriańskiej jest może trochę zuchwałe, ale daje pewien obraz tego, jak może wyglądać próba przejścia Newskim z jednego końca na drugi. Zasadnicza różnica polega na tym, że Newski ciągnie się przez prawie 5 kilometrów i jest regularną arterią dla pojazdów zmotoryzowanych. Ale poza tym… Poza tym po chodnikach wędrują tłumy ludzi, co dwa kroki jesteśmy zaczepiani przez nawoływaczy (tylko tu nie wołają do klubów i restauracji, a głównie do wycieczek po / za miasto), mamy też pełen przekrój sklepów – od eleganckiej odzieży do fastfoodów. Na szczęście księgarnie też tam są, przynajmniej cztery (a w każdym razie tyle znalazłam i sprawdziłam osobiście), z czego jedna z nich to piękny, ogromny Dom Książki, a druga to otwarty 24/7 „Pożeracz liter” (więcej o nim później). Na samym Newskim Prospekcie znajdziemy między innymi Sobór Kazański, którego fragment widzicie na zdjęciu powyżej. Całości tej budowli mój aparat nie był w stanie objąć, więc zaposiłkuję się zdjęciem z Wikipedii:

Petersburg - Sobór Kazański

Sobór Kazańskiej Ikony Matki Bożej w Petersburgu (źródło, licencja)

A jeżeli będziemy uparcie wędrować Newskim Prospektem w odpowiednim kierunku, to dotrzemy w końcu do chyba najbardziej znanego budynku w Petersburgu, czyli do Ermitażu (Эрмитаж).

Petersburg - Ermitaż

Jest to ogromne muzeum, w którym zgubić się jest łatwiej, niż w Luwrze (tak, zgubiłam się). Jest tu… chyba wszystko: przekrój przez wszystkie epoki i rodzaje dzieł sztuki. Przejście tego kompleksu zajęło mi jakieś trzy godziny, przy czym to naprawdę było tylko „przejście” – na dłużej zatrzymałam się tylko przy wystawie ubrań z dawnych epok oraz w sklepiku z pocztówkami. Nie jestem muzealnym zwierzem, ale jeśli lubicie taką formę zwiedzania, to jeden calutki dzień na Ermitaż będzie dla was o trzy dni za krótki.

Petersburg - Jeździec Miedziany

Jeśli dzielnemu turyście jeszcze nie dość spacerów, to polecam po wyjściu z Ermitażu podejść do nabrzeża Newy i przejść się nim kawałek w lewo (ulica nazywa się Адмиралтеиская набережная), aż naszym oczom ukaże się Jeździec Miedziany, czyli pomnik cara Piotra I Wielkiego. Przedstawia on – tu was raczej nie zaskoczę – cara Piotra I na koniu. Zwróćcie uwagę na specyfikę tego pomnika: koń stoi na tylnych nogach. Żeby cała konstrukcja utrzymała równowagę i po prostu się nie zawaliła, dodatkowym punktem podparcia jest ogon zwierzęcia.
Piotr I został nazwany Wielkim… bo wielkim człowiekiem był. Nie, poważnie, był wielki – liczył sobie ponad 2 metry wzrostu. Ale poza tym Piotr I to strasznie interesująca osobistość. Przygotowując się do tego tematu dowiedziałam się na przykład, że przeprowadził sekcję zwłok. Zainteresowanych odsyłam do muzeum Kunstkamera (Кунсткамера), w którym jest stała wystawa poświęcona różnym patologiom, przede wszystkim zdeformowanym płodom. Byłam, widziałam, chyba nawet nie wyszłam stamtąd przesadnie zielona na twarzy…
Ale wracając do cara – w młodości Piotr I rzucił prawie wszystko i wyjechał pozwiedzać sobie Europę. Tak się nią zafascynował, że postanowił zeuropeizować swój kraj. Jego bojarzy (szlachta) musieli golić brody i nosić peruki, żeby wyglądać przyzwoicie. Te ostatnie doprowadzały do kuriozalnych sytuacji, kiedy to mężczyźni zdejmowali peruki przy wejściu do cerkwi, traktując swoje sztuczne włosy po prostu jak czapki.
A to był dopiero początek zmian, jakie postanowił wprowadzić car. Nie wszyscy byli im przychylni, powstały nawet teorie, jakoby z podróży po Europie wrócił nie Piotr I, a jego sobowtór, który miał być niemieckim agentem. Tak czy inaczej zmiany postępowały, a jedną z najbardziej spektakularnych było wybudowanie nowej stolicy państwa… na bagnach. Ziemia przy ujściu Newy była błotnista i generalnie nie nadawała się do stawiania na niej nawet domków jednorodzinnych, ale po latach ciężkiej pracy, okupionej wieloma ofiarami, w 1703 roku powstała Wenecja Północy, czyli właśnie Petersburg. Jak kiedyś dopadnę moją Rosjankę, to przygotuję tekst o legendach, jakimi otoczone jest to miasto.

Petersburg - Sobór św. Izaaka

Kiedy już napatrzymy się do woli na słynnego Jeźdźca Miedzianego, to warto podnieść wzrok ponad korony drzew i zwrócić uwagę na Sobór Isakowski (Исаакиевский собор) – sobór świętego Izaaka Dalmatyńskiego. W środku nie byłam, za co już zostałam ofuczana, więc naprawię to następnym razem. Natomiast szczerze polecam wydrapać się (oczywiście po schodach) na kopuły soboru, żeby spojrzeć na Petersburg z nieco innej perspektywy…

Petersburg - dachy

Panie i Panowie – oto Dachy Petersburga. Swoją drogą, jeżeli będziecie uważnie patrzeć pod nogi (!) spacerując po mieście, to możecie dostrzec namalowane na asfalcie hasło „Экскурсии по крышам Питера” – jest to zaproszenie na wycieczkę dachami Petersburga. Jeszcze z niego nie skorzystałam… „Jeszcze” jest tu słowem kluczowym. Zainteresowani – szukajcie czegoś takiego:

Petersburg

Nachodziliśmy się już po mieście zdrowo, więc teraz niech nas po tym mieście obwiozą. A raczej opłyną, bo kolejną klasyczną propozycją jest rejs po kanałach Petersburga. Jedną z jego głównych atrakcji są podnoszone mosty:

Petersburg - mosty

Z tymi mostami bywa różnie. Właściwie to mają ustalone godziny, o których są podnoszone i opuszczane. W rzeczywistości oczywiście występują obsuwy, które są bardzo dosadnie komentowane przez rosyjskich turystów – tak, mówię z doświadczenia. Oni to potrafią się wykłócać o dokładne trzymanie się programu wycieczki… Ale wracając do mostów – trzeba bardzo uważać, żeby nie zostać „zamkniętym” na jednej z wysp, bez możliwości powrotu do swojego hotelu. Nam się ta sztuka udała, to znaczy zostaliśmy odcięci od stałego lądu. Wyobraźcie sobie: wycieczka się skończyła, godzina 2 rano, wszędzie jasno, bo białe noce, mosty podniesione, zamykane będą dopiero o 4:45… Oj, było wesoło. I dzięki temu odkryliśmy Burger Kinga z absolutnie najkoszmarniejszą toaletą, jaką widziałam w jakiejkolwiek restauracji. Ale serniczki mieli dobre. Nie zmienia to faktu, że fajnie było tak sobie posiedzieć całą wycieczką w teoretycznym środku nocy w pustym fastfoodzie. A już powrót do hotelu o 5 nad ranem przez puściutki Newski Prospekt był fantastyczny.

Petersburg - Newski Prospekt rano

Petersburg - Newski Prospekt w nocy

Dla porównania – Newski Prospekt, godzina 23 z groszami.

A skoro mamy białe noce, to szkoda czasu na sen – krótka drzemka, śniadanie i jedziemy za miasto!

Petersburg - Peterhof

Oto Peterhof (Петергоф), czyli rosyjski odpowiednik Wersalu. W tym drugim nie byłam, natomiast Peterhof, a raczej jego ogrody, zwiedziłam całkiem dokładnie. A spacer jest to niemały, bo też na dobre parę godzin. Ogrody naprawdę robią wrażenie swoim rozmachem i pomysłowym zaprojektowaniem. Choć nie mam pojęcia, co tam robiła fontanna z kolorowymi chińskimi smokami… Ano właśnie, fontanny – podobno najważniejsza część całego kompleksu. Można je spotkać praktycznie na każdym kroku:

Petersburg - Peterhof, fontanny

Fontanny – niektóre bardzo okazałe…

Petersburg - Peterhof, fontanny

…a inne kryją się po bokach ścieżek, tylko czyhając na niczego niepodejrzewających turystów (bo rosyjskojęzyczni sobie przeczytają ostrzeżenie)

Na liście rzeczy „absolutnie koniecznych” zostały mi jeszcze dwa punkty: Carskie Sioło (Царское Село) i krążownik „Aurora” (Крейсер „Аврора”). Tego pierwszego wam nie pokażę, gdyż zwyczajnie nie starczyło mi czasu, by tym razem tam pojechać. Z tego, co się dowiedziałam, to też prawie całodzienna wycieczka za miasto, podobnie jak Peterhof, więc zostawiłam to na kolejną wizytę w Petersburgu. A tutaj macie rzut oka na Aurorę (do środka nie wchodziłam):

Petersburg - Krążownik Aurora

Uff, dzisiaj było na bogato 😀 Mam nadzieję, że się wam podobało. I to wciąż nie koniec! A czekając na kolejne części wyprawy do Petersburga warto sobie przypomnieć poprzednie:
Wstępniak
Część 01. Jedzenie
Część 02. Nazwy

2 Replies to “Petersburg #3 – Klasyka”

  1. Byłam w maju zeszłego roku i chętnie pojechałabym jeszcze raz. Niezapomniane przeżycia!
    http://youtu.be/c5FTf-S540U

    1. Ach, tyle znajomych miejsc, niektóre jeszcze do odkrycia… Zdecydowanie trzeba pojechać jeszcze raz 🙂

Dodaj komentarz