Złodziej kości – Jefferson Bass

złodziej kości

Z duetem pisarskim Jon Jefferson i dr Bill Bass spotkałam się po raz pierwszy i cicho żałuję, że dopiero teraz. Kolejny tom opowieści z Trupiej Farmy, z nieustraszonym antropologiem Billem Brocktonem w roli głównej, zabiera nas na czarny rynek handlu organami. Będzie się działo!

Tom jest silnie związany z poprzednimi, a to oznacza, że dużo w nim tak zwanych „spojlerów” odnośnie fabuły wcześniejszych części. Jako osoba pierwszy raz stykająca się z serią poczułam piknięcie w sercu, bo wiem, że odbierze mi to przyjemność lektury, jeśli kiedykolwiek wpadną mi one w ręce. Choć z drugiej strony same „okoliczności przyrody” zbrodni są bardzo, bardzo fascynujące, więc może jednak?

Wracając do tematu: jeśli gdzieś pojawia się FBI i prosi o pomoc w śledztwie, to wiedz, że coś się nieprzyjemnego podzieje. Agenci proszą o pomoc w przyskrzynieniu śliskiego typa, który „kreatywnie księguje” zwłoki potrzebne do szkoleń dla chirurgów. Doktor Brockton się godzi, jednak utrzymanie tajemnicy jest coraz trudniejsze, szczególnie, że nasz bohater nie lubi okłamywać najbliższych.

Drugim torem niespiesznie toczy się zagadkowa sprawa machlojek ze zwłokami w zakładzie pogrzebowym, a jeszcze innym torem turkoce sprawa z romansem doktora z Izabelą, którą czytelnik mógł poznać w poprzedniej części. Ten wątek będzie kontynuowany jeszcze w następnych tomach, bo piękne kobiety zawsze oznaczają kłopoty…

Fabuła jest raczej pretekstem do opowieści o działaniu „trupich farm”, gdzie analizuje się postęp rozkładu zwłok w różnych warunkach, o problemach dotyczących przeszczepów, protetyki, pozyskiwania materiału od dawców – wszystkim, co w jakikolwiek sposób wiąże się ze zwłokami. W przeciwieństwie do wielu kryminałów proceduralnych (np. Chemia śmierci) tu mam wrażenie, że cała ta nieprzyjemna procedura jest opisana przyjaźniej dla czytelnika. Jest fachowo, ale i interesująco, niczym w najlepszej książce popularnonaukowej.

Zagłębiając się w kolejne opisy czułam się nie jak na wykładzie, ale podczas pogawędki na przyjęciu, gdzie wybitny profesor opowiada o swojej pracy – bez taniej sensacji, z lekkim dystansem, majaczącym gdzieś w kąciku ust życzliwym uśmiechem. Z szacunkiem, ale bez zbędnego patosu. To niezła sztuka w taki sposób napisać powieść, w której opisuje się szczegółowo sekcje zwłok…

Książkę przeczytałam z niekłamaną przyjemnością, bo raz, że lubię opisy techniczne, dwa – lubię nieskomplikowane trupy czyli takie, które nie niosą ryzyka traumy u bohaterów. Dodatkowym bonusem była obecność bohaterki o wdzięcznym imieniu Miranda, co mnie rozczulało za każdym razem, kiedy pojawiały się jej sceny. Co prawda na początku trudno było mi sobie wyobrazić naszą Mirandę ze skalpelem i zapałem do sekcji zwłok na twarzy, ale szybko zastąpiłam nóż widelcem, a zwłoki czekoladowym tortem i efekt wydał mi się zadowalający.

Na tle powieści proceduralnych Złodzieja kości wyróżnia spokojny profesjonalizm. Widać, że obaj autorzy się świetnie dogadują i potrafią stworzyć fascynującą mieszankę sensacji i nauki. Nie znajdziemy tu bajerów rodem z CSI: Miami, na badanie DNA czeka się odpowiednio długo, badanie kości jest zajęciem żmudnym, a naukowcy borykają się z prozaicznymi problemami ekonomicznymi. Dzięki temu całość jest autentyczna i wiarygodna.

Czyta się szybko. Nawet człowiek nie wie, kiedy zlatuje mu popołudnie. Mało tego, orientuje się w połowie, że tak właściwie to fabuły było niewiele, ale czuje się jakoś taki… syty. We mnie takie pozycje budzą radość niezmierną i będę sięgać po kolejne książki z cyklu Trupia Farma. A opis problemów z implantem szyjnym zostanie we mnie na długo.

Jefferson Bass, Złodziej Kości
wyd. Dolnośląskie, 2014

 

2 Replies to “Złodziej kości – Jefferson Bass”

  1. Lubię takie kryminały, więc u ten mnie zainteresował… może kiedyś wpadnie w moje ręce 😉
    http://pasion-libros.blogspot.com

  2. Kolejna pozycja na liście „Do przeczytania”. Aczkolwiek wizja Mirandy z widelcem nad zwłokami (zanim do mózgu dotarły słowa, które doczytałam – że ma to być tort) nieco niepokojąca.

Dodaj komentarz