Zmrok – Harvard Lampoon

Swoje zdanie o „Zmierzchu” wyraziłam przy okazji wampirzego podcasta. Dla tych, którzy nie słuchali – nie znoszę tego ubóstwianego bestsellera. Gdy więc usłyszałam, że powstała jego parodia, w dodatku brawurowa i inteligentna, z radością cudeńko nabyłam. Ej, głupia ty, głupia ty…

Brawurowa? Pff, niby z której strony… Kapitalna? Niezbyt. Inteligentna? Litości… Pastisz? Jeśli nawet, to nieudany. Zabawny? Taaak, w sumie to bardzo zabawne było, jak łatwo dałam się złapać na czułe słówka.

Podobno nie należy oceniać książki po okładce. Ale kiedy okładka to jedyna fajna rzecz w tej książce. Doskonale odzwierciedla jej wnętrze. Ogryzek – dokładnie tyle zostało z tego (z pewnością) kapitalnego pomysłu brawurowej parodii, jaki (z pewnością) mieli twórcy tej powiastki. Cena jest nijak adekwatna do zawartości. 27 zeta za leciutkie, bo raptem 160-stronicowe coś, to zdecydowanie za dużo. Mniej więcej o 25 złocistych za dużo.

Widać, że autorzy tej książeczki nie przepadają za „Zmierzchem”. Bella zmieniła się z łabędzia w gęś, ale w dalszym ciągu pozostała idiotką. Edwardowi podmienili literkę i teraz funkcjonuje jako Edwart. Pozostałe postaci są raczej nieistotne. O fabule nawet nie będę wspominać. Jedynym w miarę zabawnym akcentem był Edwart, gdy trzymał w łapie koszulkę z napisem „Team Jacob”. Tyle.

Niestety, zamiast ciekawej i inteligentnej parodii wyszło coś nijakiego, na poziomie… no cóż, zbliżonym do oryginału. Może dokładnie taki był zamiar. Może ja się nie znam. Może to jest poezja, a ja po prostu nie rozumiem. Jasne, taka opcja też istnieje. Nie zmienia to jednak faktu, że ta lekturka mocno mnie rozczarowała. Uważam się za fankę absurdalnego humoru (Monty Python, Douglas Adams, kabaret Mumio), ale ta książeczka to zupełnie nie moje klimaty.

Książki nie polecam ruszać, nawet kijem. Strata czasu.

24 Replies to “Zmrok – Harvard Lampoon”

  1. A szkoda, a szkoda. Chętnie by przeczytała sobie taką trylogię, bo okładka jest mocno interesująca.

    1. Okładka mi się strasznie podoba :] Szkoda, że zawartość już nie 😛

  2. Buuuu, a ja chciałam się pośmiać i miałam nadzieję, że to fajna parodia;p Ale chyba jednak przekonam się na własnej skórze…:)

    1. A masz już tę książkę? Jeśli nie, to może jakąś wymianę przeprowadzimy? Bo nie jestem do tego mojego egzemplarza przywiązana 😉

  3. Och, a myślałam, że będzie z tego coś naprawdę zabawnego, bo „Zmierzchu” też nie lubię, choć może z racji tego, że nie byłam w stanie doczytać go do końca nie powinnam oceniać. Szkoda, że „Zmrok” wyszedł jaki wyszedł, ale biorąc pod uwagę cały ten szał spodziewam się jeszcze jakiś parodii, które może wypadną lepiej 😉

    1. To, że nie dałaś rady doczytać też stanowi ocenę :] Ja przeczytałam 1 i 2 część, do dziś nie mogę sobie przypomnieć po co i dlaczego… Też bardzo liczyłam na niezłą parodię. Cóż, może trzeba wziąć sprawy we własne ręce? Hmm… Może jakiś konkurs z tej okazji zrobić, wykażecie się kreatywnością i sarkazmem… Dobry pomysł? :>

  4. Po 10 stronach „Zmierzchu” byłam w szoku że tak beznadziejnie napisana książka, może być tak popularna. Pomysł ok, ale wykonanie? Masakra. Nie wszystkie gospdynie domowe powinny sie brać za pisanie ( a może to zazdrość przeze mnie przemawia?:)) W każdym razie o parodii nie wiedziałam, a nawet gdybym, to w życiu by mi nie przyszło do głowy by ją przeczytać. Aż tak bardzo nie lubię „Zmierzchu”:) P
    Pozdrawiam

    1. Hihi, przemyślenia o Zmierzchu mamy jak widzę podobne 😉 Tym bardziej przeraża popularność tego wszystkiego, co wydano po Zmierzchu. Właściwie jeden pomysł, wałkowany w kółko na kilkadziesiąt różnych sposobów, przeważnie z bardzo marnym skutkiem.
      Ale! Widzę (a właściwie czytam) światełko w tunelu, o czym już wkrótce…
      Pozdrawiam!

  5. No to szkooooda, liczyłam na tę parodię :/ Dzięki za ostrzeżenie 🙂

    1. O wiele bardziej wolałabym napisać, że parodia była świetna, uśmiałam się przeokrutnie i w ogóle cud miód orzeszki. Niestety 😛
      W sumie, czytając oryginalny Zmierzch miałam więcej zabawy, niż przy tej książce. A jeszcze więcej śmiechu było przy oglądaniu filmu… Upss, do tego miałam się nie przyznawać ^^

  6. A nie mam 🙂 Bardzo chętnie się wymienię 🙂 Napisz na maila:
    tunialove@wp.pl jaki gatunek Cię interesuje a ja Ci listę napiszę 🙂

  7. Paulina K... says: Odpowiedz

    Dobrze, że mnie uprzedziłaś w czytaniu „Zmroku” bo już mnie kusiło zakupić ową „świetną” księgę 😉

    btw, moim zdaniem cała saga „Zmierzchu” jest żałosna. Znam dużo osób, które zakochały się w niej, więc pożyczyłam od koleżanki 2 części, przeczytałam połowę pierwszej, stwierdziłam, że lepsze ksiązki czytałam w podstawówce, po czym zrezygnowałam z dalszego czytania:P
    pomyślałam też że chyba coś jest ze mną nie tak skoro tak cudowny bestseller mi się nie podoba, podczas gdy moje znajome szaleją na jego punkcie ( jego= bestsellera + Edwarda :P)
    jeśli miałabym wyrazić opinię na temat „Zmierzchu” w jednym słowie, brzmiałoby ono : bleh.

    1. Eleganckie podsumowanie, Paulinko :] Ja bym jeszcze po obejrzeniu filmu dodała „buahahaaa” i „fuuuj”, odpowiednio po zobaczeniu ideału faceta, jakim miał być Edward, oraz po zdjęciu przez niego koszulki. Że tak pozwolę sobie rzec:

      TEAM JACOB! 😀

      😉

  8. Okładka faktycznie przyciąga, ale nie przepadam za tego typu „pomysłami” i – jak widać – nawet nie warto zmieniać poglądów dla „czegoś takiego” 😉

    1. Oj, zdecydowanie. Jeśli znajdę coś, co mogłoby być warte zmiany takich poglądów, na pewno dam znać 😉

  9. kiedy pierwszy raz zobaczyłem w czyichś rękach Zmrok pomyślałem: wtf, tylko nie jeszcze jedna część tego szitu -.- .
    z ulgą przyjmuję więc wiadomość, że to osobny szit 😛
    przy okazji Mirando – kto ten osobny szit wydał?

    1. Ten szit wydał… ech, to boli… Świat Książki :/

      1. dzięki. choć mnie to tam nie boli – z mojej perspektywy ŚK wydaje wszystko, co się rusza, całkiem, jak Amber.

  10. U jeju, to mam szczęście. Bo ostatnio klęczałam w empiku przed tą książką pięć minut i zastanawiałam się „kupic? nie kupić?” ostatecznie sobie odpuściłam ; )

    1. Gratuluję zaoszczędzenia kasy (:
      Jeśli chodzi o wampiryczno-zabawne lektury, to już lepsze są książki pani Charlaine Harris (na podstawie których powstał serial True Blood). Tam się przynajmniej coś dzieje 😉 Albo jeszcze lepiej – „Krwiopijcy” Cristophera Moore’a. Hm, w sumie o nich to mogę nawet notkę wysmażyć…

      1. Krwiopijców kocham : D i często sięgam, gdy wieczorkiem nie ma co robić… ; )
        A czytałaś może „Zawód: Wiedźma” Olgi Gromyko? Tam także pojawiają się wampiry, ale poza tym jest w niej wiele ciekawego humoru : ) Jeżeli nie czytałaś, to polecam, a jak juz się zapoznasz, koniecznie coś o niej (oraz następnych częściach) napisz ; )

  11. Nie miałam jeszcze w łapach żadnej książki pani Gromyko, aczkolwiek mam zamiar jakąś upolować. Jesteś już kolejną osobą, która mi je zachwala, wypada więc skorzystać z dobrej rady 🙂 Na pewno odezwę się i zamelduję, jak wrażenia (:

  12. Czegoś nie rozumiem . To że tobie się ta książka nie podoba to nie znaczy, że inni myślą tak samo…

  13. Przeczytałam Twoją opinię na lubimyczytać.pl i nie mogę się z nią zgodzić. Nie jestem fanką Zmierzchu – przeczytałam pierwszy tom i oceniam go jako „do przeczytania, ale nic specjalnego”. Czytałam go niedługo przed Zmrokiem, więc tym lepiej kojarzyłam fabułę. Może i głupawe, ale nie mogę powiedzieć, że mnie to nie rozbawiło 😉
    Może to wszystko jest kwestią podejścia. Dla mnie samo nazwanie bohaterów już wywołało uśmiech na twarzy.

    I taka rada na przyszłość – kupowanie książek po cenie okładkowej jest niestety stratą pieniędzy 😉 W życiu nie zapłaciłabym tyle za tak cienką książkę. Kupiłam ją w Weltbildzie (czyli de facto Świecie Książki) za, uwaga, 5 zł i nie żałuję (choć w dalszym ciągu zapłaciłam 3 zł więcej niż Twoja proponowana cena :P).
    Polowanie na przeceny, księgarnie z tanimi książkami, księgarnie internetowe z odbiorem osobistym, allegro… Sposobów jest mnóstwo.

Dodaj komentarz