Precz z brunetami! – Marta Obuch

Mówi się, że nie należy oceniać książki po okładce… a po tytule? Jeśli spodziewacie się czegoś w stylu polskiej komedii romantycznej, to macie rację. Tyle, że filmy mają zdecydowanie mniej wdzięku od powieści Marty Obuch.

Cała reszta jest dokładnie w polskokomediowym stylu: i fabuła, i bohaterowie i styl prowadzenia narracji (kpiąco-filuternie-śmieszny). Czy to jednak coś złego? Absolutnie nie, bo jest to po prostu czysta, sympatyczna rozrywka, z całkiem dobrymi dowcipami i intrygą kryminalną.

Ale czemu Madzia?

Głowna bohaterka jest infantylizowana od pierwszej litery. Nie rozumiem zabiegu tworzenia bohaterek, przy których czytelniczki z automatu czują się mądrzejsze i bardziej ogarnięte, ale cóż, to jest prawo gatunku. Bohaterka oczywiście jest zakochaną kretynką, jak to każda zakochana w bucu kobieta, która nagle, po porzuceniu, orientuje się, że buc jednak nie do końca był taki uroczy.

Nie oczekujmy wiele od osoby, która przy doborze partnera kieruje się przede wszystkim kolorem włosów, wpadając jak śliwka w kompot w złe związki tylko dlatego, że ktoś jest brunetem. Czy muszę Wam mówić, jak się skończy znajomość z pierwszym napotkanym blondynem, który obowiązkowo robi Złe Wrażenie? Podejrzewam, że nie, ale autorka robi wszystko, żeby absolutnie podkreślić, jaki to ten Marek jest ble i fu w porównaniu z kolejnym amantem Madzi.

Madzia.

Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie traktował poważnie trzydziestoletniej kobiety, do której się zwraca Madzia. Czemu Madzia? Naprawdę nie mogła mieć na imię Magda? Magduś? Dusia? Z drugiej strony ukłon wobec autorki, jedną 'Madzią’ praktycznie załatwiła całą charakterystykę postaci.

Zarys fabuły

Jak już wspomniałam, powieść jest komedią kryminalną, więc mamy tu wszystkie elementy, które w takim dziele się powinny znaleźć:
– złamane serce, które dziwnym trafem ulega naprawieniu w obliczu pierwszego pięknego męskiego uśmiechu połączonego z zapachem dobrych perfum;
– przyjaciółkę Singielkę Poszukującą, której jedynym zadaniem jest wspomaganie bohaterki w jej dylematach sercowych. Przyjaciółka posiada szczątkowe życie osobiste i służy do dialogów o facetach
– intrygę romantyczną z puentą 'i po tym wszystkim zrozumiała, ze jej prawdziwe szczęście zawsze było koło niej’;
– Obiekt Miłości, o którym wiadomo od razu, że to Nie Ten i najprawdopodobniej jest on głównym parszywcem w tej bajce;
– Mężczyznę Nie Pasującego do Poglądów bohaterki, czyli finalny obiekt uczuć (patrz podpunkt o puencie);
– Wątek kryminalny, który się tam toczy w tle, pretekst do robienia całej masy głupich rzeczy

Nic nie zaskakuje… ale naprawdę, naprawdę nie musi. Powiem tak – przez książkę się przelatuje niczym woda przez durszlak, czyta się szybko i niezobowiązująco. W końcu ma to być rozrywka, a nie ciężkie rozważania o życiu!

Styl powieści

Nie przepadam zbytnio za 'karuzelą śmiechu’, gdzie każde zdanie powinno być śmieszniejsze od poprzedniego. Granicę tego stylu stawiam na opisach Joanny Chmielewskiej. Marta Obuch balansuje na tej granicy i czasem niestety szoruje po poboczu, ale ogólnie jest naprawdę sympatycznie. Najlepiej wychodzi to w miejscach, w których się nie stara za bardzo.

Bardzo szybko postanowiłam przeskakiwać okiem opisy wewnętrznych rozterek bohaterki, bo są zwyczajnie męczące.

Sam kryminał jest nieco przegadany, ale generalnie jakoś się to wszytko turla. To, czego ja za bardzo nie lubię, to sadzanie czytelnika i tłumaczenie mu wszystkich zawiłości fabuły – wolę w wydarzeniach uczestniczyć, a nie o nich słuchać. Jest też parę drobiazgów, które mi się w głowie nie mieściły pod kątem logiki, ale jak pisałam – to nie jest rzecz, która udaje, że jest poważna.

Jest za to doskonałym czytadłem, które dostarczy rozrywki. Nawet ja, która nie jest głównym odbiorcą tego typu historii, zagłębiłam się w nią bez szczególnego obrzydzenia do siebie. Ot, przyjemne czytadło.

Największą zaletą pisarstwa Autorki jest to, że czytelnik nie jest traktowany jak debil, któremu trzeba pięć razy coś wcisnąć w nos, bo inaczej nie zrozumie, co się dzieje.

Podsumowanie

Powiem tak: jeśli tytuł Precz z brunetami! budzi w Was sympatyczne skojarzenia, to będziecie naprawdę zadowoleni. Jeśli chodzi o mnie, to dostałam dokładnie to, czego się spodziewałam, a to w dzisiejszych czasach jest niemałą sztuką. Choć generalnie nie jestem targetem tego typu literatury, to nie uważam że czas spędzony nad książką był stracony, a nawet dodam, że to książka wręcz idealna na wakacyjne odprężenie. Gdyby Madzia jeszcze tylko odrobinę częściej używała mózgu zgodnie z przeznaczeniem, ech, cóż, nie można mieć wszystkiego.

Za możliwość lektury dziękuję księgarni Tak Czytam. Wasza obsługa to złoto!

[Szyszka]

 

 

One Reply to “Precz z brunetami! – Marta Obuch”

  1. Ja jej książki pożyczam dla mojej teściowej i jej się podobają.Ale ja też nie czuję się targetem.
    Ale fajnie, ze piszesz!!!
    Ja teraz przeczytałam „Czarci krąg” Iwona Banach i sama nie wiem, czy bardzie j mnie bawi czy irytuje…wampir matrymonialne biur szalony profesor krowa z gipsu, która wybuchła i ZUS w hotelu (zakaz uprawiania seksu).
    Magdalena Samozwaniec też chyba była Madzią…

Dodaj komentarz