Awatar: Legenda Aanga. Księga 1 – Woda (TV, 2005)

Przyznam szczerze, że nieufnie podchodzę do animacji amerykańskich, a już szczególnie do amerykańskich animacji wzorujących się na legendach dalekowschodnich. Ponieważ jednak Stan Sakai swoim króliczym samurajem udowodnił, że mariaż wschód-zachód może okazać się całkiem udany, sięgnęłam po kreskówkę Awatara i zakochałam się praktycznie od… trzeciego odcinka. Wcześniej musiałam się pozbyć dość paskudnych podejrzeń.

Community, sezon 1

Amerykański serial komediowy, który nie będzie miał śmiechu w tle? Nie będzie cały czas kręcony w studio (ani w Los Angeles udającym Nowy York – niech cię szlag, „Jak poznałem waszą matkę”!!)? Będzie inteligentnie żartował z rasy, religii, orientacji seksualnych, nie przekraczając granicy dobrego smaku? Tak, to jest możliwe. Zapraszam do  Greendale Community College.

Don Juan de Marco (1994)

Tak, uwielbiam Johnny’ego Deppa. Może nie bezkrytycznie, ale mile wspominam każdy film, w którym on gra. Te poważne i te zabawne. Te realistyczne i te zupełnie zakręcone. Tym razem chciałam wam przedstawić film, w którym Johnny’emu towarzyszy jeszcze dwójka wspaniałych aktorów: Marlon Brando oraz Faye Dunaway. Film ten ma już swoje lata, ale nie traci […]

Piekło pocztowe (2010)

Narzekacie na Pocztę Polską? Widocznie nie byliście nigdy w Ankh-Morpok, gdzie listy piętrzą się w stosy tak wielkie, że wytworzyły sobie własną osobowość. Pomóc im może tylko człowiek, któremu pewien „dobrotliwy” anioł (Lord Vetinari, a jakże) dał drugą szansę. Tylko czy Moist będzie chciał z tej szansy skorzystać, czy raczej… a, no nie, uciec nie […]

Kolor Magii (2008)

Pratchett. Na dźwięk tego nazwiska moje małe, spragnione dobrej książki serduszko bije nieco mocniej. I cóż z tego, że przeczytałam raptem trzy jego powieści? Radość moja tym większa, bo wiem, że jeszcze wiele przyjemności przede mną. Teraz jednak nie o książkach Pratchetta mowa, a o filmie, jaki nakręcono na podstawie dwóch z nich. Pozwólcie więc, […]

Kontrolerzy / Kontroll (2005)

Wspominałam już, że mężczyzna mój raz w miesiącu ma prawo przymusić mnie do kina „wyższych lotów”, cóż, nie będę ukrywać, że jestem z tych, którzy zaczynają gryźć w momencie, w którym macha się im przed nosem „sztuką” *. Niemniej chcę Wam przedstawić film, od którego się to wszystko zaczęło… zapraszam na przejażdżkę metrem.

Pusty dom / Bin jip (2004)

Mamy z mężczyzną mym umowę: raz w miesiącu obowiązkowo on karmi mnie tak zwaną „kulturą  wyższą filmową”, a ja w odpowiedzi puszczam mu film animowany z  wyższej półki. Istotą tej umowy jest to, że żadne nie ma prawa wybrzydzać, choć przyznam, że okładka filmu wyrwała ze mnie jęk rozpaczy: podejrzewałam mego chłopa o jakiś megadramat […]