Film sprzed ponad dekady, a mimo wszystko potrafi ucieszyć oko. Może dlatego, że opowiada historię prostą jak drut, po której nie spodziewamy się niczego wielkiego… ale mimo wszystko do samego końca ogląda się przyjemnie. Może dlatego, że lubię obu panów, szczególnie występujących razem (to pewnie wina „Szklanej pułapki”).
fantastyka
- Na ekranie
- ...
Awatar: Legenda Aanga. Księga 1 – Woda (TV, 2005)
Przyznam szczerze, że nieufnie podchodzę do animacji amerykańskich, a już szczególnie do amerykańskich animacji wzorujących się na legendach dalekowschodnich. Ponieważ jednak Stan Sakai swoim króliczym samurajem udowodnił, że mariaż wschód-zachód może okazać się całkiem udany, sięgnęłam po kreskówkę Awatara i zakochałam się praktycznie od… trzeciego odcinka. Wcześniej musiałam się pozbyć dość paskudnych podejrzeń.
Koniasz. Wilk samotnik (tom 2) – Miroslav Žamboch
Ponieważ wszystkie piski i inne okrzyki zachwytu zużyłam na część pierwszą, przy tej nie pozostaje mi nic innego, jak klapnąć na siedzenie z błogim, rozanielonym wyrazem twarzy. No, jeszcze sobie sapnę z zadowoleniem, jak po naprawdę dobrym posiłku.
Koniasz. Wilk samotnik (tom 1) – Miroslav Žamboch
Długo się zabierałam do recenzji. Baaardzo długo, bo aż cały dzień. Powód? Chciałam, żeby opowieść o Koniaszu zyskała rzetelną recenzję, a nie zawierała tylko dźwięki w rodzaju: „łaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaał”, „ooooooooooooch” i „iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii” (z czego ostatnie przechodzące stopniowo w ultradźwięki słyszalne dla psów i zabijające nietoperze). Rzucam więc dziarskie „MUA!” i zabieram się do recenzowania.
Nocarz – Magdalena Kozak
W komiksie Baranowskiego pod pięknym tytułem „Na co dybie w wielorybie czubek nosa Eskimosa” miałam okazję poznać pewnego żółwika, który deklarował „może i jestem powolny… ale jak się rozkręcę!”. Z „Nocarzem” było toczka w toczkę jak z żółwikiem.
Pan Lodowego Ogrodu (tom 3) – Jarosław Grzędowicz
Kiedy dotarłam na ostatnią stronę trzeciej części książki Pan Lodowego Ogrodu, wiedziałam jedno. Przed rozszarpaniem na strzępy Grzędowicza za to, że nie napisał jeszcze czwartej części, powstrzymuje mnie tylko to, że jej jeszcze nie napisał. Mimo ogromnego niedosytu muszę powiedzieć, że nie pamiętam, kiedy ostatni raz spędziłam tak fascynujące trzy dni nad książką.
Czarnoksiężnik i Genevieve – Jack Yeovil
Zawsze zastanawiało mnie, czemu okładki książek fantastycznych z dawnych lat zamiast zachęcać do odkrywania nowych światów straszą drętwymi typami łypiącymi z okładek, rozdziawionymi paszczękami potworów i na wpół rozebranymi paniami… Miłościwie zamiast straszydła okładkowego z polskiej wersji „Wiecznej Genevieve” umieściłam nowe wydanie angielskie. O moim miłosierdziu niech świadczy fakt, że na okładce obok jest ta […]