Walk off the Earth

avatars-000013590922-ar6w39-crop

Zdarza nam się czasem, że odpalamy karaoke i drzemy się do mikrofonów. Jak to bywa – najczęściej do hitów atakujących nas z radia, bo nawet, jeśli nie chcemy, to w ucho wpadnie. Przyczepi się taki Gotye (lub Got je czy też kot je) i koniec, śpiewać trzeba, wymazując z pamięci gołego, ciastowatego faceta upacianego farbą. Ale nie o nim dziś mowa, tylko o grupie, która robi fantastyczne covery i generalnie słynie z zabawy muzyką.

Jeśli Wam się nie chce słuchać, co tu przywlokłam, proponuję od razu przeskoczyć do dwóch ostatnich teledysków – warto. Ale uwierzcie mi, choć jestem kompletnie niemuzyczna, czasem zdarzają się takie kapele, które i Szyszkę poruszą…

Pierwszy kontakt miałam z nimi właśnie podczas karaoke, kiedy to Miranda, nasze ulubione Zuo, niczym zarazę przywlekła Gotye, ale w wykonaniu tej grupy. To właśnie jednogitarowe wykonanie Somebody that I used to know ujęło widzów You Tube’a i przysporzyło się znacznie do popularności Walk of the Earth. Z resztą, sami zobaczcie:

Nie wiem, jak Was, ale mnie najbardziej zachwyca Facet z Brodą…

Kim są członkowie Walk of the Earth? Kanadyjską grupą muzyczną, która powstała w 2006 roku. Bez studia, bez kontraktu, tylko z pomysłami, cierpliwością i fantazją – i udowodnili, że muzyka nadal może być i komercyjna i oryginalna zarazem. Ja się tam na muzyce nie znam, Wikipedia podaje, że grają indie music, czyli muzykę niezależną, więc wierzę jej na słowo.

Niezawodna Phoca zmolestowała mnie pozostałymi kawałkami muzycznymi Walk off the Earth i faktycznie – pomysłów im nie brakuje. A najwspanialsze są te, które powstały jako jedno długie ujęcie – takie rzeczy kupują mnie bardziej, niż wybuchy. Jestem niepoprawną wielbicielką pojedynczego ujęcia.

Spora część teledysków wygląda tak, jakby nakręcono je w przedpokoju u cioci (jak już mówiłam, brak profesjonalnego studio), jak choćby ten:

Nie wygląda to zachęcająco, prawda? Widać jednak ogrom pracy, jaki włożyli w to członkowie zespołu. Ale poczekajcie, najlepsze jeszcze przed nami… Co powiecie na scenę zrobioną w całości z kartonów i szarego papieru? (Facet z Brodą rządzi).

Wszędzie można uprawiać dobrą muzykę, a przy odrobinie wyobraźni uda się zamienić kanapę u kolegi w małą scenę muzyczną. Członkowie kapeli są tak zróżnicowani, że samo oglądanie ich sprawia przyjemność. Szczególnie, że większość z nich jest multiinstrumentalna, czyli równie dobrze mogą grać na gitarze zwykłej, basowej, ukulele, piszczałka, bongos, pianino czy jakieś dziwne instrumenty, których nazwy nie pomnę. Sami zobaczcie – muzyka to niezła zabawa:

Walk off the Earth to również zabawa samymi dźwiękami w połączeniu z techniką. Słynie ze swoich looperów, czyli kompozycji zapętlających pozornie niezwiązane dźwięki w pełne ścieżki dźwiękowe. Ich niezwykły talent muzyczny pozwala im na eksperymenty, które nie śniły się małym Szyszkom…

A takie cuda zawsze zostawiają mnie z rozdziawioną mordką:

Na koniec – najlepsze. Proponuję Wam obejrzeć teledysk do singla grupy: Red Hands. Nie musicie całego, pół wystarczy, żebyście wiedzieli, o co chodzi.

Obejrzane? No dobra, fajny teledysk, czyż nie? Tak, tak, ale co w nim jest takiego ciekawego, oprócz interesującego montażu? Otóż… a, co się będę wymądrzać, obejrzyjcie sobie making off – pojedyncze długie ujęcie… i Facet z Brodą!

No, to teraz pozwolę Wam obejrzeć jeszcze raz teledysk zmontowany. I potem jeszcze raz making off. I jeszcze raz teledysk. I możemy razem nucić, że that gun is loaded…

Materiały w tym wpisie zostały wykorzystane na normalnej licencji YouTube.

Dodaj komentarz