Muszę Wam powiedzieć, że była między nami miłość od pierwszego trailera. Uwielbiam niepoważny szajs obficie posmarowany wybuchami, a tu wybucha wszystko, od chlewików do niewinnych krzaczków i kamieni. A że film nie aspirował do niczego więcej poza byciem czystą rozrywką (z wybuchami), to nie zasługuje na bycie Szajsem Tygodnia., choć nie przeczę, mogłabym z tego zrobić przepiękny szajsowaty wpis… ale do rzeczy.
Zalety filmu? Przymrużenie oka, ładny pan, całkiem ładna pani, wybuchy i czysta rozrywka łącząca sensację i elementy komediowe – nie parodystyczne, to trzeba podkreślić. Hansel i Greta puszczają oczko do widza, ale nie mrygają nim cały czas. Wydawałoby się, że jest czym mrygać, bo przecież na podstawie bajki o niewinnych dzieciątkach zrobiono film sensacyjny.
Nie mogłam się powstrzymać – plakat z krzaczkami
Jaś i Małgosia (z niezrozumiałych przyczyn polskie tłumaczenie nie uznaje tych imion tylko trzyma się oryginału) zostają ciemną nocą pogłaskani po brzuszkach przez mamusię, po czym tatuś wyprowadza smarkaczy do lasu i daje nogę. Oczywiście ma to jakąś głębię, ale na potrzeby chwili załóżmy, że rodzice dzieciątek to straszne szuje. Choć i tak są całkiem milusi w porównaniu do czarownicy, na którą Jaś i Małgosia natrafili rankiem.
Powiedzmy sobie szczerze – my jesteśmy ci dobrzy, a wy – martwi
Bajeczka znana jest każdemu z nas (kto nie wychował się w lesie z wilkami), wiadomo, jak się kończy – dzieci pokonują czarownicę i wrzucają ją na ruszt. Mało było im wrażeń, postanowili zarabiać w ten sposób na życie, stając się postrachem czarownic. Spotykamy ich ponownie w zapadłej mieścinie, gdzie praworządni obywatele postanowili ukatrupić jakąś bladorudą pannę, podejrzaną o czarownictwo.
Czarownice nie są rude, bo to niemodne. Za to pierzaste futerko nigdy nie wychodzi z mody
Zaskakującym nie jest, że panna wcale czarownicą wredną nie była, za to zawiesiła maślane spojrzenia na Jasiu. Z kolei miejscowy żaczek zacznie się snuć za Małgosią. Fabuła w ogóle nie jest zaskakująca – prosta jak dzida i jak świński ogon na mrozie, przewidywalna do bólu… ale nie żenująca. Ogląda się to bardzo sympatycznie, szczególnie, że brak tam oczywistego marketingu seksapilem (jedna wypięta pupa Małgosi w rewelacyjnych gaciach, płaski zadek i smutny cycek bladorudej sie nie liczą). Jaś zdejmuje odzienie raz i na chwilę, ale nie po to, by prężyć mięśnie (a to bym jakoś przebolała, w imię… erm… nauki).
Rudej nikt nie rusza, ruda jest moja
Walki są całkiem ciekawe – żadnych wygibasów z matrixa, ujęć z poziomu trawy, magicznych zwolnionych ujęć – jak Małgosia dostaje w mordę, to leci, jak szmata, a walnięty w łeb Jaś leży grzecznie oszołomiony. Purystów militarnych pewnie oburzy karabin maszynowy, ale co tam, mnie się oglądało rewelacyjnie.
Prawdziwi twardziele nie odwracają się w stronę wybuchów. Ani płonących na stosie czarownic
Wiedźmy są cudowne. Pokraczne, przerażające, zmutowane, bez kończyn, twarzy, oczu… prawdziwy cyrk osobliwości. Wśród nich przechadza się majestatycznie arcywiedźma, Muriel, grana przez piękną i groźną Famke Janssen. Jej surowa, kocia uroda całkiem nieźle kontrastuje ze zbuntowaną buzią Gemmy Arterton. A do Jeremy’ego Rennera po prostu mam słabość, więc w moich oczach film tylko zyskał. Młodego żaczka grał gość, który kosmicznie przypomina polskiego aktora, Bartosza Obuchowicza. Też budzi sympatię.
Małgoś, krzywo się zapięłaś, ale i tak jesteśmy najseksowniejszymi badassami w tej okolicy
Podsumowując – bardzo sympatyczne to było. Latające okruszki i ciciki robiły wrażenie w 3D, złapałam się na uciekaniu głową przed wirtualnymi kłaczkami, które leciały w moją stronę. Faaajnie. Czy ja już wspominałam, że lubię wybuchy? Ładne, proste, sympatyczne – tylko ta bladoruda dziunia taka jakaś… jakby ładnych rudych w tej HAmeryce nie mieli… Polecam jako świetną rozrywkę na nudny wieczór, z miską kukurydzy prażonej pod łapką. Ja się ubawiłam setnie, bo z góry wiedziałam, że nie idę na nic specjalnego. To bardzo pomaga!
Film jest też o niebo lepszy od innych dzikich prób przerabiania bajek na mroczne-nie-wiadomo-co. Mówię tu o pewnym Szajsie Tygodnia, Dziewczynie w czerwonej pelerynie i Śnieżce i łowcy (tego ostatniego ratuje tylko śliczny Thor i pani Theron, która potrafi zagrać interesująco nawet pleśniaczka z kromki razowego chleba). Nie miał tego jakiegoś strasznego parcia na bycie mhrochnym i shrashnym a poważnym. Był… no, powtarzam się, ale naprawdę był sympatyczny.
Hansel i Greta. Łowcy czarownic (2013)
scen. i reż.Tommy Wirkola
wyst. Jeremy Renner, Gemma Arterton, Famke Janssen, Pihla Viitala
Uooo to są całkiem fajni aktorzy! Aż mnie zaciekawiłaś…
Ja na seansie bawiłam się przednio. Fajnie zrobiony, wszystko mile dla oka. Nie żałuję spędzonego czasu przy tej produkcji 😀 Czarownice, były palce lizać! Sceny walki, też świetne 😀
o, takiego Jasia to ja bardzo… 😀
😀