Nie czytuję e-booków. Raz, że na laptopie się głupio czyta, dwa, nie ufam im, podobnie jak pierwszy rolnik nie ufał kombajnom. Ale jak tu się oprzeć okładce, na której tak pięknie zając płacze?
literatura sci-fi
Eden – Stanisław Lem
Można napisać powieść nie używając imion bohaterów? Lem udowadnia, że tak. Dodaje również, że nasze poznanie świata jest bardzo kalekie, gdyż do wszystkiego jesteśmy zmuszeni przykładać naszą zwykłą, ludzką miarę. Oto moja ukochana „poważna” powieść Stanisława Lema, „Eden”. (recenzja dedykowana jest Zosi i Łukaszowi, którzy odgadli tytuł powieści w naszej codziennej zagadce na facebooku)
Flashback – Eugeniusz Dębski
Czytelników zmylonych angielskim tytułem i rosyjską okładką pragnę uspokoić: książka jest jak najbardziej polska, wydana przez Fabrykę Słów i ma śliczną okładkę. Z tym, że ja nie mogłam się powstrzymać, bo takie pomieszanie z poplątaniem i totalne zakręcenie idealnie pasuje do nastroju zarówno tej powieści, jak i innych pod znakiem Owena Yeatesa.
Łowcy – Miroslav Žamboch
Zacznijmy od tego, że jestem koszmarnie niewyspana, bo czytałam prawie do rana. I tak dobrze, że postanowiłam iść spać, a nie pisać na gorąco, bo uwierzcie mi, sensu to by nie miało – chyba, że lubicie recenzje, które opierają się głównie na słowach „jeeeeeeeeeeeej” i „ale faaaaaaajna”.