Petersburg #0 – Wstęp

Petersburg01

Drodzy Kawocynamonowicze! Proponuję wam małą przerwę od opowieści o książkach, filmach i serialach. Przerwę podzieloną właściwie na kilka części, ponieważ okazało się, że o Petersburgu, o którym chcę wam opowiedzieć, mogę mówić całkiem długo… Postaram się zrobić to ciekawie i doprawię swoje słowa zdjęciami. Zapraszam zatem na część pierwszą, czy też raczej – na wstępniaka.

W Petersburgu noc na dachy spada z nieba, żal mi serce rwie…

Żaden żal mi serca nie rwał, bo podczas mojego pobytu w Petersburgu noc nie zapadła nigdy. Położenie miasta za kołem podbiegunowym sprawia, że od końca maja do połowy lipca naprawdę ciężko jest stwierdzić, którą obecnie mamy godzinę. Zwłaszcza, gdy na dokładkę trzeba było się przestawić z innej strefy czasowej.
Białe noce, zmiana czasu i ogólne podekscytowanie wycieczką sprawiły, że przez pierwsze dwa dni nie mogłam spać. Co ciekawe, nie czułam zmęczenia, bo przecież było tyle do zrobienia, tyle do zobaczenia, tyle do spróbowania! Toż to Petersburg, mój pierwszy raz w Rosji, moje małe marzenie, które rozwijało się od pierwszych zajęć z języka rosyjskiego jeszcze na studiach… Euforia przygasła nieco w chwili, gdy nogi zaczęły już porządnie dokuczać, ale nic to, trzeba być dzielnym. Tak więc dzielnie biegałam po mieście, robiłam zdjęcia, próbowałam rozmawiać z autochtonami (chociażby po to, by zamówić sobie obiad), jadłam, chłonęłam atmosferę i zachwycałam się. Efekty zamieszczam tutaj, bo w końcu po to powstał ten blog – by dzielić się z wami wrażeniami 🙂

Żadna relacja z wycieczki, podczas której środkiem transportu był samolot, nie obejdzie się bez zdjęcia… z samolotu. Dla mnie ta maszyna wciąż jest dowodem na to, że magia istnieje, więc zamieszczam zdjęcie jej skrzydełka na tle rosyjskiej ziemi.

Petersburg02

Wspomniałam o białych nocach – to podstępne i zdradzieckie stworzenia. Mieszają człowiekowi we łbie i chyba jedynym ratunkiem jest… obserwowanie innych ludzi. Tudzież braku takowych. Za dowód niech poświadczą dwa zdjęcia z Newskiego Prospektu – chyba najbardziej znanej ulicy Petersburga:

Petersburg03

Newski Prospekt (a dokładniej jedna z bocznych ulic, ciągnąca się wzdłuż kanału), godzina 20

Petersburg04

Newski Prospekt, godzina 5 rano

Zdawałoby się, że podróż do Petersburga to podróż na północ. Ba, przecież będziemy za kołem podbiegunowym! Może po ulicach miasta nie będą spacerowały niedźwiedzie polarne, bo to jednak czerwiec, ale z pewnością będzie zimno… Nie było. Przywitało mnie 30 stopni w słońcu i tradycyjny skwar centrum miasta. Chłodniej bywało tylko przy samej wodzie, a i to nie zawsze. Raz czy dwa spotkałam się bardzo przelotnie z deszczem, ale porządnej burzy, mimo zapowiedzi (jak poniżej), nie uświadczyłam.

Petersburg05

Tyle gwoli wstępu. Mam nadzieję, że was zaciekawiłam 🙂 Już niebawem pojawią się tu kolejne części relacji. Będę w nich opowiadać o żelaznej klasyce, o jedzeniu oraz o tym, co można znaleźć tylko w Rosji. Postaram się też zebrać w jednym poście trochę praktycznych informacji. Do wkrótce!

[youtube=”https://www.youtube.com/watch?v=V2YNBn0xOY0″]

3 Replies to “Petersburg #0 – Wstęp”

  1. Z tą magią to żart, nie? Wiesz jak działa skrzydło, prawda?

    Co do koła podbiegunowego: dawno (o choina, jak dawno) nie miałem geografii, ale tak na logikę wydaje mi się że dnie i noce polarne (to jest to „nie zachodzące słońce” są właśnie wewnątrz koła polarnego. Źle kombinuję?

    1. Powiedzmy, że wiem co nieco, ale nie na tyle, żeby całkiem zwątpić w magię 😛

      A z tym kołem to oczywiście racja, słowo „poza kołem” nie było najlepiej dobrane, poprawiłam.

  2. Bardzo ładne zdjęcia i ciekawy artykuł. Choć ma już kilka lat, dopiero teraz go zobaczyłem 🙂 Gratulacje.

Dodaj komentarz