Zaczynam się zastanawiać, czy w krakowskiej wodzie nie ma jakiś podejrzanych składników, bo ostatnio wszystkie w miarę sensowne pomysły przychodzą mi do głowy pod prysznicem… Albo, tak jak dzisiaj, jak sobie rano myję paszczę. W każdym razie jeden z tych pomysłów postanowiłam przekształcić w coś realnego – w (zapewne dość nieregularny) cykl krótkich notek o tym, czego chcę. Pojawią się tu książki, które wypatrzyłam w ostatnim czasie, te nowe i wieloletnie, być może też inne okołoksiążkowe (albo i nie) drobiazgi. Tyle tytułem wstępu, lecimy z tym koksem!
Aneta Jadowska – Seria o Dorze Wilk (Fabryka Słów)
Jak pewnie już zauważyliście jestem z tych, którzy oceniają książki po okładkach. Nie tylko po okładkach, ale zwracam na nie uwagę. Dużo tej uwagi… Na temat ostatnich okładek Fabryki Słów mogłabym napisać długaśny post, ale nie wiem, czy WordPress przepuści tyle przekleństw w jednym miejscu, więc sobie daruję. W przypadku książek Anety Jadowskiej ich okładki momentalnie skojarzyły mi się z serią Janet Evanovich o Stephanie Plum, co spowodowało natychmiastową reakcję z gatunku „a fe!”. Dopiero kilka dni temu, podczas panelu dyskusyjnego na Targach Książki w Katowicach dotarło do mnie (czy też zostało mi przypadkowo uświadomione), że Dora Wilk jest wiedźmą, wokół niej kręcą się jakieś anioły i inne fyfraki, a poza tym książki Anety Jadowskiej to takie fajne polskie urban fantasy. Że co proszę? Że urban fantasy? Że wiedźma, anioły i fyfraki? Chcę… I tym sposobem moja lista książek do zdobycia powiększyła się w jednej chwili o sześć tytułów. Stało się to chyba w najlepszym momencie, bo ów szósty, będący zwieńczeniem serii, ukazał się dosłownie kilka dni temu.
Rachel Hartman – Serafina (MAG)
Smooooooooooooooookiiiiiiiiii! I kapitalna okładka (polska jest pierwsza z lewej, dla porównania dodałam też dwie z angielskiego wydania), ale przede wszystkim smoki 😀
Marcus Sedgwick – Midwinterblood (niewydane w Polsce)
W dobie księgarni internetowych i płatności online zdobycie książki niewydanej w Polsce nie jest specjalnie trudne. Dzisiejszy marzycielski wybór padł na powieść Marcusa Sedgwicka, autora znanego w Polsce z kilku innych tytułów. Midwinterblood skusiło mnie tytułem i krwawą okładką, przywodzącą na myśl jeden z moich ulubionych utworów Nicka Cave’a „Red right hand”. Jeśli zaś chodzi o fabułę, to pojawia się w niej wyspa, zamieszkała podobno przez nieśmiertelnych, gdzieś tam przewijają się ofiary z ludzi, jakieś wampiry, odradzające się dusze… Czyli właściwie nie wiem o co chodzi, ale jestem zaintrygowana!
Na pierwszy raz wystarczy tych marzeń i pragnień. Mam nadzieję, że notki z tej serii przypadną wam do gustu, a może i podpowiedzą co wrzucić do koszyka podczas najbliższych zakupów? 😉
Miranda
Moje książkowe marzenia i pozycje wyczekiwane:
1. WEGENR. Robert M. Wegner. Wy już wicie, rozumicie.
2. Brent Weeks, dalsze części cyklu o Pryzmacie (na razie wyszły „Czarny Pryzmat” i „Oślepiający Nóż”).
3. Brandon Sanderson, dalsze części „Drogi Królów” (podobno ma tego być z 10 tomów, nie wiem czy dożyję… 🙁 )
4. Cokolwiek autorstwa K. J. Parkera (tajemniczy pseudonim podobno znanego autora; u nas ukazały się dwie jego książki: „Składany Nóż” i „Młot”).
5. George R.R. Martin. Wy już wicie, rozumicie.
6. Guy Gavriel Kay, błagam, napisz znów coś w stylu Sarantyńskiej Mozaiki lub „Pieśńi dla Arbonne”.
7. Robin Hobb. Cokolwiek, np. polskie wydanie „The Soldier Son”.
8. Peter S. Beagle, błagam, napisz coś godnego „Ostatniego Jednorożca” lub „Pieśni Oberżysty”. Zanim umrzesz ze starości…
To chyba na tyle, jeśli chodzi o ulubionych autorów i wyczekiwane pozycje. 😛
Hm, miesiąc temu obie książki Parker można było dostać za dychę sztuka w byle supermarkecie (w necie też były w tej cenie). Sama kupiłam „Młot”. Może jeszcze gdzieś są?
Ale ja właśnie te dwie książki czytałam, łaszę się na kolejne :).
Co do Wegnera i Kaya zgadzam się w całej rozciągłości! Pozostałym też kibicuję, bo czemu nie 😉
O, nowy wystrój.:) Jakiś taki… poważniejszy.:)
Moreni, nawet nie strasz, że poważniejszy! Ten wystrój wygrał tym, że szablon nazywał się „Choco” 😀
Ja też należę (stety-niestety) do oceniających po okładce (oczywiście nie tylko, ale jednak). Jadowskiej ktoś wyciął niefajny numer. Okładka sugeruje cykl kryminalno-sensacyjny niezbyt wysokich lotów.
Właśnie :/ I dopiero jak zaczęłam szukać te parę dni temu konkretnych informacji o serii, dogrzebałam się okładki pierwszego wydania pierwszego tomu: http://fabrykaslow.com.pl/ksiazki/zlodziej-dusz-420/619 i przypomniałam sobie, że właśnie dlatego chciałam to mieć 😉
…pierwszy tom wypuścili w takiej szacie, a kolejne już w innej. Co teraz powinnam niby zrobić, sprzedać już posiadany, kupić nowy pierwszy żeby pasował do reszty?? Nie znoszę tego, co to ma być w ogóle, nie pierwszy raz taki numer zrobili i to jest świństwo potężne!
Seria całkiem niezła, lubiam 🙂
Robienie czegoś takiego, czyli wydawanie w jednej szacie i zmienianie jej w trakcie, bez uwzględnienia tego, że ci od „pierwszego wydania” chcą mieć wszystkie tomy pasujące, to jedno z najgorszych paskudztw, jakie można zrobić 🙁 Dlatego wymieniałam „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” na twarde oprawy, dlatego nigdy nie będę mieć kompletnej serii Pilipiuka o paniach Kruszewskich…